Serbski sąd wydał wyroki grzywy i wydalenia wobec proimigracyjnych, cudzoziemskich działaczy, którzy starli się z miejscowymi aktywistami sprzątającymi koczowisko nielegalnych migrantów.

Do sądu trafiła sprawa fizycznej konfrontacji do jakiej doszło dwukrotnie między działaczami proimigracyjnymi z państw Unii Europejskiej i miejscowymi działaczami społecznymi w mieście Szid w zachodniej Serbii. Działacze miejscowej organizacji Sokoli (Sokoły) jako wolontariusze zajmowali się sprzątaniem opuszczonej fabryki Grafosrem, w której koczowisko urządzili sobie nielegalni migranci mimo, że w mieście funkcjonuje oficjalne centrum przyjęć migrantów. Miasto Szid znajduje się przy granicy serbsko-chorwackiej dlatego licznie pojawiają się w nim osoby nielegalnie przekraczające granice kolejnych bałkańskich państw by przedostać się do Unii Europejskiej. Po uszczelnieniu granicy Węgier przez rząd Viktora Orbána to właśnie przez Chorwację prowadzi główny bałkański szlak nielegalnej imigracji do UE.

Sokoły twierdzą, że zajmowali się sprzątaniem koczowiska na zlecenie miejskich władz. W czasie sprzątania opuszczonej fabryki 25 stycznia doszło do “fizycznego starcia” między działaczami miejscowej organizacji społecznej, a grupą proimigracyjnych aktywistów z państw Unii Europejskiej, którzy organizowali w Szidzie kuchnię dla nielegalnych migrantów. Do kolejnego starcia doszło 1 lutego. Liberalny portal Balkan Insight cytuje proimigracyjną aktywistkę Caroline Tomalkę, która twierdzi, że to Serbowie byli agresywni  i próbowali “wygonić migrantów” poprzez “wycinanie krzaków lub niszczenie ich namiotów”.

W efekcie dwóch starć doszło do interwencji miejscowej policji, a sprawa trafiła do sądu. W czasie rozprawy działacz Sokołów Slawko Muslić podkreślił, że władze miasta zleciły im całkowite posprzątanie terenu dawnej fabryki w której koczowali migranci, którzy nie zarejestrowali swojego pobytu w miejscowym ośrodku. Muslić stwierdził też, że proimigracyjni aktywiści próbowali im uniemożliwić realizację zadania, byli agresywni i pierwsi użyli przemocy.

Sąd w Sremskiej Mitrowicy uznał, że to proimigracyjni aktywiści wywołali awanturę i uznał dwoje z nich Adalberto Parentiego i Leonie Sofię Neumann za winnych zakłócania porządku publicznego. Skazał ich na grzywnę w wysokości 2o tys. dinarów czyli równowartości 170 euro. Zarówno oni jak jeszcze jedna aktywistka Marina Bottke usłyszeli nakaz opuszczenia terytorium Serbii do 7 lutego.

balkaninsight.com/kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply