Wstępne wyniki I tury wyborów prezydenta Ukrainy obnażyły stopień zakłamania lansowanego zarówno na Ukrainie, jak i w Polsce, na temat sytuacji wewnętrznej na Ukrainie, tego, czym jest ten kraj i ws. jego rzekomo proeuropejskiego kursu – mówi w rozmowie z portalem Kresy.pl prof. Włodzimierz Osadczy z Centrum Ucrainicum KUL.
Jak informowaliśmy, po przeliczeniu 98 proc. głosów, w I turze wyborów prezydenckich na Ukrainie zdecydowanie zwycięża showman Władimir Zielenskij/Wołodymyr Zełenski, mając prawie dwukrotną przewagę na prezydentem Petrem Poroszenką. Oddano na niego 30,23 proc. głosów, czyli ponad 5,5 mln. Poroszenko, z wynikiem 15,92 proc., zdobył jak dotąd 3 mln głosów.
– Wstępne wyniki I tury wyborów prezydenta Ukrainy obnażyły stopień zakłamania lansowanego zarówno na Ukrainie, jak i w Polsce, na temat sytuacji wewnętrznej na Ukrainie i tego, czym jest ten kraj – komentuje w rozmowie z portalem Kresy.pl prof. Włodzimierz Osadczy z Centrum Ucrainicum KUL. – Bez przerwy karmi się nas, zarówno w mediach głównego nurtu, i związanych z rządem, i tzw. opozycyjnych, tym samym przekazem. Mówi się o jakimś rzekomo proeuropejskim kursie Ukrainy, o jej zbliżaniu się do Europy itd. Natomiast teraz empirycznie doświadczamy, że sprawy mają się inaczej.
Według profesora, należy tu zwrócić uwagę na trzy sprawy – po pierwsze, na wielkie zniechęcenie i frustrację społeczeństwa ukraińskiego wobec sposobu rządzenia państwem:
– Państwo ukraińskie jest rządzone przez kliki oligarchiczne, zmieniające się po kolei, które nie wnoszą większych zmian w sposób i jakość życia. Natomiast rządy prezydenta Petra Poroszenki są naznaczone wykrwawiającą kraj wojną, korupcją na niespotykana skalę, cynizmem i bezwzględnością, którymi posługuje się on i klika, którą reprezentuje. Do tego dochodzi niebywała radykalizacja życia i indoktrynacja w duchu skrajnego nacjonalizmu, z czego hojnie korzysta Poroszenko. To, że w sondażach znajdował się na dalszych miejscach (były wątpliwości, czy w ogóle dostanie się do II tury), a wygrywa nad nim z niemal dwukrotną przewagą pan Zełeński – komik bawiący naród ukraiński w programach rozrywkowych, będących pewną ucieczką od szarek i zakłamanej rzeczywistości, świadczy o niebywałej frustracji i rozczarowaniu społeczeństwa ukraińskie tą polityką, którą w Polsce niektórzy się zachwycają i którą na różnych szczeblach próbuje się wspierać.
Po drugie, prof. Osadczy zwraca uwagę na wielką determinację i bezwzględność Poroszenki i jego klanu do tego, by pozostać przy władzy. – Dotychczas niespotykane narzędzia manipulacji i przekupstwa zostały uruchomione, celem osiągnięcia sukcesu wyborczego. Po tej niebywałej radykalizacji społeczeństwa, gdy cynicznie na nieszczęściu dziesiątek, setek tysięcy, a może nawet milionów Ukraińców, którzy w jakiś sposób doświadczyli ciężaru wojny, ten klan dalej uprawia politykę korupcyjną, która doprowadziła do wzrostu majątku Poroszenki. Widać więc, że chodzi zarówno o pozostanie przy władzy, ale i o „być albo nie być” obecnego prezydenta. Wszelka ewentualna zmiana sytuacji politycznej w kraju zagraża mu wręcz fizycznie, m.in. dlatego, że odwrócą się wówczas od niego dotychczasowi mocodawcy, którym się wysługiwał. Stąd jego gotowość do posunięcia się do najbardziej radykalnych kroków, byle tylko nie stracić władzy.
Trzecią sprawą, na którą zwraca uwagę ekspert, jest kwestia konfliktu w Donbasie, który sprowadzany jest wyłącznie do problemu wojny rosyjsko-ukraińskiej, zupełnie pomijając wewnętrzne rozbicie społeczeństwa ukraińskiego.
