Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski odnosząc się do pytania m.in. o ustawę o języku państwowym zaznaczył, że konflikt w Donbasie zaczął się właśnie od kwestii językowej. Uważa, że w obecnej sytuacji w kraju nie można koncentrować się na takich, dzielących ludzi kwestiach.

Jak pisaliśmy wcześniej, w czwartek prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski prowadził „maraton prasowy”, czyli spotkania z prasą, na które akredytowało się około 300 dziennikarzy. Podczas rozmów powiedział m.in., że sprawy dotyczące Ukraińskiego IPN i wzbudzającej kontrowersje ustawy językowej nie są dla niego priorytetowe, a zamiast tego zależy mu przede wszystkim na zakończeniu wojny w Donbasie i pobudzeniu gospodarki.

– Co was tak boli? Moja ideologia jest bardzo prosta – zakończyć wojnę i pobudzić gospodarkę, ściągnąć tu z powrotem ludzi. W tej mojej ideologii nawet nie mówię teraz o Instytucie Pamięci Narodowej. Wszyscy ludzie, kierunki, projekty ustaw, wszystko co ma miejsce, co może podzielić kraj, na to powinniśmy reagować – powiedział Zełenski.

Zdaniem ukraińskiego prezydenta, zasadniczym czynnikiem, który wywołał konflikt w Donbasie była kwestia językowa.

– Pamiętacie, że Donbas zaczął się od kwestii językowej? Dlaczego teraz w naszym kraju, który chcemy zjednoczyć, stawiamy na tym stole, na którym obrazowo nie ma co jeść, [gdy] ludzie wyjeżdżają do innych krajów, mamy wojnę, ludzie różnych języków siedzą w okopach … dlaczego mu podejmujemy takie kwestie? – pytał ukraiński prezydent.

Dopytywany przez jednego z dziennikarzy, czy może nie trzeba zaspokoić jednej i drugiej strony, Zełenski odparł, że jego zdaniem „na Ukrainie nie ma tej czy innej strony” i powinno się słuchać wszystkich i w jakiś sposób starać się ich zjednoczyć. Zaznaczył, że ma takie a nie inne priorytety działania jako prezydent, w związku z czym inne kwestie muszą zaczekać na swoją kolej.

Wcześniej Zełenski, jako prezydent-elekt, skrytykował przyjętą w kwietniu br. kontrowersyjną ustawę o języku ukraińskim. Jego zdaniem ustawę przyjęto bez wystarczających konsultacji społecznych a jej skutków nie da się przewidzieć. Zapowiedział wówczas weryfikację tego aktu prawnego po objęciu urzędu.

Odnośnie samego konfliktu w Donbasie, prezydent Ukrainy podkreślił, że nie chce, by np. w razie fiaska rozmów w formacie normandzkim zamienił się on w konflikt „zamrożony”. – Naprawdę, nie chciałbym, żebyśmy mieli tu coś w rodzaju Naddniestrza czy Abchazji. (…) A co tam się teraz dzieje? Praktycznie mamy tam Naddniestrze… Dziś jedyną różnicą między tymczasowo okupowanym Donbasem, a Naddniestrzem lub Abchazją jest to, że tam [na wschodzie Ukrainy-red.] padają strzały, to wszystko. Ale fizycznie nie ma znaczenia, czy będziemy mieć płot, czy pole minowe – mówił Zełenski.

Zdaniem ukraińskiego prezydenta, jeśli nie będzie żadnych relacji z terenami kontrolowanymi przez separatystów, a Kijów nie uzna ich za odrębne terytorium, to będzie to w zasadzie będzie to jak Naddniestrze. – Naprawdę, nie chciałbym tego – dodał.

Odnosząc się do swojego poprzednika, Petra Poroszenki, Zełenski oświadczył, że zostanie on pociągnięty do odpowiedzialności „za wszystko, co zrobił”.

– Zajmą się tym organy ścigania – ja nie chcę się w to wtrącać – powiedział. Jego zdaniem, Poroszenko wciąż tylko o wszystko go oskarża, a sam nie chce brać za nic odpowiedzialności. – Nie będę go za nic obwiniał. Byłem przygotowany i wziąłem Ukrainę jaka była. To jest nasz kraj, jestem gotów za niego odpowiadać.

Czytaj także: Zełenski nie zamknie portalu Myrotworec tropiącego „wrogów Ukrainy”

Jak pisaliśmy, ukraiński parlament w kwietniu przyjął w drugim czytaniu ustawę o języku ukraińskim jako języku państwowym. Ustawa utwierdza status języka ukraińskiego jako jedynego oficjalnego na Ukrainie. Przedstawiciele władz państwowych, sądów i prokuratury, oficerowie zawodowi, a także nauczyciele i lekarze mają obowiązek posługiwania się oficjalnie językiem ukraińskim. Ustawa obliguje każdego obywatela do władania ukraińskim jako językiem swojego obywatelstwa. Zasięg ustawy, jak zapewniono, ma nie dotyczyć sfery osobistej a także religijnej. Nadzór nad egzekwowaniem ustawy ma sprawować nowa instytucja – Komisarz (Pełnomocnik) ds. ochrony języka państwowego. Za złamanie nowego prawa przewidziano grzywny – najwyższe za naruszenia w sferze mediów drukowanych, nieco mniejsze za naruszenia w sferze administracyjno-urzędowej i najniższe w takich sferach, jak edukacja, nauka, kultura, wydawnictwa książkowe, interfejsy elektroniczne, reklama, służba zdrowia. Wdrożenie sankcji karnych zostaje jednak opóźnione o 3 lata. Ustawa weszła w życie po miesiącu od dnia ogłoszenia, przy czym niektóre rozwiązania zostaną wdrożone z kilkuletnim opóźnieniem.

Już w czasie prac nad ustawą w ukraińskiej Radzie Najwyższej, przeciwko projektowi protestowali deputowani Parlamentu Europejskiego z Węgier, Rumunii i Bułgarii, broniąc praw swoich rodaków, tworzących na Ukrainie duże, autochtoniczne społeczności. Do protestu nie przyłączyli się deputowani z Polski.

Najostrzejszą krytykę projekt ustawy wzubudził na Węgrzech. Na Ukrainie, żyje 150 tys. Węgrów skupionych na Zakarpaciu posiadających liczne instytucje społeczne, oświatowe i kulturalne, pracujące w języku węgierskim. Władze Węgier zapowiedziały, że będą blokować rozmowy Ukrainy z NATO jeśli ustawa zostanie przyjęta.

24tv.ua / Unian / Kresy.pl

2 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply