To zdecydowane odrzucenie Poroszenki i wszystkiego, co wiąże się z jego reżimem. Widać, że głos oddany na Zełenskiego był głosem przeciwko nacjonalizmowi ukraińskiemu, a za zmianą polityki wobec Rosji; przeciwko dyktaturze w obszarze religijnym, a za uznaniem na terytorium Ukrainy nie tylko Kościoła podporządkowanego Kijowowi, ale również Moskwie – mówi prof. Włodzimierz Osadczy, komentując dla portalu Kresy.pl wyniki wyborów na Ukrainie.

Według ostatecznych wyników, w drugiej turze wyborów prezydenckich na Ukrainie zwyciężył Wołodymyr Zełenski, zdobywając 73,22 proc. głosów. Zdecydowanie pokonał urzędującego prezydenta Petra Poroszenkę, na którego zagłosowało 24,45 proc. głosujących. Pozostałe głosy były nieważne. Frekwencja wyniosła 61,37 proc. uprawnionych do głosowania. Zełenski odniósł zdecydowane zwycięstwo na południu i na wschodzie Ukrainy, choć w centrum w większości obwodów jego przewaga również była bardzo wyraźna. Poroszenko zwyciężył jedynie w obwodzie lwowskim, a blisko zwycięstwa był w obwodzie tarnopolskim. Na zachodniej Ukrainie, z wyjątkiem obwodów zakarpackiego i czernoiwieckiego, a także chmielnickiego, urzędujący prezydent uzyskał relatywnie najlepszy wynik.

W specjalnym komentarzu analitycznym dla portalu Kresy.pl wyniki i sytuację na Ukrainie skomentował prof. Włodzimierz Osadczy z Centrum Ucrainicum KUL, a także kandydat do Parlamentu Europejskiego z list Konfederacji.

Przeczytaj: Prof. Osadczy o wyborach na Ukrainie: walka klanów oligarchicznych pokrywa się z walką światopoglądową

Czytaj również: Prof. Osadczy dla Kresy.pl: wyniki I tury wyborów obnażyły stopień zakłamania nt. sytuacji na Ukrainie

– Obecnie społeczeństwo polskie, media głównego nurtu i elity rządzące są w sytuacji niczym z „Rewizora” Nikołaja Gogola, gdy na sam koniec zachwalany przez wszystkich i ubóstwiany na salonach bohater okazuje się być zwykłym szachrajem. Podobna sytuacja jest z wyborami na Ukrainie. Bywalec salonów, w tym warszawskich, uchodzący za symbol przemian ustrojowych i cywilizacyjnych w tym kraju, Petro Poroszenko, przegrał wybory sromotnie i w sposób bezprecedensowy – tracąc do rywala prawie 50 pkt. proc. głosów. To druzgocąca klęska, mimo, że miał w ręku wszystkie narzędzia, dzięki którym mógł wywierać nacisk na wyborców – z których zresztą obficie korzystał. Nawet w przededniu wyborów uruchomiono akcję obdzwaniania obywateli całej Ukrainy, którym odtwarzano nagranie z głosem Poroszenki proszącym, by oddać na niego głos. Próbując się ratować posunął się nawet do takiego dziadostwa, bo inaczej tego nazwać nie można – mówi prof. Osadczy.

Ekspert zaznacza, że za tym szły także inne środki: zarówno przekupstwa, jak i wiece wyborcze. – Na te spotkania spędzano pracowników „budżetówki”. Nic to nie dało. Oczekiwano w tym obozie cudu, ale żaden się nie ziścił.

– W tej chwili mamy nie tyle radość z faktu wyboru nowego prezydenta, ile raczej radość z tego, że społeczeństwo ukraińskie – chciałoby się wierzyć – stopniowo jednak „się wyrabia” – uważa profesor. – Ono mówi zdecydowane „nie” rządom oligarchów – a Poroszenko był przywódcą jednego z takich klanów oligarchicznych, mówi „nie” polityce banderyzmu i przemocy ideologicznej, niemal totalitarnej. Na Ukrainie wyrażanie wszelkich opinii innych niż to, co przewidywała ideologia skrajnego nacjonalizmu, było zdecydowanie tłumione, także przy użyciu przemocy fizycznej. Pamiętajmy bojówki nacjonalistyczne, które wedle własnego uznania wymierzały sprawiedliwość. Jest to zatem zdecydowane odrzucenie Poroszenki i wszystkiego, co wiąże się z jego reżimem. Podkreślam raz jeszcze – poza zubożeniem i niespotykaną biedą, która dotknęła Ukrainę, obszar ideologiczny jest równie ważny, ponieważ ta przemoc ideowa i propaganda banderowska sięgnęła szczytu. Przypomnijmy, że Petro Poroszenko wszystkie swoje wiece wyborcze odbywał pod dźwięki hymnu Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów, wprowadził oficjalnie pozdrowienie banderowskie do armii ukraińskiej, niejednokrotnie zachwalał ukraińskich nacjonalistów spod sztandarów OUN-UPA, Stepana Banderę, a nawet przyznawał się do bycia banderowcem. Mimo to, salony europejskie, a co najbardziej dramatyczne – także warszawskie, były zawsze szeroko dla niego otwarte. Prezes Kaczyński chyba w jakiejś chwili słabości powiedział, że Ukraina z Banderą do Europy nie wejdzie. A jednak widzieliśmy, jak zadeklarowanego banderowca zawsze z honorami podejmowano w Warszawie, nie szczędząc mu i prowadzonej przez niego polityce słów wsparcia.

– Okazało się, że nawet próby fałszerstw, co w takim państwie jak Ukraina zawsze jest uruchamiane i daje możliwość pozyskania dodatkowych kilku procent poparcia dla osoby posiadającej władzę, na nic się nie zdały – dodaje.

Odnosząc się do zwycięzcy II tury wyborów, Wołodymyra Zełenskiego, prof. Osadczy zaznacza, że można powiedzieć, iż jest to „człowiek znikąd”. – Nigdy nie funkcjonował w polityce i nie był z nią kojarzony. Jest jednym z najpopularniejszych showmanów i komików w sferze pop-kultury na Ukrainie. To osoba rosyjskojęzyczna, zasadniczo posługuje się językiem rosyjskim – również w przestrzeni publicznej, a także ktoś, kto nieśmiało i powściągliwie deklaruje jakieś zmiany w stosunku do obecnej sytuacji. Jednocześnie, nie odchodzi od narracji głównej, która wciąż tkwi w tym całym obowiązującym na Ukrainie przedsiębiorstwie propagandowym – nie był w stanie powiedzieć, że Bandera jest zbrodniarzem, tylko bohaterem dla części narodu, czy że Ukraina potrzebuje pokoju poprzez porozumienie się obu części zwaśnionego społeczeństwa, tylko tkwi w narracji wojennej; aczkolwiek jakieś zmiany obiecuje. Nie jest to osoba o określonych poglądach i wizji, którą mogłaby zaproponować Ukrainie. Trudno się temu dziwić, w takim społeczeństwie totalitarnym. Nawet gdy użył określenia rebelianci w stosunku do separatystów z Donbasu, był bezprecedensowo szczuty i nagabywany, ponieważ nie zastosował się do obowiązującej retoryki. W takim kraju jak obecna Ukraina obowiązują klisze, od których nie wolno odejść. Stąd każdy, kto tak robi, jest wrogiem, agentem Putina czy ruskim trollem – co zresztą częściowo przypomina sytuację w Polsce. Zełenski nie był na tyle odważny ani samodzielny, żeby sformułować jakąś wyraźną ideę. Nie był też na tyle roztropny i rozsądny, żeby jak najszerszy elektorat sprzeciwu wobec Poroszenki zjednoczyć – w tym tych, którzy są pod wpływem ideologii nacjonalistycznej. Skupił się generalnie na deklaracjach gospodarczych, w tym obniżenia kosztów usług komunalnych.

Przeczytaj: Zełenski zaczyna odsłaniać karty przed debatą na stadionie w Kijowie

Czytaj również: Sztab Zełenskiego za rozwijaniem języka ukraińskiego metodą „marchewki”, a nie „kija”

Profesor zaznacza, że związki Zełenskiego z konkurencyjnym wobec klanu Poroszenki klanu oligarchy Ihora Kołomojskiego są tajemnicą Poliszynela.

– Kołomojski chwilowo został „odstawiony od koryta”, ale ze wszystkich sił pragnie do niego wrócić. Z wielkim prawdopodobieństwem można powiedzieć, że projekt Zełenskiego jest sterowany przez tego oligarchę. Naród ukraiński znalazł się przez to w bardzo trudnej i upokarzającej sytuacji, bo musiał jakoś wybierać między dwoma klanami oligarchicznymi. Musimy sobie jednak jasno powiedzieć, że innej alternatywy nie ma – to jest społeczeństwo oligarchiczne, absolutnie dalekie od jakichkolwiek europejskich wzorców. Używam tu określenia „feudalizm postkomunistyczny” – taka sytuacja tam panuje. W takim feudalizmie nie ma możliwości, żeby jakieś siły rzeczywiście demokratyczne i nawiązujące do wartości obywatelskich do ludzi przemówiły i miały siłę przebicia, zyskując głosy. Mamy jednak zdecydowany głos sprzeciwu wobec takiej polityki, również w obszarze ideologii.

Przeczytaj: Prasa: w razie zwycięstwa Zełenskiego premierem Ukrainy może zostać zaufany Kołomojskiego

Czytaj także: Ks. Isakowicz-Zaleski o wyborach na Ukrainie: Faktycznym wygranym jest Kołomojski

Zdaniem prof. Osadczego, wyniki wyborów prezydenckich na Ukrainie to „druzgocąca porażka różnych ośrodków analitycznych, tzw. ekspertów i kłamców z mediów głównego nurtu, zarówno pro-PiSowskich jak i sympatyzujących z Koalicją Europejską”.

– Metaforycznie mówiąc, jest to druzgocąca porażka zarówno „Gazety Wyborczej” jak i „Gazety Polskiej”, szczególnie w kwestii okłamywania polskiego społeczeństwa i tworzenia pewnej mitologii.

Jak w takim razie dalej potoczą się wydarzenia na Ukrainie? Zdaniem prof. Osadczego trudno to obecnie przewidzieć, ale na pewno będzie to zależało od dwóch czynników.

– Po pierwsze, jest to sprawa dogadania się klanów oligarchicznych między sobą i podział władzy w zaistniałej sytuacji. Wiadomo, że jak przychodzą rządzić jedni, to drugich się nie rusza i odwrotnie – trochę podobnie jak w Polsce, choć na inną skalę i z innych powodów. Tu w grę wchodzi nie tylko klan Poroszenki, który otrzymał mocny cios, i klan Kołomojskiego. Na swoje miejsce przy „korycie” liczą też klany Achmetowa, Firtasza, Bińczuka i inne. Szykują się zatem ustawki wśród rządzących.

– Druga sprawa to priorytety geopolityczne. Klany ukraińskie nie działają same z siebie. Muszą mieć legitymizację międzynarodową, lawirując między dwoma ośrodkami siły: Rosją i Stanami Zjednoczonymi. Klan podporządkowany USA rządził bezkonkurencyjnie za rządów Poroszenki, można więc spodziewać się jakiegoś rewanżu ze strony Rosji i zmiany w kontekście sytuacji na Ukrainie. Oczywiście te próby przekonywania nas, że w tym społeczeństwie zwyciężyła demokracja i elegancko i bezkonfliktowo dochodzi do przekazywania władzy, to robienie dobrej miny do złej gry. Oczywiście, nikt przy zdrowych zmysłach i odrobinie zdolności analitycznych nie zakwestionuje woli ponad 70 proc. Ukraińców, którzy poszli na wybory. Będzie też weryfikacja u tych, którzy szczerze wierzyli w jakąś kondycję europejską i demokratyczną społeczeństwa ukraińskiego. Widać, że głos oddany na Zełenskiego był głosem przeciwko nacjonalizmowi ukraińskiemu, a za zmianą polityki wobec Rosji; przeciwko dyktaturze w obszarze religijnym, a za uznaniem na terytorium Ukrainy nie tylko Kościoła podporządkowanego Kijowowi, ale również Moskwie. To pokazuje, że Ukraina jest podzielona. Stad wszystkie próby, a z przyzwolenia czynników amerykańskich mieliśmy do czynienia z 5 latami dość agresywnej polityki indoktrynacji ideologicznej, poległy. Społeczeństwo nie dało się aż tak zmanipulować i przekształcić w duchu jedynej słusznej ideologi, co do której większość czuje jednak wstręt i pogardę.

– Ci którzy w Polsce przymykali oczy na zjawisko agresywnego banderyzmu na Ukrainie, którzy próbowali oswoić polskie społeczeństwo z tym, że banderyzm to wymysł putinowskiej propagandy, a Poroszenko to wzór cnót demokratycznych i prezydenta, ponieśli druzgocącą klęskę. Oczywiście, nie oszukujmy się, że wyciągną z tego jakieś wnioski. Pozbawione suwerennego myślenia i podporządkowane obcym ośrodkom wpływu, polskie elity rządzące będą wykonywać rozkazy z ambasad krajów mających w Polsce wiążące zdanie w kwestii polityki wewnętrzną i zewnętrzną. Jeśli ten drugi czynnik, tj. lekkie przesunięcie wektorów geopolitycznych na Ukrainie spowoduje, że da się dojść do kompromisu między USA a Rosją, elity nadwiślańskie będą musiały się z tym liczyć. A jeśli otrzymają taki rozkaz z ambasady USA, to nie wiem, czy nie zaczną dostrzegać niebezpieczeństwa widma banderyzmu, któremu powiedział stanowcze „nie” naród ukraiński – podsumowuje prof. Włodzimierz Osadczy.

