Prezydent Andrzej Duda skomentował ostatnie wydarzenia w stolicy USA, gdzie zwolennicy Donalda Trumpa wdarli się do budynku Kongresu. Oświadczył, że „Polska wierzy w siłę amerykańskiej demokracji”.

Polski prezydent w nocy ze środy na czwartek wyraził swoje stanowisko w sprawie sytuacji w Stanach Zjednoczonych zamieszczając wpis na Twitterze. Jego zdaniem, to wewnętrzna sprawa tego kraju, będącego „państwem demokratycznym i praworządnym”.

Przeczytaj: 4 osoby nie żyją, znaleziono 2 bomby – bilans zamieszek na Kapitolu. Kongres USA wznowił obrady

„Wydarzenia w Waszyngtonie to wewnętrzna sprawa Stanów Zjednoczonych, które są państwem demokratycznym i praworządnym. Władza zależy od woli wyborców, a nad bezpieczeństwem państwa i obywateli czuwają powołane do tego służby” – napisał Andrzej Duda.

„Polska wierzy w siłę amerykańskiej demokracji” – zaznaczył polski prezydent.

Jak dotąd, tj. do czwartku rano, oficjalnego stanowiska ws. wydarzeń w Waszyngtonie nie zajęło ministerstwo spraw zagranicznych.

Jak informowaliśmy, w środę doszło szturmu zwolenników Donalda Trumpa na gmach amerykańskiego parlamentu, wdarcia się ich do sali plenarnej Senatu i użycia broni przez funkcjonariuszy służb bezpieczeństwa. Doszło do tego po wiecu na którym występował ustępujący prezydent USA. W czasie swojego przemówienia wezwał on zwolenników do pomaszerowania pod Kongres i oprotestowania zatwierdzania przez parlamentarzystów wyboru Joe Bidena na jego następcę. Po wtargnięciu zwolenników do gmachu parlamentu Trump zdecydował się próbę przerwania protestów. Zrobił to jednak podtrzymując tezę o fałszerstwach wyborczych.

ZOBACZ: Destabilizacja USA: Zwolennicy Trumpa wdarli się do parlamentu – użyto broni palnej [+VIDEO]

Według waszyngtońskiej policji, w trakcie zamieszek na Kapitolu w Waszyngtonie śmierć poniosły 4 osoby, w tym zastrzelona kobieta. Rannych zostało 14 policjantów, aresztowano 52 osoby, znaleziono dwie bomby pod siedzibami Partii Republikańskiej i Partii Demokratycznej. W nocy wznowiono posiedzenie Kongresu zatwierdzające głosowanie Kolegium Elektorów, podczas którego m.in. uznano za ważne wyniki wyborów, a zarazem zwycięstwo Bidena, w Arizonie i Pensylwanii.

Lokalne władze podały, że co najmniej do 20 stycznia, kiedy to ma odbyć się inauguracja prezydentury Joe Bidena, w Waszyngtonie będzie obowiązywał stan wyjątkowy.

Do protestów doszło też w wielu stanach, m.in. w Georgii, Arizonie, Ohio, Nowym Meksyku, a nawet na Hawajach. Zwolennicy urzędującego prezydenta zbierali się pod lokalnymi kapitolami. W niektórych przypadkach doszło do przepychanek z przeciwnikami Trumpa lub z policją. W stanie Waszyngton protestujący wtargnęli na teren rezydencji gubernatora. Na ulice wyszli też przeciwnicy Trumpa. Zebrali się m.in. pod Trump Tower w Nowym Jorku, a także Chicago. Doszło do starć z policją.

Stacja Fox News, powołując się na swoje źródła wśród republikańskich kongresmenów podała, że rozważają oni możliwość drugiej procedury impeachmentu i uznania go winnym, celem zablokowania mu na przyszłości możliwości ubiegania się o prezydenturę.

Czytaj także: Biden oskarża zwolenników Trumpa o posunięcie się na granicę rebelii

W środę 6 stycznia tłum zwolenników Donalda Trumpa przerwał kordon policyjny wokół Kapitolu i wtargnął do wnętrza siedziby amerykańskiego parlamentu.

Znaczna liczba zwolenników ustępującego prezydenta USA zgromadziła się pod Kapitolem w środę w związku tym, że parlamentarzyści zebrali się by oficjalnie potwierdzić wynik wyborczy, to jest wynik grudniowego głosowania elektorów, którzy dali zwycięstwo rywalowi Trumpa, Joe Bidenowi. Sam Trump zdecydował się na przeprowadzenie tego dnia wiecu wyborczego.

Przemówienie Trumpa pełne było radykalnych sformułowań co podgrzało atmosferę w tłumie jego zwolenników, których część uważa od tygodni, że wyniki wyborów zostały sfałszowane. Ustępujący prezydent zachęcał zgromadzonych do marszu na parlament i oprotestowania posiedzenia izb parlamentu. Trump powiedział początkowo, że sam również będzie uczestniczył w marszu, ale nie uczynił tego, lecz wycofał się do Białego Domu.

Gdy zwolennicy Trumpa napłynęli pod gmach samego parlamentu atmosfera była napięta i w końcu wyładowała się poprzez starcia z policją. Kordon funkcjonariuszy został przerwany i tłum trumpistów wdarł się do wnętrza gmachu.

Pojawiające się w Internecie nagrania zamieszczane przez amerykańskich dziennikarzy na portalach społecznościowych pokazują, że także wewnątrz budynku doszło do starć z funkcjonariuszami. Część zdjęć ilustruje, że trumpiści wdarli się do samej sali plenarnej Senatu USA, a parlamentarzyści byli z niej wyprowadzani tuż przedtem.

Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply