Rząd stara się rozwiązać problemy kadrowe służby zdrowia. Resorty zdrowia i szkolnictwa wyższego zaproponowały: zamiast kształcić na medycynie obcokrajowców na eksport, zaoferujmy ich miejsca Polakom. Odpowiednim narzędziem mają być kredyty studenckie.
Wielokrotnie informowaliśmy o pogłębiającym się kryzysie kadrowym w polskiej służbie zdrowia. Najbardziej brakuje lekarzy. W zeszłym roku pisaliśmy, że w 7 na 10 polskich szpitalach brakuje personelu medycznego, przy czym 79 proc. respondentów podjęłoby w związku z tym decyzję o zatrudnieniu Ukraińców. W związku z tą sytuacją pod koniec stycznia tego roku sejm przegłosował nowelizację ustawy o zawodzie lekarza, która obniża standardy wymagane w czasie zatrudniania medyka z zagranicy. Takie rozwiązanie spotkało się ze sprzeciwem środowiska lekarskiego.
W Polsce dostępne są studia płatne, wybierane głównie przez obcokrajowców, bo dla Polaków są za drogie. Stąd pomysł udzielania kredytów studenckich, które mogłyby zostać umorzone częściowo lub w całości po spełnieniu odpowiednich warunków, np. określonego czasu przepracowanego w Polsce. Na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym pierwszy rok studiów anglojęzycznych kosztuje 12,6 tys. euro, a każdy kolejny 12,7 tys. euro. Na Gdańskim Uniwersytecie Medycznym rok nauki to wydatek rzędu 44 tys. złotych. Rok studiów niestacjonarnych na Uniwersytecie Medycznym w Łodzi to 39 tys. złotych, na Śląskim Uniwersytecie Medczynym w Katowicach 33,5 tys. złotych, a na Gdańskim Uniwersytecie Medycznym 32 tys. złotych. W Polsce medycynę studiuje 62 270 osób, z czego obcokrajowców jest 6958 (11,17%). Obecnie limit miejsc na kierunku lekarskim wynosi 8158 z czego 1224 to studia niestacjonarne po polsku, 1892 to studia stacjonarne i niestacjonarne w języku innym niż polski, a 77 jest zarezerwowanych dla cudzoziemców na studiach stacjonarnych w języku polskim.
Resorty zdrowia i szkolnictwa wyższego pracują nad pomysłem, aby dofinansować studia płatne polskim studentom. Studenci zagraniczni zazwyczaj po skończonej edukacji wracają do swoich krajów. O pracach mówił Jarosław Gowin podczas zeszłotygodniowego posiedzenia senackiej komisji, a oficjalne potwierdzenie padło z ust ministra zdrowia, Łukasza Szumowskiego, na spotkaniu z dziennikarzami: Pracujemy w resorcie nad różnymi koncepcjami. Chcielibyśmy zaproponować Polakom wsparcie finansowe na zasadzie kredytów studenckich (…) Po co kształcić rzeszę zagranicznych studentów, jeśli moglibyśmy udostępnić te miejsca Polakom, dać im pieniądze i powiedzieć: to bardzo drogie studia, ale jak będziecie pracowali w Polsce, to my ten kredyt weźmiemy na siebie – mówił. Minister poinformował, że obecnie trwają prace koncepcyjne na poziomie Rady Ministrów oraz toczą się rozmowy z bankami nt. formy w jakiej miałyby być udzielane te kredyty.
Wiceprzewodniczący Naczelnej Izby Lekarskiej, Andrzej Wcisło, tak skomentował nowy pomysł rządu: Wsparcie finansowe ma nie być obowiązkowe, jako samorząd nie będziemy więc tej propozycji torpedować. Co innego, gdyby były to miejsca nierozerwalnie z tym związane i wiązałoby się to z koniecznością odpracowania. W tym pomyśle – jak nam wyjaśniono – chodzi o to, by zatrzymać Polaków, którzy jeżdżą na płatne studia do innych krajów – studiują na Słowacji, na Ukrainie, tam gdzie ceny są do udźwignięcia. Jeśli mają wydawać te pieniądze w innych krajach, lepiej zachęcić ich do pozostania w Polsce, właśnie poprzez system stypendialny (…) Ale pamiętajmy, że kluczowe jest stworzenie atrakcyjnych warunków pracy w Polsce. Bo w przeciwnym razie nie zatrzymamy tu lekarzy. Nawet jeśli będzie system odpracowywania – czy to stypendiów, czy bonów patriotycznych – to osiągniemy jedynie to, że ci ludzie wyjadą kilka lat później
W środowisku lekarskim pojawiają się także pomysły alternatywne: Nie widzę powodu, dlaczego tylko studenci studiów medycznych mieliby być objęci takimi ograniczeniami. Lepszym rozwiązaniem są bony patriotyczne (dodatek za zobowiązanie do pracy w Polsce przez określony czas po ukończeniu specjalizacji – red.). I nad tym trzeba pracować – nad systemem zachęt, a nie nad zmuszaniem do pozostania w kraju – stwierdził szef stołecznej izby lekarskiej Łukasz Jankowski z Porozumienia Rezydentów OZZL.
Eksperci zauważają, że proponowane przez rząd rozwiązanie może być szansą dla osób, które nie dostałyby się na studia stacjonarne i musiałyby zrezygnować ze swoich marzeń o zawodzie lekarza, jednak jego skuteczność zależeć będzie np. od tego czy studenci, którzy zamierzają wyjechać za granicę, nie będą studiować w większości w trybie stacjonarnym. Słychać także opinie, że rozwiązaniem obecnej sytuacji powinno być dofinansowanie uniwersytetów, aby otworzyły więcej bezpłatnych miejsc dla polskich studentów i rezygnacja z ich komercyjnej działalności. Innym podnoszonym problemem jest pozycjonowanie w rankingach – ministerstwo wymaga umiędzynarodowienia studiów, gdyż ten wskaźnik ma duże znaczenie w najbardziej prestiżowych klasyfikacjach. Zmniejszenie ilości obcokrajowców na uczelniach wpłynęłoby na ich niższe oceny.
Kresy.pl / Forsal.pl
Znamienne, że rządzący zwykle przypominają sobie o Polakach tuż przed wyborami. -_-