Komisja Europejska zaoferowała Polsce dotychczas na pomoc uchodźcom przesunięcie środków z innych programów i dodatkowe 144,6 mln euro, których jeszcze nie przekazała. Wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Paweł Szefernaker podkreślił, że to za mało, bo pomoc kosztuje miliardy euro.

Komisja Europejska zaproponowała do tej pory przesunięcia w ramach funduszy spójności oraz pieniądze z programu REACT-EU. W przypadku funduszy spójności chodzi o niewykorzystane pieniądze, które przypadły Polsce w budżecie unijnym na lata 2014-2020 – projekty są jednak wciąż rozliczane i nie wiadomo, czy jakiekolwiek pieniądze pozostaną niezagospodarowane.

REACT-EU to program finansowy, który jest częścią unijnego Funduszu Odbudowy. Powstał, aby pomóc krajom członkowskim w odbudowie po pandemii Covid-19. KE proponuje, aby środki przeznaczone dla Polski trafiły na pomoc uchodźcom z Ukrainy.

W połowie maja Komisja Europejska poinformowała o podjęciu decyzji o udostępnieniu 248 mln euro pięciu państwom członkowskim, które zostały najbardziej dotknięte wybuchem wojny na Ukrainie i które przyjęły dużą liczbę uchodźców. Decyzja jest następstwem wydarzenia z 9 kwietnia pod nazwą „Stand Up for Ukraine”, podczas którego Komisja przeznaczyła do 400 mln euro na wsparcie uchodźców z Ukrainy w najbardziej dotkniętych państwach członkowskich. Uruchomienie pozostałych 152 mln euro będzie wymagało uzyskania zgody służb budżetowych UE.

Polska z tej transzy ma otrzymać 144,6 mln euro. Rzecznika KE Anitta Hipper przekazała PAP, że Komisja musi omówić z polskimi władzami zawarcie umów o dotacje, które zostaną podpisane “w najbliższych tygodniach”.

Wiceszef MSWiA, pełnomocnik rządu ds. uchodźców wojennych z Ukrainy, Paweł Szefernaker przypomina w rozmowie z PAP, że polski rząd cały czas mówi o tym, że potrzebny jest dodatkowy fundusz na rzecz uchodźców z Ukrainy.

“Taki fundusz może zostać utworzony tylko i wyłącznie decyzją Rady Europejskiej. Liczymy na to, że taka dyskusja się odbędzie. Środki, o których mówi Komisja Europejska, to nie są żadne środki dodatkowe. To są środki przesuwane z różnych innych funduszy, które już były w budżecie Unii Europejskiej. Każde euro, które będziemy mogli przesunąć lub wykorzystać w ramach obecnego budżetu, np. te 144 mln euro, zostanie oczywiście przez nas wykorzystane” – zaznaczył.

Jak dodaje, jeśli chodzi o środki z funduszu spójności czy innych programów, to są one w 95 proc. skierowane na różne inne inwestycje. “Nie możemy ich przesuwać na pomoc uchodźcom, bo musielibyśmy zrezygnować z zaplanowanych projektów. Natomiast środki, które mają zostać przesunięte z budżetu UE na fundusz migracji, są daleko niewystarczające” – oświadczył.

“Od początku mówiliśmy, że pomoc, którą niesiemy, idzie w miliardy euro, a nie w miliony. Pomoc UE dla krajów, które pomagają uchodźcom, również powinna iść w miliardy euro. Tak jak to było w przypadku Turcji czy Grecji w latach 2015-16. Propozycje Komisji są dziś daleko niewystarczające, ale każde euro, które będziemy mogli przeznaczyć na pomoc uchodźcom, wykorzystamy” – podsumował Szefernaker.

