Od kilku dni białoruskie służby zatrzymują polskie ciężarówki i uniemożliwiają im dalszą jazdę. Kierowcy mogą wrócić do Polski, lecz samochody pozostają na Białorusi, która domaga się zapłaty gigantycznych kaucji za rzekome nieprawidłowości. “Porwanie i żądanie okupu” – alarmują przewoźnicy.

O sprawie poinformował jako pierwszy w niedzielę portal PKB 24. “Administracja Aleksandra Łukaszenki wymyśliła prawdopodobnie sposób na zarobek” – mówi przedstawiciel jednego z przewoźników. “W zasadzie to nie jest zarobek, tylko raczej porwanie i żądanie okupu” – dodaje. Źródła portalu Kresy.pl potwierdzają te informacje.

Informacje portalu PKB 24 sugerują, że w ostatnim tygodniu Białoruś zatrzymała już ponad 70 polskich tirów. Białoruskie służby graniczne domagały się od właścicieli samochodów po 8,5 tys. euro za każdy wjazd samochodu na teren Białorusi w ciągu ostatniego półrocza. Rekordowa opłata naliczona dla jednego samochodu wyniosła 260 tys. euro, czyli ponad 1,3 mln zł.

Strona białoruska zarzuca polskim przewoźnikom rzekome nieprawidłowości. Wspomniane kwoty mają stanowić “kaucję”, która będzie zwrócona lub potrącona na poczet ewentualnych kar, gdy przeprowadzone zostanie postępowanie wyjaśniające czy wszystkie dokumenty wjazdowe z ostatnich miesięcy były poprawne.

“Sam miałem taką sytuację już wcześniej. Była pomyłka w dokumentach, straciłem 60 tysięcy euro. Trwało to pół roku zanim odebrałem auto, a ostatecznie chcieli nałożyć 180 tysięcy” – portal PKB 24 cytuje jednego z przewoźników. Zwraca on uwagę, że masowe stosowanie tego mechanizmu może spowodować “serię bankructw w branży transportowej w najbliższych miesiącach”.

Tymczasem białoruskie firmy transportowe działają w Polsce, a polskim firmom ciężko podjąć z nimi konkurencję. “Rosjanie i Białorusini zaczęli instalować swoich przewoźników w Polsce korzystając z braku ograniczeń względem pochodzenia kapitału. Firmy te działając w Polsce wykazują tylko koszty, a cały odcinek związany z zyskiem i odprowadzeniem podatków ma już miejsce poza naszymi granicami. Działając w ten sposób transferują ogromnie pieniądze poza Polskę” – alarmuje Karol Rychlik, prezes Ogólnokrajowego Stowarzyszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych i Spedytorów „Podlasie”.

Dane Centralnego Ośrodka Informacji Gospodarczej wskazują, że w samym 2022 roku w Polsce powstały 1 022 firmy transportowe z zagranicznym kapitałem. Liczba ta w poprzednich latach nie przekraczała kilkuset rocznie.

Polscy przewoźnicy uważają, że polskie władze pozostają bierne wobec tego zjawiska. Pod koniec lutego stowarzyszenie przewoźników wysłało w tej sprawie list do Premiera Mateusza Morawieckiego.

W kwietniu ubiegłego roku Białoruś zdjęła zakaz importu owoców z terytorium Polski. Ruch polskich przewoźników na przejścia w Kukurykach i Bobrownikach powoli wracał od tamtego czasu. Ruch ciężarowy z Białorusią spadł w 2022 roku o niemal połowę, więc dla wielu z nich był to ratunek przed grożącym bankructwem.

Przypomnijmy, że w związku z wprowadzonymi przez białoruskie władze ograniczeniami wobec polskich przewoźników dotyczącymi możliwości przekroczenia granicy na białorusko-litewskich oraz białorusko-łotewskich przejściach granicznych, w lutym Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji Mariusz Kamiński podjął decyzję o ograniczeniu ruchu dla białoruskich pojazdów towarowych na przejściu granicznym Kukuryki-Kozłowicze.

MSZ Białorusi przekazało wówczas, że podejmie „działania odwetowe” z powodu zamknięcia przejścia granicznego w Bobrownikach, m.in. wprowadzając obostrzenia dla polskich przewoźników. Szef MSW Mariusz Kamiński zagroził, że Polska odpowie analogicznie.

Wcześniej Białoruś wydaliła polskich dyplomatów z Mińska i Grodna.

pkb24.pl / Kresy.pl

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. Roman1
    Roman1 :

    To niesłychane – Białoruś nie boi się UNII i NATO razem wziętych i na sankcje odpowiada w podobny sposób. Rozumiem, że nie boją się Zełenskiego i Bidena, ale nie boją się Kaczyńskiego i Macierewicza?