Dr Grzegorz Kwaśniak, pełnomocnik szefa MON ds. tworzenia obrony terytorialnej, podał wariant składu wojsk obrony terytorialnej. Pełnomocnik zapewnia, że jest on zbliżony do ostatecznego i w ciągu dwóch-trzech tygodni zostanie zaakceptowany przez Antoniego Macierewicza.

Prace nad koncepcją obrony terytorialnej nie zostały jeszcze zakończone. Grzegorz Kwaśniak na posiedzeniu sejmowej komisji obrony powiedział, że zaprezentowany przez niego wariant składu wojsk obrony terytorialne jest zbliżony do ostatecznego i w ciągu dwóch-trzech tygodni zostanie zaakceptowany przez Antoniego Macierewicza.

Wojska obrony terytorialnej mają funkcjonować na trzech poziomach związanych z podziałem administracyjnym. Na najniższym poziomie w każdym powiecie zostanie stworzona jedna kompania (ok. 100 ludzi). Na poziomie wyższym – wojewódzkim powstanie dowództwo brygady obrony terytorialnej. W każdym wojewódzkim mieście powstanie batalion obrony terytorialnej. Na poziomie najwyższym krajowy powstanie dowództwo obrony terytorialnej w zreformowanym Sztabie Generalnym WP.

Docelowo obrona terytorialna będzie składać się z 364 kompanii pogrupowanych w 86 batalionów (po 4-5 kompanii), które mają być podporządkowane wojewódzkim brygadom (po 3-4 bataliony). Według planów ma powstać 17 brygad. Każda z nich ma liczyć 1,5-2,5 tys. żołnierzy. Łącznie w wojskach obrony terytorialnej będzie służyło ok. 35 tys. żołnierzy.

Szkolenia mają odbywać się przez około 30 dni w roku. W większości będą one prowadzone w systemie weekendowym w powiecie. Mają by również prowadzone ćwiczenia z wykorzystaniem rozbudowanej infrastruktury na szczeblu wojewódzkim oraz raz w roku manewry poligonowe na poziomie kraju w czasie których będzie się grywało bataliony i kompanie.

PAP / Kresy.pl

3 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. donald
    donald :

    To dobry poczatek. To tez przynajmniej kilka razy za malo zolnierzy. Co roku 40-50 tysiecy poborowych powinno byc branych do armii na rok etc. W ten sposob gdyby wybuchl konflikt mielibysmy przetrenowanych 500-1000 tysiecy ludzi Gdyby np. Ukraincy domagali sie od nas wschodniej Polski. Bo jezeli mamy sie kogokolwiek obawiac to nie Rosjan ale Ukraincow i UE.

  2. rebeliant80
    rebeliant80 :

    Takie wojsko (lekka piechota) to może się mierzyć co najwyżej z rezunami, gdyby tym zachciało się odbijać Przemyśl czy też inne rdzennie ukraińskie miasto, natomiast z Moskwą żadnych szans nie ma. Jedyny plus jest taki, że więcej ludzi będzie umiało się posługiwać jakąś bronią, co może się okazać przydatne w nadchodzącym i niestety niepewnym czasie. Również uważam, że pobór powinien być przynajmniej w jakimś stopniu przywrócony, gdyż w naszej sytuacji jedyny program wojskowy jaki możemy prowadzić, to “w kupie siła”, bo na profesjonalną armię, która by miała jakieś większe zdolności bojowe na razie nas nie stać.

  3. agricola
    agricola :

    Harcerzyki się pobawią…A poważnie!!!!
    Macierewicz ( i każdy po nim) śmierdzi mi tu książęciem Radziwiłłem i każdy z tych “obrońców” terytorialnych może się jak Kmicic obudzić pewnego pięknego dnia z palcem w dupie, czarnej dupie państwa teoretycznego.
    Wolę kompanię “Czarnieckiego”. Kto chce ten zrozumie o czym mówię.
    Grupy rekonstrukcyjne, surwiwalowe, ruchy skautowskie itp. to nie do końca zabawa, z nabytą praktyką prawie na pewno to nie zabawa. Wolałbym, żeby żaden Cieć nie próbował tej prywatnej inicjatywy nakryć czapką. Nie dajcie się wydymać Panowie. Niech to nadal zostanie prywatna inicjatywa. To co oni proponują to lipa, tak samo teoretyczna jak to ich Państwo.