Według strony polskiej, proponowany przez Brukselę system obowiązkowej solidarności faktycznie ma wprowadzić przymusową relokację migrantów. Państwa, które nie będą chciały ich przyjąć, będą musiały zapłacić 22 tys. euro za każdego nieprzyjętego migranta.

Jak poinformowała w rozmowie z PAP rzeczniczka Komisji Europejskiej, Anita Hipper, KE zaproponowała system, w ramach którego państwa członkowskie UE będą mogły decydować, czy przyjmą migrantów, czy udzielą wsparcia finansowego lub operacyjnego.

Komisja Europejska zamierza przedstawić nową propozycję reformy azylowo-migracyjnej. Jej celem ma być rozwiązaniem problemów państw południa Europy, związanych z napływem migrantów.

Należy zapewnić solidarność. Dlatego Komisja zaproponowała system obowiązkowej solidarności. Państwa członkowskie będą mogły decydować o środkach solidarnościowych. Mogą one obejmować relokację, wsparcie finansowe i operacyjne. Ważne jest, aby państwa członkowskie potrzebujące wsparcia je otrzymały” – poinformowała Hipper.

Z kolei Maria Stenergard, minister ds. migracji Szwecji, która obecnie sprawuje prezydencję z UE zaznaczyła, że obowiązkowej relokacji nie było, nie ma i nie będzie w propozycji”. Dodała, że „obowiązkowa solidarność to inna sprawa”, bo kraje, do których migranci przybywają w pierwszej kolejności, potrzebują wsparcia m.in. w pracach związanych z zarządzaniem granicami zewnętrznymi.

Wspomniane wsparcie operacyjne miałoby polegać na przekazaniu np. pomocy technicznej krajom, które borykają się z napływem uchodźców. Chodzi np. o namioty czy pomoc humanitarną. O to musiałby jednak poprosić kraj, który ma problemy z napływem migrantów. Tym samym, w praktyce wybór dla konkretnych krajów może ograniczać się do dwóch opcji: albo przyjąć migrantów, albo wypłacić ekwiwalent finansowy – 22 tys. euro na każdego migranta, który kraj nie chce przyjąć.

Wiadomo, że Polska i część krajów unijnych sprzeciwia się propozycji dotyczącej relokacji. „Nie ma i nie będzie zgody na przymusową relokację migrantów do Polski” – oświadczył w czwartek szef MSWiA, Mariusz Kamiński.

Propozycję reformy azylowo-migracyjnej przedstawiła w środę komisarz UE ds. wewnętrznych Ylva Johansson. To powrót do dyskusji rozpoczętej w 2015 roku, w czasie kryzysu migracyjnego. Wówczas część krajów nie chciała się na to zgodzić, w związku z czym KE uruchomiła procedury naruszenia prawa UE wobec tych krajów, w tym m.in. Polski, a także Węgier, Słowacji i Chorwacji.

Według źródła dyplomatycznego PAP, komisarz Johansson zaproponowała „de facto wprowadzenie mechanizmu przymusowej relokacji nieregularnych migrantów”, co spotkało się ze sprzeciwem m.in. ze strony Polski. W ocenie tej osoby, ekwiwalent finansowy w wysokości 22 tys. euro za nieprzyjętego migranta to faktycznie kara.

PAP podaje też, że podczas rozmów z Johansson ambasador Polski przy UE Andrzej Sadoś wskazał, że w Polsce milion uchodźców z Ukrainy jest objętych ochroną międzynarodową, a UE na pomoc im przekazała 200 mln euro, czyli 200 euro na osobę. Podkreślił, że jednocześnie Bruksela planuje obciążenie państw, które nie będą chciały przyjmować migrantów w ramach mechanizmu przymusowej relokacji, kwotą 22 tys. euro.

Ponadto, według informacji PAP Komisja proponuje relokację do innych krajów członkowskich 30 tys. migrantów, z opcją zwiększenia tej liczby do 120 tys. osób. Nieoficjalnie, Francja i Niemcy oczekują relokacji na poziomie co najmniej 35 tys. migrantów. Co więcej, władze francuskie są zdania, że 22 tys. euro ekwiwalentu za migranta to zdecydowanie za mało.

Przeczytaj: Media: Niemcy rezygnują z liberalnej polityki migracyjnej Angeli Merkel

Czytaj także: Rz: Ukraińcy mają łatwiej niż inni imigranci na polskim rynku pracy

PAP / Bankier.pl / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Dodaj komentarz