Przypomnijmy, że w marcu Stały Przedstawiciel Polski przy UE Andrzej Sadoś przekazał Komisji Europejskiej, Radzie Europejskiej i ambasadorom państw członkowskich przy UE informacje dotyczące szacunkowych i częściowych kosztów, które ponosi Polska w związku z pomocą dla uchodźców z Ukrainy. Do końca roku to ponad 2,2 mld euro (ponad 10 mld złotych) – dowiedziała się nieoficjalnie Polska Agencja Prasowa.

W liście wysłanym w kwietniu do szefowej Komisji Europejskiej, Ursuli von der Leyen, premier Mateusz Morawiecki oszacował, że tylko w tym roku koszty utrzymania ukraińskich uchodźców w Polsce wyniosą 11 mld euro. Zaznaczył zarazem, że gdyby sytuacja na Ukrainie uległa pogorszeniu, to te koszty dla Polski mogą sięgnąć nawet 24 mld euro.

Jednocześnie premier Mateusz Morawiecki ocenił w poniedziałek na Forum Ekonomicznym w Davos, że uchodźcy z Ukrainy nie tylko nie przynoszą strat ekonomicznych, lecz nawet „pracują dla Polski”. Wyraził opinię, że tematyka związana z uchodźcami jest czasem „niepotrzebnie podkręcana” przez „partie skrajnie prawicowe”.

Premier Mateusz Morawiecki w ostatnich dniach stwierdził również, że na tę chwilę można zakładać, iż w Polsce może zostać nawet 70 proc. uchodźców z Ukrainy, czyli ponad milion osób. Twierdzi zarazem, że Polska już dzisiaj nie dopłaca do tej grupy, bo Ukraińcy pracują, płacą podatki i „zostawiają w polskiej gospodarce swoje pieniądze”.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

Jak pisaliśmy, badanie socjologiczne pracowni ARC Rynek i Opinia wykazało, że 27% dorosłych ukraińskich uchodźców deklaruje pozostanie w Polsce nawet po zakończeniu wojny na Ukrainie. Może to być około pół miliona osób. Odsetek ten jest najwyższy wśród Ukraińców w najmłodszej grupie wiekowej (30%) oraz wśród osób pracujących (również 30%). Jednocześnie, do tej pory zdecydowana większość ukraińskich uchodźców (83%) nie podjęła w Polsce pracy. Może się to zmienić, ponieważ 54% deklaruje chęć jej podjęcia. 78% tych, którzy nie znają polskiego, ma zamiar uczyć się go (choćby samodzielnie), lub już się go uczy.

Według raportu dotyczącego uchodźców z Ukrainy zaprezentowanego pod koniec kwietnia na Europejskim Kongresie Ekonomicznym w Katowicach przed wojną w Polsce było ok. 1,5 mln Ukraińców. Migracja wojenna spowodowała, że liczba osób mieszkających w Polsce sięgnęła 41,5 mln. Z raportu wynika, że aktualnie w Polsce mieszka prawie 3,2 mln obywateli Ukrainy, z czego 2,2 mln w największych aglomeracjach miejskich. Według stanu na 1 kwietnia br., w Polsce przebywało około 1,7 mln ukraińskich uchodźców, natomiast według raportu Ośrodka Badań nad Migracjami z końca kwietnia, liczbę uchodźców oszacowano na 1,4-1,55 mln. Szef KPRM Michał Dworczyk 25 kwietnia br. twierdził, że „opierając się na danych z logowań z telefonów komórkowych do polskiej sieci z ukraińskich telefonów, możemy powiedzieć, że mamy między 1,5 a 2 mln wojennych uchodźców w Polsce”.

CZYTAJ TAKŻE: Rząd wprowadza nowe rozwiązania, ułatwiające uchodźcom z Ukrainy podjęcie pracy w Polsce

Kresy.pl / polskieradio24.pl

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. jaro7
    jaro7 :

    Trzeba było Szefernaker tak chojnie nie dawać bonusów,przywilejów w wiekszości turystom a nie uchodzcom z ukrainy.Zachecacie ich cały czas do przyjazdu to mamy pierwsze i nie ostatnie tego negatywne skutki.