„Czarny blok”, „tęczowy blok”, to jakieś grupy chcące zaistnieć poprzez udział w Marszu Niepodległości i tworzyć wokół siebie jakieś kontrowersje. Wszystkie one nie są mile widziane na marszu. Grupy te są pasożytami, które dzięki Marszowi chcą zdobyć rozgłos – mówi portalowi Kresy.pl Robert Bąkiewicz, szef Stowarzyszenia Marsz Niepodległości.

W najbliższą niedzielę ulicami Warszawy przejdzie kolejny Marsz Niepodległości, organizowany corocznie 11 listopada dla uczczenia rocznicy powstania II Rzeczpospolitej. Pierwszy marsz organizowany z inicjatywy Młodzieży Wszechpolskiej i Obozu Narodowo-Radykalnego odbył się w 2010 roku. Już w 2012 roku osiągnął liczebność kilkudziesięciu tysięcy uczestników.

Czytaj także: Rząd nie zdołał przejąć Marszu Niepodległości

W ubiegłym roku media głośno opisywały incydenty, do których doszło podczas marszu. Niewielka grupa osób rozwinęła wówczas banery (m.in. Europa będzie biała albo bezludna, Biała Europa braterskich narodów), których charakter uznano za faszystowski i rasistowski. Był to tzw. Czarny Blok, w skład którego wchodzą m.in. autonomiczni nacjonaliści, Niklot oraz środowisko związane z czasopismem „Szturm”. Te marginalne polskie środowiska nacjonalistyczne znane są też ze zdecydowanie proukraińskiego nastawienia i współpracy z tzw. Ruchem Azowskim. Przekonują, że „azowcy” są nastawieni na budowę tzw. Międzymorza i współpracę z Polską, m.in. przeciwko Rosji. Z tego względu usprawiedliwiają oni neobanderowskie, a nawet neonazistowskie elementy symboliki i działań Ruchu Azowskiego, szczególnie pułku Azow i Korpusu Narodowego.

Przeczytaj: MSWiA zapowiedziało aresztowania ws. Marszu Niepodległości

Czytaj także: Zatrzymano osobę która szła w koszulce Misanthropic Division w Szturmowe Święto Pracy

Jeszcze niedawno przedstawiciele „czarnego bloku” zapowiadali, że w tym roku również zamierzą wziąć udział w Marszu Niepodległości. Krążyły też pogłoski o rzekomym porozumieniu tych ludzi z organizatorami marszu, zgodnie z którym „czarny blok” miał być tolerowany podczas marszu, w zamian zobowiązując się do zachowania spokoju i powstrzymania się od radykalnych i kontrowersyjnych haseł.

W rozmowie z portalem Kresy.pl Robert Bąkiewicz, szef Stowarzyszenia Marsz Niepodległości pytany o rzekome, nieoficjalne porozumienie z „czarnym blokiem” ws. ich uczestnictwa w tegorocznym marszu zdecydowanie zaprzecza.

– Żadnego porozumienia z nimi nie ma, nie uczestniczyłem w żadnych rozmowach z tymi ludźmi. Oni wręcz wypowiadają się bardzo konfrontacyjnie w stosunku do nas organizatorów jak i również innych uczestników. To rodzi poważne obawy, że z jednej strony ich przekaz będzie budził poważne zastrzeżenia, a z drugiej, że nie wiadomo jeszcze, czego tak naprawdę się po nich można spodziewać, biorąc pod uwagę ich internetowe zapowiedzi. To jest grupa z którą trudno rozmawiać, nie mają żadnych przywódców i wydają się być mało odpowiedzialni – mówi Bąkiewicz. – Z perspektywy bezpieczeństwa marszu i jego przekazu zapraszanie takich ludzi, którzy stają w kontrze do samych organizatorów i robią grube nietakty, byłoby niewłaściwe.

– „Czarny blok”, „tęczowy blok”, „ruski blok” to tak naprawdę jakieś grupy, które chcą zaistnieć poprzez udział w Marszu Niepodległości i chcą tworzyć wokół siebie jakieś kontrowersje, wszystkie one nie są mile widziane na marszu – podkreśla Bąkiewicz. – Grupy te są pasożytami, które dzięki Marszowi, chcą zdobyć rozgłos dla swojego jestestwa, bo poza nim takich możliwości nie mają. Poza tym mało honorowe jest plucie na kogoś, a potem wpraszanie się do niego na imprezę – to jest po prostu niehonorowe. Nie taki ma być cel tego zgromadzenia.

Szef stowarzyszenia dodaje, że „czarny blok” konfrontacyjnie i wulgarnie wypowiada się o organizatorach, o innych środowiskach biorących udział w marszu, więc „trudno, żeby coś takiego można było na marszu tolerować”.

Bąkiewicz zapowiada, że zarząd Stowarzyszenia MN rozważy zajęcie oficjalnego stanowiska w sprawie spodziewanych prowokacji oraz grup, które mogą stać się jego ogniskami.

Do kwestii udziału „czarnego bloku” w Marszu Niepodległości odniósł się także Mateusz Marzoch, rzecznik Młodzieży Wszechpolskiej (MW) i wiceprezes Stowarzyszenia Marsz Niepodległości. Powiedział, że MW jako organizator nie weryfikuje kwestii udziału tzw. bloków w marszu.

– Zapowiadał się „czarny blok”, a także „ruski blok” czy „tęczowy blok” – wymienia Marzoch i zaznacza, że w tym tygodniu organizatorzy Marszu Niepodległości odniosą się samej koncepcji tworzenia „bloków” w ramach marszu. Dodaje jednak, że ogólnie takie osoby mogą przyjść. – Ale, jeżeli na wydarzeniu nie będą podporządkowywali się naszym zaleceniom, jeżeli coś będzie nie tak, to będziemy oczywiście interweniować – zastrzega.

Marzoch zaznacza jako rzecznik MW, że organizacje ukraińskich nacjonalistów nie są akceptowane na Marszu Niepodległości. – Nie życzymy sobie ich obecności. Nie mamy natomiast wpływu na to, czy osoby np. z Ukrainy pojawią się na marszu. Gdyby jednak pojawiły się jakiekolwiek symbole banderowskie to na pewno będziemy interweniować.

Wiceprezes Stowarzyszenia Marsz Niepodległości i szef Straży marszu pytany o środowiska współtworzące tzw. czarny blok, czyli między innymi tzw. autonomiczni nacjonaliści czy środowiska związane z czasopismem „Szturm”, otwarcie sympatyzujące z neobanderowcami i odpowiedzialne za ubiegłoroczne kontrowersje w czasie MN odpowiada, że organizatorzy marszu nie współpracują z tymi organizacjami i środowiskami. – Nie utrzymujemy z nimi jako Młodzież Wszechpolska takiej współpracy jak np. z ONR, więc trudno mi cokolwiek powiedzieć.

Na pytanie, Młodzież Wszechpolska i Stowarzyszenie Marsz Niepodległości odcinają się od Czarnego Bloku Marzoch nie dał jednak, w przeciwieństwie do Bąkiewicza, jednoznacznej odpowiedzi. – Nie chcemy być środowiskiem odcinającym się od wszystkiego i wszystkich, których liberalne media oskarżyły o faszyzm czy inne bzdury. Chcemy być środowiskiem, które uczy i wychowuje ludzi obecnych po stronie wspólnej nacjonalistycznej barykady. Jednak nie ze wszystkimi hasłami promowanymi przez niektórych uczestników tzw. Czarnego Bloku się zgadzamy.

Wcześniej sprawę skomentował na twitterze Tomasz Kalinowski, organizator marszu z ramienia ONR. „Marsz Niepodległości jest jeden, oprócz Stowarzyszenia Marsz Niepodległości nie ma innego organizatora. Tworzenie jakichś „bloków” w stulecie niepodległości to dla mnie aberracja, a Ci ludzie podszywają się pod organizatorów” – napisał Kalinowski. Później informował też o możliwych prowokacjach na tegorocznym marszu:

Wczoraj informowaliśmy, że ustępująca prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz zapowiedziała, że nie zawaha się przed rozwiązaniem Marszu Niepodległości gdy uzna to za słuszne.

Kresy.pl

5 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. jaro7
    jaro7 :

    Prowokacje mogą się pojawić i to z różnych środowisk,przecież muszą mieć wytłumaczenie dlaczego nie ida w tym marszu.Tych idiotów współpracujących z neobanderowcami pogonić i to “boleśnie”.Żadni z nich Polacy skoro współpracują z neobanderowcami.

    • zefir
      zefir :

      @dls Maverick :Mylisz się Kolego.Państwowość polska istniała przez kilkaset lat przed jej rozbiorowym zniewoleniem pod koniec XVIII wieku.w 2018 r nastąpiło odzyskanie niepodległości i wolności istniejącej wcześniej polskiej państwowości.