W Pawłokomie ukraińska delegacja z szefem MSZ Pawło Klimkinem wzięła udział w uroczystości upamiętniającej Ukraińców, którzy zginęli w 1945 r. podczas akcji odwetowej polskiego podziemia. Ukraińskie media podawały, że chodziło o 366 Ukraińców, „rozstrzelanych przez polskie podziemie”. Z kolei wojewoda podkarpacka mówiła o “bratobójczym konflikcie”.

W sobotę w Pawłokomie odbyły się uroczystości upamiętniające Ukraińców, którzy zginęli 3 marca 1945 roku podczas akcji odwetowej polskiego podziemia.

Czytaj także: Klimkin przyjeżdża do Polski – chce uczcić pamięć „Ukraińców rozstrzelanych przez polskie podziemie”

W uroczystościach wziął udział szef MSZ Ukrainy, Pawło Klimkin, ambasador Ukrainy w Polsce Andrij Deszczyca, a także przedstawiciele władz obwodów lwowskiego, tarnopolskiego i iwanofrankiwskiego. Ze strony polskiej obecna była wojewoda podkarpacka, Ewa Leniart. Klimkin na czele ukraińskiej delegacji złożył na cmentarzu grekokatolickim kwiaty pod pomnikiem Ukraińców, którzy zginęli 73 lata temu podczas akcji odwetowej polskiego podziemia niepodległościowego. Wcześniej odmówiono modlitwę za zmarłych i wspólnie odśpiewano hymn Ukrainy. Według ukraińskich mediów, w uroczystościach uczestniczyło ponad tysiąc osób.

Ukraińskie media, w tym m.in. agencja UNIAN podają, że w Pawłokomie uczczono pamięć „366 jej ukraińskich mieszkańców, rozstrzelanych w 1945 roku” w ramach „zaplanowanej akcji odwetowej”. Podobnie w relacji pisała Polska Agencja Prasowa, tytułując depeszę nt. uroczystości „Pawłokoma: uroczystości 73. rocznicy rozstrzelania Ukraińców przez polskie podziemie”.

W swoim przemówieniu Klimkin podkreślał dumę z polsko-ukraińskiej historii i swoich bohaterów. – Pamiętamy i idziemy naprzód! Jesteśmy zjednoczeni i rezolutni jak nigdy! – mówił szef ukraińskiej dyplomacji. – Będziemy pamiętać i upamiętniać każdego Ukraińca, który tu zginął. Jesteśmy razem. Nie zdradziliśmy was – mówił minister, kończąc banderowskim pozdrowieniem: “Sława Ukrainie!”, na co zebrani Ukraińcy odpowiedzieli “Herojam Sława!”. Podobnie było po przemówieniach trzech innych ukraińskich urzędników.

Klimkin podkreślił też, że „każdy z 366, który zginął tu, w Pawłokomie, był częścią Ukrainy i pozostaje częścią Ukrainy”. – Cenimy naszą historię, naszą wspólną historię z Polską. Ale naszą siłę dziś zawdzięczamy tym, którzy oddali swoje życie za naszą wolność.

Szef MSZ Ukrainy odniósł się też do wstrzymania przez Gazprom dostaw gazu na Ukrainę, dziękując Polsce za okazaną przy tym pomoc. Przypomniał też słowa prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który w 2006 roku podczas odsłonięcia pomnika w Pawłokomie cytował słowa Modlitwy Pańskiej: „odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom”. Klimkin podkreślił, że trzeba się dziś nimi kierować, podobnie jak słowami św. Jana Pawła II.

Powiązany z neobanderowską Swobodą portal VGolos.com.ua, który również cytuje Klimkina nie wspomina, by ukraiński minister mówiąc o wielkiej jedności i bezprecedensowej sile mówił o tym w kontekście współpracy polsko-ukraińskiej. Korespondent portalu, który brał udział w uroczystości sugeruje, że Klimkin mówił o sile i jedności Ukraińców. Informuje też, że członkowie ukraińskiej delegacji wzięli udział w liturgii w cerkwi w Jaworniku Ruskim, oddając cześć urodzonemu tam, według Ukraińców, Mychajłowi Werbickiemu, autorowi słów ukraińskiego hymnu, a także „ofiarom operacji Wisła”.

Z kolei w relacji mediów ukraińskich wojewoda Leniart mówiła, że „wspólna pamięć i szacunek do ofiar bratobójczego konfliktu (sic!) zobowiązuje nas do budowania wspólnej przyszłości”. Podkreślała też konieczność szczerego mówienia o trudnej i bolesnej historii oraz potrzebę „wypracowania jednej, wspólnej oceny przeszłości”. Leniart wg PAP mówiła o oddaniu hołdu „polskim i ukraińskim ofiarom konfliktu, który między tymi narodami miał miejsce w latach 1939-1947”.

– Przelana w bratobójczych walkach krew jest zobowiązaniem dla obu narodów do mówienia w prawdzie o trudnej historii. Jest zobowiązaniem do budowania współczesnych relacji miedzy obywatelami naszych krajów z poszanowaniem prawa do pamięci i modlitwy za ofiary z obu stron – mówiła wojewoda podkarpacka.

W uroczystościach uczestniczył też Wołodymyr Sereda, lider Stowarzyszenia „Zakerzonie”. W rozmowie z dziennikarzami powiedział, że „Pawłokoma jest symbolem tragedii Ukraińców z  Zakerzonia, w szczególności z Nadsania”. Podkreślał, że Ukraińcy byli tam ofiarami jeszcze przed wydarzeniami z 3 marca 1945 roku, zaś „atakom towarzyszyły zabójstwa i grabieże”. Sereda nazwał akcję odwetową w Pawłokomie „zbrodniczą operacją”. Zaznaczał też, że jej celem była eksterminacja ludności ukraińskiej, „żeby tu Ukraińców nie było”.

Przeczytaj: Lider Ukraińców z tzw. Zakerzonia oskarża Polskę o ukrainofobię

Przedstawiciele ukraińskich władz obwodowych w przemowach zaznaczali, że Polacy i Ukraińcy powinni dojść do porozumienia w kwestiach historycznych, gdyż spory służą tylko „wspólnemu wrogowi – Rosji”.

Prof. Zapałowski o Pawłokomie

Prof. Andrzej Zapałowski wskazywał wcześniej, że sprawa Pawłokomy jest przez stronę ukraińską manipulowana i wykorzystywana. Zaznacza, że faktycznie nie przeprowadzono tam ekshumacji:

– Wszelkie badania, które robili niezależni historycy mówią, że tych ofiar było maksymalnie 150, a kobiety i dzieci zostały ze wsi oddelegowane. Proszę zwrócić uwagę, że wieś liczyła ok. 1000 mieszkańców, a zginęło do 150 osób.

Historyk zwraca uwagę, że bezpośrednim powodem akcji odwetowej w Pawłokomie było pojmanie kilkunastu żołnierzy AK, którzy później zostali zamordowani przez członków UPA z tej wsi. Upowcy nie chcieli później wydać ich ciał. Przypomina, że w Pawłokomie przed wojną proboszczem był ks. Michał Huk, którego trzech synów było oficerami UPA, a po nim ks. Wasyl Szewczuk – kapelan przemyskiego kurenia UPA, który osobiście brał udział w działaniach przeciwko polskim wsiom oraz w mordach na Polakach. Profesor zaznacza też, że już po pacyfikacji Pawłokomy, według strony ukraińskiej, 41 mieszkańców tej wsi dalej, w latach 1945-47 działało w sotniach UPA.

– To tylko pokazuje, czym była ta wieś – mówi prof. Zapałowski. – Nie mówi się także o tym, co było powodem akcji odwetowej. To nie była tego typu akcja, co w Hucie Pieniackiej, że ktoś przyszedł i wymordował 1000 osób. To była akcja odwetowa na określone rodziny. Odbywała się ona w ten sposób, że była komisja, która przyprowadzała ludzi i Polacy z tej wsi wskazywali, czy ktoś był związany z ukraińskim ruchem nacjonalistycznym czy nie był. Kto był, tego rozstrzeliwano, a nie brutalnie mordowano.

ZOBACZ: Pawłokoma – obrona ludności polskiej przed bandami UPA [VIDEO]

Unian/ Ukrinform / vgolos.com.ua / PAP / Kresy.pl

14 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. tagore
    tagore :

    Idą chłopcy na bezpośrednie starcie ,gdy kurz opadnie Rząd Ukrainy może się zdziwić efektami. Niemiecki sojusznik ma już dużo poważniejszy problem niż utrzymanie w ryzach Polski.Ukraina w konflikcie z Polską bez wsparcia zagranicy to będzie ciekawe.

  2. jwu
    jwu :

    Ciekawe ,czy okrzyki “sława ukraini,hierojom sława”kwalifikują się do ścigania w ramach penalizacji banderyzmu? No i jeszcze jedno, w artykule brakuje mi upamiętnienia polskich ofiar Pawłokomy zamordowanych przez UPA.

  3. Piotrx
    Piotrx :

    Pawłokoma – u żródeł akcji odwetowej
    http://www2.kki.pl/pioinf/przemysl/dzieje/rus/pawlokoma.html

    W latach II Rzeczypospolitej uchodziła Pawłokoma za wieś stanowiącą najaktywniejsze środowisko nacjonalizmu ukraińskiego w powiecie brzozowskim, które prowadziło wybitnie antypolską działalność. Przed wybuchem drugiej wojny światowej we wsi grupa osób z księdzem grekokatolickim organizowała liczne uroczystości mające charakter narodowo- religijny i antypolski. Do najbardziej znanych działaczy nacjonalistycznych należeli księża grekokatoliccy: Józef Fala, Mirosław Seneta i Wasyl Sawczuk oraz tacy mieszkańcy wsi jak: Jan Dziwik, Karpa, Piotr Potoczny i nauczyciel Mikołaj Lewicki. ……Wystąpienia nacjonalistów ukraińskich w Pawłokomie, skierowane przeciwko państwu polskiemu jak też polskim mieszkańcom wsi, spowodowały aresztowania terenowych przywódców OUN i ich zwolenników. Aresztowano Jana Dziwika, Piotra Potocznego, Karpę i M. Lewickiego. W wilii M. Lewickiego organizowano spotkania nacjonalistów ukraińskich z emisariuszami ze Lwowa, przechowywano broń nielegalnie wydawane gazety i ulotki. Z tego środowiska wysuwano hasła “Lachiw rizat”. Aresztowania udało się uniknąć miejscowemu księdzu grekokatolickiemu, którego na jakiś czas przeniesiono do innej parafii……

    Podczas okupacji szowiniści ukraińscy z Pawłokomy i okolic szkodzili Polakom wysługując się obu okupantom (sowieckiemu i niemieckiemu) i mordując ludność polską…..

    …..Między innymi znany jest fakt, że kilku Ukraińców zwróciło się do komendanta NKWD z zapytaniem, czy mogą wyrżnąć Lachów? W odpowiedzi usłyszeli kategoryczny zakaz tego i stwierdzenie: “u nas wsie nacje mają równe prawa”. Wtedy miejscowy komitet ukraiński sporządził doniesienie do NKWD, że Polacy którzy zakupili ziemię są osadnikami wojskowymi i brali udział w wojnie w 1920 roku, co było wierutnym kłamstwem. Na podstawie tego doniesienia NKWD 10 lutego 1940 roku zesłało na Sybir 7 polskich rodzin – 40 osób.

    ….Po wybuchu wojny niemiecko – sowieckiej w czerwcu 1941 roku Pawłokoma znalazła się pod okupacją niemiecką. Już pod koniec czerwca 1941 roku we wsi ożywiła się działalność OUN. Terenową władzę administracyjną i policyjną przejęli Ukraińcy i podobnie jak dawniej zaczęli się wysługiwać nowemu okupantowi. Szczególną aktywność przejawiał w tym względzie miejscowy nauczyciel Ukrainiec Lewicki. Złożył on oskarżenie, ze Polacy w Pawłokomie posiadają ukrytą broń. Policja ukraińska aresztowała trzech mężczyzn i dwie kobiety pod zarzutem posiadania broni. Policjanci na miejscu dokonywali przesłuchań przy zastosowaniu różnych tortur, aby wymusić przyznanie się i wskazanie miejsca ukrytej broni. Aresztowanym połamano ręce i nogi, broni nie znaleziono. W tym stanie zabrano aresztowanych – którzy zaginęli bez wieści w lutym 1942 roku.

    BEZPOŚREDNIE PRZYCZYNY ODWETU

    Po opuszczeniu Pawłokomy przez szkolny oddział sowiecki, stacjonujący tu przez parę miesięcy, przybył do Pawłokomy pod koniec stycznia 1945 roku oddział UPA w sile około 60 ludzi. Uprowadził on ze wsi 13 osób w tym: Stanisława Banasia, Marka Diablika, Edmunda Dziaczyńskiego, Kacpra Radonia (sołtysa), Andrzeja Łańczaka, Antoniego Trojana, Ignacego Wilka (delegata do Gminnej Rady Narodowej w Dynowie) dwu milicjantów pełniących służbę w Dynowie, Katarzynę Kosztowską -Ukrainkę, 20 lat, sprzyjającą Polakom oraz trzech mieszkańców Dynowa, którzy przebywali w tym czasie w Pawłokomie: Jana Gąseckiego i Aleksandra Gerulę oraz jego brata. Oddział ten uprowadził wyżej wymienionych w kierunku Jawornika Ruskiego i ślad po nich zaginął. Rodziny uprowadzonych były przekonane, że zostali zamordowani przez UPA w jawornickim lesie. Domagali się wskazania miejsca pochówku uprowadzonych. W tej sprawie zwrócili się do księży grekokatolickich w Pawłokomie, Włodzimierzu i w Dynowie. Apele do księży grekokatolickich nie przyniosły żadnego efektu. Aresztowanie 11 Ukraińców z Pawłokomy, przesłuchiwanie ich w areszcie w Brzozowie również nic nie dało……

    Według ks. Piętowskiego w opracowaniu pt. “Stosunki polsko – ukraińskie po wybuchu II wojny światowej 1939 – 1945. Zarys.” akcja odwetowa miała następujący przebieg: “… 1 i 2 marca 1945 roku nastąpiła koncentracja oddziału por. “Wacława” oraz mężczyzn z Dynowa, Bartkówki i innych miejscowości w rejonie plebanii w Dylągowej. Wczesnym rankiem Polacy otoczyli Pawłokomę. Wszystkim Ukraińcom kazali się zgromadzić w cerkwi … Następnie wypuszczono z cerkwi wszystkie kobiety z dziećmi i nakazano im iść za Zbrucz… Mężczyzn poddano przesłuchaniu zadając dwa pytania: Kto uprowadził Polaków? i gdzie są pochowani? Ponieważ nikt nie odpowiedział na pytania, odprowadzono ich grupami na pobliski cmentarz i tam rozstrzelano …”. Według źródeł ukraińskich miało tam zginąć 365 osób, w tym również kobiety i dzieci, według źródeł polskich zostało zabitych od 120 do 150 i tylko mężczyzn. Biorąc pod uwagę liczbę Ukraińców według spisu ze stycznia 1945 roku zamieszkujących Pawłokomę – 735 Ukraińców, oraz to, że kobiety i dzieci stanowiły około dwu – trzecich stanu, wersja ukraińska jest wyraźnie zawyżona. Potwierdzają to również relacje świadków -Polaków mieszkańców Pawłokomy, że zostali zastrzeleni tylko nacjonaliści ukraińscy wrogo nastawieni do Polaków, członkowie UPA, SKW i OUN.

    Akcja odwetowa nie oznaczała też opuszczenia wsi przez wszystkich, pozostałych przy życiu, ukraińskich mieszkańców, gdyż w czasie operacji “Wisła” w 1947 roku, przesiedlono na ziemie zachodnie Polski pięć rodzin (13 osób) z Pawłokomy. To, że mogli oni pozostać po pacyfikacji wsi i mieszkać z jej polskimi mieszkańcami, posiada swoistą wymowę. …

  4. Piotrx
    Piotrx :

    Nadesłane przez dr Andrzeja Zapałowskiego:

    Jutro w Pawłokomie minister SZ Ukrainy Klimkin będzie robił kampanię wyborczą (w Polsce to niespotykane). Dlatego postanowiłem w punktach podać kilka informacji za które biorę pełna odpowiedzialność.

    1. Przed wojną proboszczem w Pawłokomie był późniejszy proboszcz w Iskani, ks. greckokatolicki Michajło Huk, którego dwóch synów było na wysokich stanowiskach w OUN (Mirosław Huk „Hryhor” kierował Okręgiem OUN „Chłodny Jar” a jego brat był szefem ukraińskiego SB na tym terenie, czyli grupy wykonującej wyroki śmierci), trzeci był w UPA (lekarz sotni „Burłaki”).

    2. Po nim funkcję tą w Pawłokomie sprawował ks. Wasyl Szewczuk „Kadyło”, kapelan przemyskiego kurenia UPA. Brał on osobiście udział w mordach (mam nagranie video świadka i kilku innych którzy mówią co on robił na tym terenie). To pokazuje czym była wieś Pawłokoma.

    3. W akcji odwetowej w Pawłokomie (sprawa związana z wcześniejszym mordem żołnierzy AK i sołtysa, których zwłoki Ukraińcy nie oddali na żądanie lokalnej AK) zginęło do 150 osób, a nie 360. Pisał o tym dr Zdzisław Konieczny w książce „Był taki czas. U źródeł akcji odwetowej w Pawłokomie”, Przemyśl 2005. Z moich rozmów z osobami, które brały udział w tej akcji z całą odpowiedzialnością potwierdzam tą liczbę. Osoby rozstrzeliwano po wcześniejszym przesłuchaniu przed specjalną komisją.

    4. Należy dążyć bezwzględnie do ekshumacji w Pawłokomie, aby raz na zawsze skończyć z manipulacją faktami.

    5. Ukraińcy twierdzą, że w Pawłokomie wspomnianych żołnierzy AK zabrało NKWD. Mam nagranie świadka, który po nazwisku mówi kto porywał tych akowców. Oczywiście miejscowi Ukraińcy.

    6. Po akcji w Pawłokomie Ukraińcy opublikowali z nazwiska 42 osoby, które pochodziły z tej wsi i nadal działały w UPA, niektórzy do 1947 roku. To pokazuje jak nacjonalistyczna była ta wieś!

  5. Gaetano
    Gaetano :

    Wojewoda-nieuk historyczny zawodowo powiela neobanderowską propagandę pisuaru o “bratobójczych walkach”. Jeszcze się ścierwa doigrają za tego typu kłamstwa, opluwające godność Polaka. A ze strony agitacji stepowych; to żeby doszło do liczby 366, to nasi musieliby zwozić oprawców z upa i ukrowską czerń z okolicznych wsi.

  6. greg
    greg :

    Po pierwsze, kto i jakim prawem wydelegował na spotkanie wojewodę, skoro niedawno w Hucie Pieniackiej, nie było ŻĄDNEGO, wyższego rangą urzędnika ukraińskiego?!

    Po drugie, Ukraińskie władze nie mają oporów roztkliwiać się i uczcić przedstawicieli tej nacjonalistycznej wsi po przesłuchaniu przed Komisją, rozstrzelanych za odmowę wskazania miejsca ukrycia porwanych i zamęczonych ciał Polaków.

    Po trzecie, urwany z choinki i karmiony banderowskimi kłamstwami rusek Klimkin bezczelnie wrzucił naszym władzom tekst “oni BYLI i są częścią Ukrainy”.
    Otóż nie byli p. Klimkin częścią Ukrainy, bo żadnej Ukrainy do 1991 r. nie było! Byli w większości ukraińskimi nielojalnymi, szowinistycznymi bandyckimi i terrorystycznymi obywatelami Polski, pod okupacją niemiecką i sowiecką.

    • greg
      greg :

      @greg Po drugie, ukraińskie władze nie mają oporów roztkliwiać się i uczcić przedstawicieli tej nacjonalistycznej wsi, po przesłuchaniu przed Komisją, rozstrzelanych za odmowę wskazania miejsca ukrycia ciał porwanych przez nich i zamęczonych Polaków.
      Natomiast niektóre polskojęzyczne indywidua, dostają potów i “srają w gacie”, by nie urazić “wrażliwości” neobanderowskich władz ukraińskich i boją się w osobach wyższych przedstawicieli, uczcić pamięć bastialsko pomordowanych i ZAMĘCZONYCH, niepogrzebanych, pochowanych po jarach i rowach szczątków ponad 160 tys. polskich, cywilnych ofiar banderowskiego LUDOBÓJSTWA! A im więcej, te żebracze, perfidne ukraińskie bandero-oligarchiczne władze kłamią i plują Polakom w twarz, tym większą pomoc od polskojęzycznych łajz otrzymują. To nic innego niż deprawacja, i tak już horrendalnie zdeprawowanych i programowo, “chamsko niedzięcznych” ukraińskich bander-radykałów.

  7. Piotrx
    Piotrx :

    “….Sereda nazwał akcję odwetową w Pawłokomie „zbrodniczą operacją”. Zaznaczał też, że jej celem była eksterminacja ludności ukraińskiej, „żeby tu Ukraińców nie było”…..

    jest to kolejne kłamstwo. Jak sama określenie wskazuje akcja odwetowa polega na odwecie , w tym wypadku za liczne zbrodnie, palenie polskich wsi i grabieże popełniane przez Ukraińców z OUN-UPA /SKW na ludności polskiej.

    Akcja odwetowa w Pawłokomie nie oznaczała wcale opuszczenia wsi przez wszystkich, pozostałych przy życiu, ukraińskich mieszkańców, gdyż w czasie operacji “Wisła” w 1947 roku, przesiedlono na ziemie zachodnie Polski pięć rodzin (13 osób) z Pawłokomy. To, że mogli oni pozostać po pacyfikacji wsi i mieszkać z jej polskimi mieszkańcami, posiada swoistą wymowę. …