MSZ Białorusi wezwało polskiego Charge d’Affaires w Mińsku, żądając od Polski „natychmiastowego wszczęcia obiektywnego śledztwa” w sprawie rzekomego naruszenia białoruskiej przestrzeni powietrznej przez polski śmigłowiec.

W piątek strona białoruska poinformowała, że ministerstwo spraw zagranicznych Białorusi wezwało Charge d’Affaires Polski na Białorusi, Marcina Wojciechowskiego. Miało to związek z twierdzeniami władz Białorusi o rzekomym naruszeniu białoruskiej przestrzeni powietrznej przez polski śmigłowiec wojskowy w czwartek 28 września. Białoruś twierdzi, że to kolejny taki przypadek oraz, że rzekomo został on „zarejestrowany przez obiektywne środki kontroli”.

Według oficjalnego komunikatu, strona białoruska wyraziła protest w tej sprawie. „W związku z tym podkreślono, że przemilczanie i zaprzeczanie oczywistemu faktowi będzie wyglądać absolutnie śmiesznie ze strony polskiego kierownictwa” – czytamy w komunikacie białoruskiego resortu dyplomacji.

Ponadto, MSZ Białorusi oświadczyło, że żąda „natychmiastowego wszczęcia obiektywnego śledztwa w sprawie tego incydentu i poinformowania strony białoruskiej o jego rezultatach, jak również podjęcia wszechstronnych środków, by takie incydenty nie powtarzały się w przyszłości”.

Jak pisaliśmy, według strony białoruskiej, dowództwo sił powietrznych i obrony powietrznej Białorusi w czwartek po południu zarejestrowało polski śmigłowiec, zbliżający się do granicy. Maszyna rzekomo przeleciała przez nią 18 minut później, wlatując na niespełna 1,5 km w głąb terytorium Białorusi. Godzinę później rzekomo doszło do kolejnego naruszenia, a śmigłowiec jakoby wleciał w głąb Białorusi na około 300 metrów. Jak twierdzi ministerstwo obrony Białorusi, oba incydenty zostały potwierdzone przez obiektywne dane z radarów. Podano też, że w reakcji na zdarzenie poderwano dyżurujące jednostki powietrzne.

Początkowo nie sprecyzowano, o jaki tym śmigłowca chodzi. Później płk Sergiej Kaczur z dowództwa białoruskich sił powietrznych i obrony powietrznej oświadczył, że ze strony polskiej potwierdzono lot śmigłowca Sił Zbrojnych RP.
Do sprawy odniosło się też Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych, zdecydowanie zaprzeczając twierdzeniom Białorusinów. „(…) oświadczenie strony białoruskiej, o rzekomym przekroczeniu granicy przez polski śmigłowiec, jest nieprawdziwe (…) Takie zdarzenie nie miało miejsca” – zaznaczono. Dodano, że potwierdzają to zapisy kontroli lotu i stacji radarowych.

„Wojsko Polskie w przeciwieństwie do ciągłych prowokacyjnych działań Republiki Białorusi, niezmiennie szanuje i przestrzega wszelkich postanowień oraz regulacji co do nienaruszalności granic” – czytamy w komunikacie.

Przypomnijmy, że na początku września br. strona białoruska twierdziła, że polski śmigłowiec wojskowy Mi-24 przekroczył granicę państwową na bardzo niskiej wysokości, wleciał na głębokość 1200 metrów na terytorium Białorusi, a następnie zawrócił”. Do zdarzenia miało dojść w piątek po południu w rejonie berastawickim w obwodzie grodzieńskim. Polskie dowództwo zaprzeczyło temu. Białoruscy blogerzy z projektu „ Biełoruski Hajun” podali z kolei, że śmigłowiec rzeczywiście przeleciał przez polsko-białoruską granicę, ale nie jest jasne, do kogo ta maszyna należała.

Na początku sierpnia br. Ambasada RP w Mińsku przekazała MSZ Białorusi „informacje niezbicie potwierdzające fakt, że 1 sierpnia doszło do naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej przez białoruskie śmigłowce”.

Belta.by / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply