Departament Stanu USA poinformował w środę, że polski rząd (PiS) zwrócił się do Amerykanów z zapytaniem dotyczącym możliwości zakupu radiostacji L3Harris Technologies.

Jak czytamy w dokumentach opublikowanych w środę na stronie Departament Stanu USA, Polska zwróciła się z zapytaniem dotyczącym możliwości zakupu radiostacji AN/PRC-117G, AN/PRC-152A, AN/PRC-158, AN/PRC-160, AN/PRC-163 oraz AN/PRC-167, odbiorników systemu GPS z modułami SAASM (Selective Availability Anti-Spoofing Module), częściami zamiennymi, urządzeniami diagnostycznymi, usługą szkolno-logistyczną.

Cały ewentualny zakup został wyceniony na 255 milionów dolarów czyli 1 000 597 305 złotych.

Zobacz też: DW: Polska nie jest zadowolona z koreańskich systemów

Ruch ten wywołał negatywne reakcje komentatorów i publicystów wojskowych. “Czepiali się wszyscy K9 a tutaj jest większy skandal: Na stronie DSCA zawisło nasze zapytanie o zakup radiostacji z amerykańskiego Harrisa w tym radiostacji plecakowych (AN/PRC-117) i doręcznych (AN/PRC-152, AN/PRC-163). Część prawdopodobnie jest dla Specjalsów a część do…Wisły. Może ktoś mi wyjaśnić czemu kupujemy za prawie miliard PLN (max wartość 255 mln USD) radiostacje w USA skoro gdyński Radmor produkuje takie same, polskie i z krajową kontrolą COMP@N zaś w Ożarowie robi PERAD 6010?!” – napisał Jarosław Wolski na X.

Michał Piekarski nazwał to posunięcie “kukułczym jajem podrzuconym nowej władzy”.

“Na czym polega kukułcze jajo? Na tym że sprzet tego rodzaju produkujemy w Polsce. Z sukcesami, krajowy przemysł (chocby Radmor z Gdyni) oferuje i dostarcza dla wojska sprzęt bardzo dobrej jakości i co ważne – o takich samych parametrach” – czytamy.

Zobacz też: Rząd podpisał umowę, która nie zobowiązuje go do zakupu 152 AHS Krab

Grupa WB przesłała komunikat w odpowiedzi na zapytania ZBiAM.

“Doświadczenia z konfliktu ukraińskiego pokazały, jak ważne jest samodzielne, niezależne od zagranicznych dostawców, wytwarzanie, dostarczanie części zamiennych oraz ciągły proces doskonalenia i modernizacji krytycznych rozwiązań dla własnych sił zbrojnych”.

“Obejmuje to w szczególności nowoczesny sprzęt łączności radiowej, który został opracowany w Polsce przez rodzimy przemysł i certyfikowany przez odpowiednie służby. Polskie radiostacje spełniają przy tym najnowsze normy NATO, jak STANAG 5651, bowiem uczestniczyły w jego tworzeniu (spółka RADMOR wchodząca w skład GRUPY WB jest członkiem inicjatywy a4ESSOR, która we wrześniu 2023 roku doprowadziła do przyjęcia przez Organizację Traktatu Północnoatlantyckiego nowych standardów łączności, których nie spełnia żadne urządzenia zza oceanu). Komunikacja jest podstawą funkcjonowania wojska, dlatego siły zbrojne każdego państwa dążą do zachowania w tym względzie pełnej kontroli i wprowadzanie narodowych rozwiązań. Nie można pozwolić sobie na to, aby w krytycznej sytuacji sprzęt został zdalnie zablokowany, czy jego użycie było ograniczone do pewnego obszaru (radiostacje mają wbudowane odbiorniki nawigacji satelitarnej), narzuconego przez zagranicznego dostawcę”.

“Można wyrazić zdziwienie, jak czynią to pracownicy spółek GRUPY WB, że zamiast natychmiastowego podpisania umów ramowych i wykonawczych dotyczących zakupu najnowszego i zaawansowanego sprzętu łączności radiowej produkowanego w Polsce pojawiają się propozycje pozyskania konkurencyjnych urządzeń obcych, w dodatku nie spełniających standardów NATO”.

“Zakupy we własnym kraju zapewniają pracę ponad tysiącowi polskich pracowników zatrudnionych bezpośrednio przy ich produkcji, a także dalszym tysiącom poddostawców pośrednio zaangażowanych w wytwarzanie. Co więcej, bez złożonych już dzisiaj zamówień w polskim przemyśle, nie można liczyć na szybkie dostawy urządzeń. Tylko podpisana umowa daje producentowi podstawy do zgromadzenia odpowiedniego zapasu komponentów do seryjnej produkcji rodzimych radiostacji. Jeżeli poważnie myśli się o wzmocnieniu obrony Polski, a także zwiększeniu kompetencji, konkurencyjności i potencjału wytwórczego własnego przemysłu, zwłaszcza w sytuacji wojny, która toczy się za wschodnią granicą kraju, to propozycje zakupów urządzeń konkurencyjnych do opracowanych w kraju mogą dziwić”.

“Można zauważyć, że zamówienia zagraniczne nie tylko wpływają na rodzimy przemysł, ale przede wszystkim upośledzą samego użytkownika. Sytuacja na Ukrainie pokazała, że odbiorca bazujący na urządzeniach obcych nie tylko jest skazany jest na wielomiesięczne oczekiwanie na dostawy części zamiennych i zapewnienie serwisu sprzętu krytycznego dla działania wojska. Co więcej, nie ma też żadnego wpływu na konstrukcję urządzeń, wprowadzone do nich mechanizmy kryptograficzne, czyli krytyczne kwestie bezpieczeństwa użytkowania. To może zapewnić tylko krajowy, sprawdzony dostawca od lat współpracujący blisko z Siłami Zbrojnymi RP”.

Kresy.pl/ZBiAM

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. jaro7
    jaro7 :

    To nie dziwi ,podobnie jest z wyrzutniami ppanc ,polskie sa b.dobre ale kupujemy z usa,pociski do 155 m polskie sa b,dobre ale kupujemy z usa.”Polskie elity” ZAWSZE muszą mieć pana,taka prowincjonalna ,pozaborowa mentalność,jak komuś nie służą to źle sie z tym czują.Wiadomo hamerykańskie najlepsze bo….hamerykańskie.