II tura wyborów prezydenckich na Ukrainie. Wyniki wg obwodów. Źr. Ukraińska Prawda

Kresy.pl

8 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. KazimierzS
    KazimierzS :

    Należy koniecznie zauważyć, że na całych Kresach II RP nacjonalizm ma znaczny wpływ, a Lwów to rzeczywiście Banderstadt. To jest pierwszy i najważniejszy wniosek z całych tych wyborów. Zmęczenie społeczeństwa “reformami”, dopiero na drugim miejscu.

  2. tagore
    tagore :

    Polityka wobec Moskwy się nie zmieni bo Rosja nie zamierza zmieniać swojej wobec Ukrainy. A co do oligarchów ,co bystrzejsi zrezygnują z niektórych spraw i zalegalizują swoje interesy.

  3. Wolyn1943
    Wolyn1943 :

    Społeczeństwo ukraińskie mówi tym wyborem zdecydowane “nie” banderyzmowi? Oj, chyba się szanowny Pan Profesor zagalopował w swoim chciejstwie… Obawiam się, że to tylko pobożne życzenia. Czas pokaże jak to będzie z tym odchodzeniem od banderyzmu. Rozsądek nakazuje daleko idący sceptycyzm w tej kwestii. Niedługo obchody Rzezi Wołyńskiej, zobaczymy jak odniesie się do nich nowy ukraiński prezydent. Gdyby w dniu 11 lipca zniósł zakaz ekshumacji, moglibyśmy mówić o jakimś przełomie w relacjach polsko-ukraińskich, wątpię jednak czy do tego dojdzie. Strach przed środowiskami nacjonalistycznymi weźmie w nim górę…

  4. jazmig
    jazmig :

    @Tagore: Rosja przez blisko 4 lata znosiła cierpliwie różne afronty banderowców oraz ich prowokacje, a nie koniec pokazała, że ta cierpliwość się wyczerpała.

    Kołomojskie sfinansował najemników do walki w Donbasie, bo armia ukraińska odmawiała strzelania do bezbronnej ludności cywilnej. Tak więc wojna domowa rozpoczęła się za pieniądze Kołomojskiego, co wskazuje na to, że on tej wojny chciał. To on finansował prawy sektor, Ajdar, Azow i inne zbrodnicze formacje. Mocno wątpię w zmianę retoryki probanderowskiej nowych władz Ukrainy.

  5. Gaetano
    Gaetano :

    Tutaj pan profesor z lekka przesadził, na wydarzenia w krainie-U należy patrzeć raczej sceptycznie. Zresztą, coś co było tam obecne przez cały czas, wciąż podsycane i osiągnęło tak znaczne rozmiary, nie może sobie odejść w niebyt. Poza tym w stwierdzeniach prof. Osadczego można dostrzec pewną sprzeczność w tezach o “zdecydowanym ‘nie’ ukrów”, a później o wyborze “między”. Na tej nieszczęsnej upadlinie doszła do władzy po prostu kukła, która taką siłą rzeczy pozostanie; żyd wystawiony przez innego, znacznie ważniejszego żyda, za którym stoi satanistyczna ż. sekta Chabad L. Czas pokaże, co się z tego wylęgnie.

  6. Gaetano
    Gaetano :

    @Wolyn1943 Zgadza się; choć nie ze “środowiskami nacjonalistycznymi”, bo te są u nas i odwołują się do Ojczyzny i Boga, a neobanderowską trzodą, wyznającą zgoła odmienne ideały, jeśli można to tak ująć.

  7. zefir
    zefir :

    Zełeński banderowskiego fundamentu nie naruszy,zresztą wiele zależy od jesiennych wyborów parlamentarnych.Tak ,czy siak ,jest pewne,Ukraina spłacać będzie zasługi wojenne Kołomyjskiego-Żydek przecież nie odpuści.W relacjach Ukrainy z Rosją przewiduję niewielką odwilż-rus Wołodia i ukr Wołodia to zaakcentują,chociaż realnie niewiele się zmieni.Tajemnicą jest jak Zełeński byt Ukraińców poprawi-to dla niego największe wyzwanie.Gdy Nord Streem2 wypali to Ukraina straci 2-3 mld USD/rok za przesył gazu-prywatyzacja kórą Zełeński zapowiadał tego nie pokryje. Głód na kasę kredytowo-pożyczkową będzie jeszcze większy,więzi z MFW,BŚ się umocnią,tak samo jak uległość Ukrainy na wpływy obcych.W relacjach z Polską rozstrzygającą może być dymisja banderowskiej gnidy Wjatrowycza z funkcji szefa Ukraińskiego IPN.Bez tego nic się na lepsze nie zmieni.

  8. gutek
    gutek :

    druzgocącą klęskę poniósł ukraiński naród bo dano mu do wyboru pół-Żyda i Żyda, a różnią się tylko tym że jeden kłamał i kradł a drugi kłamie a kraść dopiero będzie. A USA, EU oraz MFW nadal będą doić Ukrainę.