– Widzimy, że w części kraju najbardziej popularną osobą w wyborach prezydenckich jest Jurij Bojko, który tuż przed wyborami manifestacyjnie złożył wizytę w Moskwie i spotkał się z rosyjskim premierem Dmitrijem Miedwiediewem – jednoznacznie pokazując, jaką politykę będzie chciał realizować. I za tą wizją polityki oddała głosy większość mieszkańców obwodów ługańskiego i donieckiego (w części kontrolowanej przez stronę ukraińską). Sporo zwolenników miał na południu kraju. To wielki sukces sił prorosyjskich w sytuacji, gdy wiemy, że polityka antyrosyjska nie zamyka się tylko w przestrzeni medialnej, ale też dość często dochodzi do różnych represji, a nawet rękoczynów. W takiej swego rodzaju „dyktaturze ideologicznej”, prorosyjska część kraju nie zgadza się z opcją światopoglądową tzw. europeizacji, a w wydaniu Kijowa faktycznie banderyzacji, narzucaną na cały kraj.
– Podkreślam, że na Ukrainie walka klanów oligarchicznych jest zbieżna z walką światopoglądową, cywilizacyjną. Eksperymenty z ideologią banderyzmu, polityką pamięci uprawianą przez „komisarza od ideologii”, pana Wołodymra Wjatrowycza, są nie do przyjęcia przez wschodnią część kraju. Stwierdzamy zatem fakt podziału cywilizacyjnego Ukrainy, o którym mówiono już wcześniej. Rządy oligarchiczne są nie tylko antypaństwowe i antyukraińskie, ale zaprzeczają wszelkim tendencjom proeuropejskim – są cyniczne i antyhumanitarne – podkreśla prof. Osadczy.
Przeczytaj: Prof. Osadczy o wyborach na Ukrainie: walka klanów oligarchicznych pokrywa się z walką światopoglądową
Profesor uważa że przenosząc to na arenę międzynarodową, widać stopień zakłamania i cynizmu polityki tzw. państw zachodnich. – Niestety, mamy też do czynienia z totalnym ośmieszeniem się Polski jako kraju, który stawia wszystko na konkretne rządy. Pamiętajmy, z jakim entuzjazmem polscy politycy popierali Janukowycza, wcześniej Juszczenkę, a teraz Poroszenkę. To żałosne i uwłaczające społeczeństwu polskiemu, który kiedyś było generatorem pewnych pozytywnych wzorców europejskości i cywilizacji zachodniej dla Ukraińców. To totalna kompromitacja polskiej polityki na kierunku ukraińskim.
– W tej chwili Polska, przy jakimkolwiek rozkładzie wyników głosowania, będzie największym przegranym w wyborach na Ukrainie – uważa ekspert. – Stawiając na opcję banderowską i przymykając oko na żenującą manifestację filobanderowskich sympatii, której nie szczędził i nie szczędzi prezydent Poroszenko, który swoje wiece wyborcze prowadzi pod brzmieniem hymnu Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów, Polska nie zyska zwolenników po tej stronie społeczeństwa ukraińskiego. Zawsze będzie postrzegana jako okupant, jako ktoś, kto jest coś winien i wobec kogo roszczenia nie będą ustawały. Z innej strony, tzw. prorosyjska Ukraina będzie z pogardą patrzeć na Polskę, jako nieudolnego, przesadnie aktywnego realizatora polityki zachodniej, głównie USA, na Ukrainie i państwo jednoznacznie rusofobiczne i wrogie Rosji. Zatem obie części Ukrainy, zwaśnione ze sobą, będą jednak solidarne w swojej antypolskiej postawie. Mamy więc na własne życzenie impas, z którego na razie nie widać wyjścia. Jako państwo, w związku z sytuacją na Ukrainie, będziemy mieli problem na długie lata.
Komentując wyniki I tury wyborów na Ukrainie, ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski zwrócił uwagę, że faktycznym zwycięzcą jest na tym etapie Ihor Kołomoski, ukraiński oligarcha i rywal polityczny Poroszenki. Zdaniem księdza, Zełeński jest tylko marionetką w jego rękach.
– Moim zdaniem, jeśli chodzi o rzekome powiązania pana Zełeńskiego z Kołomojskim, to jest to teza wielce prawdopodobna. Zełeński w zasadzie nie reprezentuje jakiejś opcji światopoglądowej. To aktor bawiący naród ukraiński, który nie proponuje jednak zdecydowanej alternatywy. To ktoś, kto miałby być „anty-Poroszenką”, zabrać mu władzę.
Zaznacza, że na Ukrainie realny wpływ na życie polityczne mają w zasadzie tylko klany oligarchiczne. Przypomina, że wszystkie media i cały obszar przestrzeni publicznej w kwestii informacyjnej jest zdominowany przez oligarchów. – To, że taka postać jak Zełeński zaistniała w przestrzeni publicznej, to efekt wpływu kanału telewizyjnego należącego do Kołomojskiego. W relacjach między oligarchami czynnik osobisty odgrywa ważną rolę – to są środowiska niemal półmafijne, w których obowiązuje swego rodzaju „złodziejska etyka”. Stąd prawo do zemsty, do odwetu, jest tam czymś ważnym. Z punktu widzenia Kołomojskiego, podobnie jak i Julii Tymoszenko, Poroszence należy się nauczka i za wszelką cenę trzeba go poskromić. Stąd też wykorzystują oni wszelkie nadarzające się ku temu możliwości. Oczywiście, Zełeński jest też genialnym aktorem, potrafiącym wychwycić i ujawnić pewne patologiczne prawidłowości życia na Ukrainie, natomiast nie reprezentuje ani obszaru politycznego ani światopoglądowego, więc musi mieć jakieś zaplecze. A bez zaplecza konkurencyjnych wobec Poroszenki klanów oligarchicznych trudno wyobrazić sobie sukces takiej osoby na taką skalę.
Według dostępnych źródeł, Zielenskij/Zełeński uzyskał najlepsze wyniki w południowych i środkowo-wschodnich obwodach Ukrainy (obwód dnipropietrowski 45,3 proc., odeski – 41,26 proc., mikołajewski – 40,67 proc., zaporoski – 39,82 proc.), a także na Zakarpaciu (38,32 proc.) czy w sąsiadującym z Krymem obwodzie chersońskim (37,55 proc.). Uzyskał też dobre wyniki na wschodzie kraju, a na także w części centralnej i na północy. Poroszenko największe poparcie ma na zachodniej Ukrainie, szczególnie w obwodach na obszarach leżących na Kresach wschodnich II RP (obwód lwowski – 35,33 proc., tarnopolski – 24,39 proc. [w tym dwóch obwodach wygrał], rówieński – 22,32 proc., iwano-frankiwski – 21,38 proc. [tu wygrywa Julia Tymoszenko]), a także w Kijowie (25,6 proc.).
Warto zaznaczyć, że w części obwodów na wschodzie i na południu Ukrainy kandydaci „obozu EuroMajdanu”, szczególnie Poroszenko i Tymoszenko, wyraźnie przegrywali nie tylko z Zielenskim, ale również z kandydatami opozycyjnymi wobec Majdanu, a przez część komentatorów uważanych za umiarkowanie prorosyjskich (Bojko, Wiłkuł). W niektórych przypadkach (np. Donbas, Odessa, środkowo-wschodnia i południowa Ukraina) łączne poparcie dla kandydatów EuroMajdanu nie przekraczało 1/4-1/3 głosów. W obwodzie dniepropietrowskim, gdzie zdecydowanie wygrał Zełenski, za nim „na podium” uplasowali się Bojko i Wiłkuł. Łącznie zdobyli oni ponad 2/3 głosów, podczas gdy Poroszenko i Tymoszenko razem mają 17 proc. Podobna sytuacja jest m.in. w obwodzie zaporoskim.
Kresy.pl
Ciekawa analiza Pana Profesora. Może i dobrze, że wolna od ostatecznych wniosków – kto pomaga Kołomyjskiemu lansować Zełenskiego. Przyznać trzeba, że to był majstersztyk. Jeśli jest to pomysł autorski samego Kołomyjskiego – to obstawiam, że w tzw. „polityce” ukraińskiej nie zmieni się nic. Jedynie jedna banda pasożytów się wzmocni, a druga osłabnie. Obawiam się, że z banderyzmu też nie zrezygnują…
Dla Polski to ŻADNA różnica który żyd wygra,jako że ta nacja jest z „definicji” antypolska.A że mogą sobie w relacjach z Polską pozwolić na wszystko to też traktuja nas z 'buta”.Mamy skarlałe polskojęzyczne 'jelity’ i dopóki Polacy nie przejmą władzy nadal tak będzie.Chętnie prof.Osadczego(prof Kulińską i dr Zapałowskiego) widziałbym w Polskim/ Sejmie.
Czy(naukowcy wymienieni przez Ciebie ) byliby dobrą alternatywą w sejmie ? Być może ? Za to chętnie zobaczył bym ich i posłuchał ,na spotkaniu u siebie ,w Żarach ,lub Żaganiu.
Pewne jest to ,że Kołomojski jest wrogo nastawiony do ingerencji Moskwy na Ukrainie.
Ukraińskimi neonazistami posługują się aktualni „władcy”. Dla Zeleńskiego mogą być ze względu na skalę poparcia zbędni.
Sytuacja ,jeśli Zeleński przeżyje co nie jest takie pewne, może być dla Polski wygodna.
Tak czy siak wygrywa Janukowycz, niezależnie od chciejstwa wielkiego brata