Polski rząd chce zliberalizować zasady zatrudniania lekarzy zza granicy. Efektem tego może być masowa migracja zarobkowa medyków ze Wschodu do naszego kraju. Niedobory wykształcenia mieliby uzupełniać już w trakcie pracy w Polsce.

Dziennik Gazeta Prawna dotarł do informacji świadczących o tym, że rząd rozważa wprowadzenie rozwiązań ułatwiających podejmowanie w Polsce pracy przez lekarzy zza wschodniej granicy. Informacje te potwierdziła rzecznik resortu zdrowia.

Rozważamy skorzystanie z rozwiązań niemieckich, czyli przyznawania ograniczonego prawa do wykonywania zawodu w wyznaczonym miejscu pracy – powiedziała DGP rzecznik Milena Kruszewska.

Oznaczałoby to obejście wymogu nostryfikowania dyplomu i uzupełnienia braków w wykształceniu obowiązującego dotychczas medyków spoza UE chcących pracować w Polsce. Jak pisze DGP, lekarz zatrudniony na nowych zasadach miałby prawo wykonywania określonych czynności w wyznaczonym miejscu. Już w trakcie pracy uzupełniałby wykształcenie i starałby się o pełne prawo wykonywania zawodu.

Obecnie obowiązujące przepisy są na tyle restrykcyjne, że niewielu lekarzy z zagranicy decyduje się na przejście tej procedury. Według Naczelnej Izby Lekarskiej w Polsce leczy 1137 cudzoziemców, najwięcej zza wschodniej granicy – 306 Ukraińców i 139 Białorusinów.

Tymczasem, jak podaje DGP, polska służba zdrowia cierpi na niedobór lekarzy wynikający z exodusu, który zaczął się po wstąpieniu Polski do Unii Europejskiej. W 2005 roku wnioski o wydanie uprawnień do wyjazdu złożyło 1,7 tys. lekarzy. Później co roku emigrowało za pracą w zagranicznej służbie zdrowia od 600 do ponad 800 lekarzy rocznie. Między innymi z tego powodu w Polsce na tysiąc mieszkańców przypada 2,3 lekarza, podczas gdy unijna średnia wynosi 4. Aby załatać tę dziurę Ministerstwo Zdrowia zwiększyło liczbę miejsc na studiach medycznych w sumie o 1400. Jednak to może przynieść poprawę dopiero w dłuższej perspektywie czasowej. Ponadto nie wiadomo, czy nowi lekarze także nie wyemigrują za pracą. Zachęcają do tego wysokie pensje oferowane lekarzom na Zachodzie, a także inne udogodnienia, takie jak mieszkania czy kursy języka.

Wydaje się więc, że rząd chce uzupełnić niedobory kadrowe w polskiej służbie zdrowia poprzez masowe ściągnięcie lekarzy-cudzoziemców, w praktyce głównie zza wschodniej granicy, gdzie pensje są jeszcze niższe niż w Polsce. DGP podaje obliczenia, z których wynika, że aby osiągnąć unijną średnią liczby lekarzy na 1000 mieszkańców, do naszego kraju musiałoby przyjechać ponad 64 tysiące lekarzy.

Perspektywa liberalizacji polskiego rynku pracy dla lekarzy zza granicy nie budzi entuzjazmu na Ukrainie. Ukraińcy boją się, że jeśli Polska wydrenuje z Ukrainy tysiące lekarzy, nad Dnieprem drastycznie spadnie dostępność usług medycznych.

Przypomnijmy, że według fundacji Watch Health Care, która od 2012 roku monitoruje długość kolejek do lekarzy, w tym roku po raz pierwszy w historii średni czas oczekiwania na uzyskanie dostępu do świadczenia medycznego w Polsce przekroczył 3,1 miesiąca. Jest to m.in. wynikiem niedoboru lekarzy.

Kresy.pl / DGP/Forsal

4 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Dodaj komentarz

  1. dh7901
    dh7901 :

    Warunki są takie, że po ukończeniu studiów i początkowej praktyce
    wykształceni na nasz koszt lekarze wyjeżdżają na Zachód.
    Nasz kraj jest drenowany, jadą darmowi wykształceni specjaliści do UE>
    U nas np skierowanie do endokrynologa ponad 700 dni.
    Albo sprowadzenie lekarzy ze wschodu albo …
    Teraz my mamy szansę drenażu mózgów ze wschodu.
    Na pensje takie jak w starej UE nas nie stać.