W dobie wyczerpywania się tańszych w eksploatacji, płytkich złóż ropy, znaczenie węgla, jako surowca energetycznego, będzie więc raczej rosło niż malało – pisze dla Obserwatora Finansowego Jacek Krzemiński.

Na wstępie autor zauważa, że węgiel koksowy, po przetworzeniu na koks, jest jednym z głównych surowców wykorzystywanych przy produkcji stali – której zużycie na świecie wciąż wzrasta. Zastąpienie go wodorem w najbliższej przyszłości nie będzie prawdopodobnie opłacalne. Właśnie dlatego UE zdecydowała o wpisaniu węgla koksowego na listę strategicznych surowców naturalnych.

CZYTAJ TAKŻE: Następna wojna surowcowa będzie z Polską – twierdzi rosyjska agencja informacyjna

Problem polega na tym, że w krajach UE złoża węgla kamiennego, w tym koksowego, są – poza Polską, przy obecnym poziomie wydobycie złoża starczą nam na 100 lat (należy uwzględnić także jeszcze nie zagospodarowane złoża) – już na wyczerpaniu. Dlatego Wspólnota musi importować z krajów trzecich większość potrzebnego jej surowca. Unijne huty stali zużywają rocznie 37 mln ton koksu, do którego wyprodukowania potrzeba 53 mln ton węgla koksowego (do wytworzenia 1 tony głównego półproduktu w hutnictwie stali, tzw. surówki hutniczej, potrzeba aż pół tony tego rodzaju węgla). Tylko 17 mln ton pochodzi z krajów UE, w tym aż 11,6 mln t z Polski, a resztę sprowadza się z Australii, USA, Kanady i Mozambiku – zauwża Krzemiński.

W naszym kraju wydobycie węgla koksowego wciąż rośnie, a od 2023 roku, gdy zamknięte zostaną czeskie kopalnie koncernu OKD, Polska będzie jedynym dużym dostawcą węgla koksowego. Ten jest dużo droższy od tzw. węgla energetycznego i dlatego Jastrzębie-Zdrój, gdzie swoją siedzibę ma Jastrzębska Spółka Węglowa, będąca największym wydobywcą węgla koksowego w Polsce, ma najwyższe w kraju średnie zarobki.

JSW obecnie zatrudnia w czterech kopalniach i kilku koksowniach ponad 25 tys. pracowników i planuje dalszy rozwój. Jej największą inwestycją jest obecnie budowa nowej kopalni „Bzie-Dębina”, która ma zatrudniać ponad 2 tys. osób. Jej złoża zawierają aż 184 mln ton surowca, z czego 95 proc. to węgiel koksowy typu 35, najlepszy do produkcji koksu i osiągający najwyższe ceny. Według rynkowych prognoz jego cena w najbliższych latach nie spadnie poniżej 125 dolarów za tonę – można więc założyć, że wartość złóż tylko w tej jednej kopalni wynosi, bagatela, 21,9 mld dolarów. Łącznie, złoża węgla koksowego w Polsce szacuje się na 13 mld ton. Przy cenie 125 dolarów za tonę dawałoby to 1,6 biliona dolarów. Ich rzeczywista wartość jest zapewne niższa, bo tylko część tych złóż to najwyższej jakości surowiec typu 35, jednak daje to wyobrażenie, o jaką skalę potencjalnych korzyści gospodarczych chodzi – przekonuje Krzemiński.

CZYTAJ TAKŻE: Ekspert: Przez działania lobbystów w ministerstwach oddajemy zasoby miedzi obcemu kapitałowi

Nie tylko JSW inwestuje w kopalnie węgla koksowego. W Nowej Rudzie inwestują australijczycy – Grupa Balamara, a do budowy na Lubelszczyźnie, “która ma jedne z największych złóż węgla kamiennego w Polsce, jak również złoża węgla koksowego” chętnych jest kilku inwestorów, także zagranicznych.

Krzemiński zaznacza, że węgiel kamienny wykorzystywany jest także np. jako surowiec w przemyśle chemicznym czy jest przetwarzany na paliwo samochodowe (przoduje w tym firma SASOL z RPA), a “Przyszłością wydaje się być zgazowywanie węgla, co już robią na bardzo dużą skalę Chiny i USA”. Gaz z węgla “z powodzeniem zastępuje gaz ziemny”, co może być dużą szansa dla Polski na niezależność energetyczną.

W dobie wyczerpywania się tańszych w eksploatacji, płytkich złóż ropy, znaczenie węgla, jako surowca energetycznego, będzie więc raczej rosło niż malało – zaznacza autor tekstu. Złoża węgla na świecie wciąż są pokaźne, rozmieszczone równo na całym świecie w  krajach spokojnych. I właśnie dlatego wydobycie i wykorzystanie węgla na świecie wciąż rośnie, a obwinianie go o zmiany klimatyczne ma niewiele wspólnego z prawdą – w krajach UE to samochody emitują (w swych spalinach) więcej dwutlenku węgla niż elektrownie węglowe. Z węgla jednak łatwiej zrobić w Unii Europejskiej „Czarnego Piotrusia”, bo większość krajów unijnych już go nie wydobywa, więc nie zależy im na utrzymaniu wydobycia i wykorzystania tego surowca. – pisze Krzemiński.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

CZYTAJ TAKŻE: Górnicy rozsypali węgiel pod biurem poselskim Mateusza Morawieckiego [+WIDEO]

Żeby być wobec tego sektora sprawiedliwym, trzeba dodać, że trudno znaleźć w Polsce inną branżę, która byłaby obłożona tak licznymi i kosztownymi daninami podatkowymi na rzecz państwa i samorządów lokalnych. Branżę, w której ze względu na bardzo skomplikowane i długotrwałe procedury administracyjne tak utrudnione są inwestycje, szczególnie w budowę nowych kopalń – przekonuje autor. Zauważa również, że polskie górnictwo przez wiele lat było podporządkowane sektorowi energetycznemu, które zmuszane były do utrzymania cen energii na jak najniższym poziomie, co odbijało się na zyskach górnictwa. I to właśnie m.in. dlatego “polskie kopalnie węgla kamiennego nie mogły zapewnić sobie trwałej rentowności”.

Obecnie problemem jest coraz powszechniejsza niechęć do węgla, niektórzy politycy nawołują nawet do zamknięcia wszystkich kopalń. Problem w tym, że w Polsce udział węgla w produkcji energii elektrycznej sięga 80 proc., a energia produkowana z tego surowca jest wciąż tańsza niż w przypadku gazu czy energetyki odnawialnej. Poza tym rezygnacja z węgla wymagałaby gigantycznych inwestycji w nowe źródła energii. Reasumując, szybkie odejście od węgla oznaczałoby dla naszego kraju dużo droższy – niż obecnie – prąd – pisze Krzemiński.

Autor na zakończenie zauważa, że niechęć do węgla często jest “motywowana ideologicznie” i apeluje: Oczywiście, z różnych przyczyn, zwłaszcza z powodu groźnych zmian klimatycznych, powinniśmy ograniczać zużycie węgla w energetyce. Ale powinniśmy to robić stopniowo i racjonalnie, oddzielając fakty od mitów.

Kresy.pl / Obserwator Finansowy

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply