Jeśli chcemy uniknąć wojny, to kraje NATO znajdujące się na wschodniej flance powinny przyjąć 3-letni horyzont czasowy na przygotowanie się do konfrontacji – uważa szef BBN, Jacek Siewiera.

W opublikowanym w sobotę wywiadzie dla „Naszego Dziennika” szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Jacek Siewiera został zapytany, czy zagrożenie w postaci potencjalnego ataku ze strony Rosji na Pakt Północnoatlantycki, co przewidziano w raporcie Niemieckiego Towarzystwa Polityki Zagranicznej, jest realne. We wspomnianym dokumencie uznano, że państwa Zachodu mają 5-9 lat na przygotowanie się na odparcie możliwej rosyjskiej agresji.

Siewiera przyznał, że jego zdaniem to realne zagrożenie i że analogiczne wnioski płyną z opracowań przygotowanych w USA. Uważa jednak, że widełki czasowe przedstawione przez analityków z Niemiec „są zbyt optymistyczne”.

„Jeśli chcemy uniknąć wojny, to kraje NATO znajdujące się na wschodniej flance powinny przyjąć krótszy, 3-letni horyzont czasowy na przygotowanie się do konfrontacji” – powiedział szef BBN. „To czas, w którym na wschodniej flance musi powstać potencjał będący jasnym sygnałem odstraszającym przed agresją” – podkreślił. Dodał, że w Rosji przemysł zbrojeniowy „pracuje w trybie trzyzmianowym” i we wspomnianym czasie, czyli w ciągu trzech lat, jest w stanie odbudować zasoby militarne.

W rozmowie poruszono też temat przyszłej współpracy z potencjalnym rządem prounijnej centrolewicy, która w wielu kwestiach ma inne zdaniem, niż prezydent Andrzej Duda. Siewiera na podstawie rozmów z przedstawicielami tego obozu politycznego i wypowiedzi niektórych jego polityków ocenia, „że zasadnicze kierunki będą respektowane”.

„Prezydent oczekuje, iż cele dotyczące kształtowania armii, zwiększania liczebności wojska oraz modernizacji nie będą radykalnie zmieniane” – powiedział Siewiera. Odniósł się też do krytycznych głosów ze strony sejmowej większości, według której tak duże zakupy, jak 500 sztuk systemów HIMARS to zdecydowanie za dużo.

„Krytykowanie zakupów pod pretekstem np. tego, że producent nie dostarczył takich ilości uzbrojenia do armii USA, to chybiona argumentacja” – powiedział szef BBN. Wyjaśniał, że to odwoływanie się do sytuacji sprzed wybuchu pełnoskalowej wojny rosyjsko-ukraińskiej.

„Właściwe byłoby porównanie naszych zakupów do ilości wieloprowadnicowych systemów rakietowych, które zostały dotychczas zniszczone po stronie rosyjskiej i ukraińskiej. Rosjanie stracili ok. 900 sztuk takich zestawów, Ukraina ponad 500” – dodał.

Na pytanie, co zrobi prezydent Duda, jeśli nowy rząd po sprawdzeniu kontraktów uzna, że trzeba ograniczyć zakupy dla armii, Siewiera odpowiedział:

„Nowa większość parlamentarna, która może stworzyć rząd, ma naturalne prawo do przeprowadzenie audytu i własnej oceny stanu Sił Zbrojnych. Natomiast, jeżeli ten audyt miałby prowadzić do zrywania kontraktów zbrojeniowych bez odniesienia się do rzeczywistych potrzeb armii i do planowania operacyjnego, byłby to sygnał niezwykle niepokojący. Ten kierunek na pewno spotka się z brakiem akceptacji ze strony prezydenta”.

Przeczytaj: Niemiecki rząd zaprzecza, jakoby Waszyngton i Berlin zmuszały Kijów do negocjacji z Rosją

dziennik.pl / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply