W Jaworniku Ruskim pochowano polskich żołnierzy zamordowanych przez UPA w 1946 r.

Szczątki 14 żołnierzy oddziału manewrowego 28 pułku piechoty WP z Przemyśla, zamordowanych 76 lat temu przez UPA, spoczęły na cmentarzu w Jaworniku Ruskim. W piątek odbyły się tam uroczystości pogrzebowe.

W piątek w Jaworniku Ruskim na Pogórzu Przemyskim na Podkarpaciu odbyły się uroczystości pogrzebowe 14 polskich żołnierzy, zamordowanych w lipcu 1946 roku przez członków tzw. Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA), a których szczątki zostały wydobyte w 2016 roku ze zbiorowego grobu.

Uroczystościom w kościele pw. św. Apostołów Piotra i Pawła w Jaworniku Ruskim i na miejscowym cmentarzu przewodniczył metropolita przemyski abp Adam Szal. Szczątki żołnierzy złożono w 14 trumnach, przykrytych biało-czerwonymi flagami.

Homilię wygłosił ks. płk Władysław Maciej Kozicki, kapelan garnizonu przemyskiego. „Modlimy się za naszych żołnierzy, tych odnalezionych i tych, którzy czekają na swój czas. Modlimy się o dobre czasy dla Ukrainy, o pokój i szczęśliwe dni. Modlimy się za Ukrainę i całą Europę, aby wróciła do korzeni chrześcijańskich, chrześcijańskiej wiary, a nie zgubnych ideologii” – mówił kapłan.

„Dzisiaj wolna i niepodległa Rzeczpospolita upomina się o swoich obywateli, młodych chłopców urodzonych w połowie lat 20. w wolnej II Rzeczypospolitej. Państwo polskie spełnia więc tym samym swój obowiązek odnalezienia, zwrócenia rodzinom i pogrzebania doczesnych szczątków swoich obywateli. To czynimy, taki jest nasz obowiązek” – powiedział po Mszy św. dr hab. Karol Polejowski, zastępca prezesa IPN.

W uroczystościach wzięli też udział m.in. prok. Andrzej Pozorski, dyrektor Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu oraz dr hab. Dariusz Iwaneczko, dyrektor Oddział IPN w Rzeszowie, a także wielu zaproszonych gości. Obecni byli krewni pomordowanych przez UPA oraz mieszkańcy Jawornika Ruskiego i sąsiednich wsi. Niektórzy przybyli z odległych części Polski, jak bliscy kaprala Mieczysława Szymczaka, pochodzącego ze wsi Sędzin na Kujawach.

Doczesne szczątki żołnierzy zostały przewiezione na cmentarz komunalny, gdzie spoczęły w nowej zbiorowej kwaterze obok żołnierzy poległych we wrześniu 1939 roku. Kwatera ma status grobu wojennego. Kompanię honorową wystawił 5 Batalion Strzelców Podhalańskich w Przemyślu.

We wspólnej mogile spoczęli: śp. kpr. Józef Bednarczyk, śp. st. strz. Feliks Gołębowski, śp. kpr. Józef Kanclerz, śp. strz. Tadeusz Kęsy, śp. strz. Tadeusz Kieszkowski, śp. strz. Stanisław Lewandowski, śp. strz. Kazimierz Pawłowski, śp. st. strz. Józef Sztukiel, śp. kpr. Mieczysław Szymczak, śp. strz. Roman Trukawka, śp. por. Tadeusz Wienc, śp. strz. Jerzy Zych, śp. strz. Walenty Żurek, śp. strz. Feliks Żyto.

Organizatorami piątkowej uroczystości w Jaworniku Ruskim byli: dyrektor Instytutu Pamięci Narodowej Oddział w Rzeszowie dr hab. Dariusz Iwaneczko, dowódca 21. Brygady Strzelców Podhalańskich gen. bryg. Dariusz Lewandowski, wójt gminy Bircza Grzegorz Gągola, prof. Andrzej Zapałowski. Budowę grobu sfinansował Instytut Pamięci Narodowej.

Jawornik Ruski to niewielka miejscowość na Podkarpaciu, w gminie Bircza, położona około 50 km od Przemyśla. W latach 1945-46 okolice tej miejscowości były pod kontrolą ukraińskich nacjonalistów, którzy chcieli na tym obszarze tworzyć własne państwo, a do 1947 roku bandy UPA terroryzowały miejscową polską ludność. W tamtym czasie w rejonie Jawornika Ruskiego zamordowano i pochowano w nieznanych oficjalnie miejscach wielu Polaków, m.in. 14 żołnierzy Wojska Polskiego wziętych do niewoli w lipcu 1946 r. po starciu z UPA oraz 9 mieszkańców pobliskiej wsi Pawłokoma, uprowadzonych i najpewniej zamordowanych przez ukraińskich nacjonalistów w 1945 roku.

W poszukiwania zaangażowali się bliscy ofiar oraz sympatycy historii. Dzięki podjętym przez siebie działaniom, około kilometra od Jawornika odkryli zamaskowaną jamę z ludzkimi kośćmi. W jej pobliżu znaleziono też metalowy krzyżyk na szyję oraz pociski i łuski. W grudniu 2015 roku złożono zawiadomienie do Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Rzeszowie, która wszczęła w tej sprawie śledztwo, pod kierunkiem prok. Beaty Śmiechowskiej, która po zapoznaniu się z sytuacją zarządziła prace ekshumacyjne.

Przeprowadzono je w drugiej połowie lipca 2016 roku. W toku prac odsłonięto 14 szkieletów, a prawdopodobnie także miejsce egzekucji, zlokalizowane powyżej jamy grobowej o wymiarach 2×3 m (przypuszczalnie pierwotnie było to niezadaszone stanowisko obserwacyjne UPA). Ciała zamordowanych wrzucono do niej chaotycznie, w dwóch warstwach. Przy dwóch szkieletach odkryto szkaplerze, pierwszy z wizerunkami Matki Boskiej Częstochowskiej i św. Antoniego Padewskiego, drugi z Najświętszym Sercem Jezusa i MB Karmelitańską, co świadczy o tym, że zamordowani byli Polakami. Przy innym szkielecie, w zaciśniętych paliczkach dłoni znaleziono sygnet z inicjałami: w dużą literę H wpisano literę K. W obrębie jamy znaleziono także naboje, pociski karabinowe i łuski typu Mauzer kaliber 7,92 mm i Mosin kaliber 7,62 mm. Jak wykazała ekspertyza dr Grażyna Stojak, historyka sztuki i biegłej sądowej, z zawodu historyk sztuki, sygnet pochodzi z przełomu lat 20. i 30. XX w., ze wskazaniem na początek lat 30. Zaznaczyła, że zabita osoba do końca trzymała go w dłoni zapewne wiedząc, że dzięki temu zostanie później rozpoznana.

Badania archiwalne pozwoliły na ustalenie, że zabitymi byli prawdopodobnie młodzi żołnierze ze szkoły podchorążych w Przemyślu, z 28. Pułku Piechoty. 24 lipca 1946 roku stoczyli oni potyczkę z członkami UPA, którzy przygotowali zasadzkę, i dostali się do niewoli. Według prok. Śmiechowskiej, uprowadzeni polscy żołnierze przed śmiercią byli maltretowani, na co wskazały badania specjalistów z Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie, a także informacje z odnalezionego raportu UPA.

Ostatecznie ustalono, że w miejscu prawdopodobnej egzekucji w lasach pod Jawornikiem Ruskim nie odnaleziono szczątków cywilów, lecz 14 żołnierzy oddziału manewrowego 28 pułku piechoty WP z Przemyśla pod dowództwem ppłk. Wygnańskiego. Byli to w większości młodzi żołnierze pochodzący z różnych części Polski, wcieleni do służby zasadniczej i wysłani do Polski południowo-wschodniej, gdzie wówczas toczyły się walki z ukraińskimi nacjonalistami. Identyfikację potwierdzano też poprzez badania DNA.

Przeczytaj: IPN zidentyfikował nieznane dotąd ofiary zbrodni UPA z Jawornika Ruskiego – to żołnierze Wojska Polskiego

Badania i śledztwo IPN pozwoliły też ustalić, że Polaków pojmano i zamordowano najprawdopodobniej z rozkazu Michała/Mychajło Dudy „Hromenki”, na co wskazuje raport jednego z ukraińskich dowódców Wasyla Mizernego „Rena” oraz wyjaśnienia złożone w postępowaniu karnym przez Włodzimierza (Wołodymyra) Szczygielskiego ps. „Burłaka”, który przyznał, że podczas starcia wzięto do niewoli 14 Polaków, ale odpowiedzialność za ich zamordowanie zrzucił na „Hromenkę”. Zdaniem prokurator IPN, w egzekucji polskich żołnierzy brała udział zapewne Żandarmeria Polowa sotni „Hromenki”, licząca około 7 osób. Nie udało się jednak nawet ogólnie ustalić ich personaliów.

Historyk i ekspert ds. geopolityki, dr hab. Andrzej Zapałowski zaznaczał wcześniej, odnalezienie ciał zamordowanych w Jaworniku Ruskim Polaków było możliwe tylko dzięki determinacji i prywatnemu finansowaniu wstępnych badań przez kilka osób z Dynowa.

W czerwcu 2019 roku w Pałacu Prezydenckim wręczono noty identyfikacyjne rodzinom 24 ofiar zbrodni komunistycznych i zbrodni ukraińskich nacjonalistów, których szczątki odnaleźli i zidentyfikowali specjaliści z Biura Poszukiwań i Identyfikacji Instytutu Pamięci Narodowej. Wśród nich byli bliscy kilku żołnierzy zamordowanych przez UPA w Jaworniku Ruskim.

nowiny24.pl / dzieje.pl / Kresy.pl

2 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply