Minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak zapowiada zmiany w funkcjonowaniu Narodowych Sił Rezerwowych. W ramach tej jednostki mają powstać specjalne pododdziały. W początkowej fazie mają liczyć 10 tys. osób.

Według założeń, nowo powstałe oddziały mają być przypisane do konkretnych województw i działać w ramach Narodowych Sił Rezerwowych. W czasie pokoju do ich zadań należałaby m.in. pomoc przy likwidacji skutków klęsk żywiołowych. W stanie wojny oddziały te mogłyby prowadzić działania partyzanckie. Szacuje się, że roczny koszt zmian mógłby wynieść nawet 150 mln złotych.

Gen. Roman Polko zauważa, że pomysły podobnego typu pojawiają się od dawna, niestety nie są potem realizowane.

– Te zapowiedzi ministra Siemoniaka słyszymy od dawna. Teraz to jest takie udawanie, że się coś robi pod kampanię wyborczą. Dokładnie to samo się dzieje w kwestii zakupów, kiedy zapowiada się strategiczną modernizację, że będzie tarcza i faktycznie postępu nie widać ani w walce z biurokracją, ani w modernizacji armii, ani w naprawie Narodowych Sił Rezerwowych. W tej chwili ministrowi Siemoniakowi trudno udawać, że wszystko jest dobrze. Dlatego zapowiada jakieś tam zmiany – powiedział w rozmowie z NaszymDziennikiem.pl gen. Polko.

Funkcjonowanie NSR spotyka się z wielką krytyką ekspertów. Jednostki te mają opinie nieefektywnych. Także sposób szkolenia pozostawia wiele do życzenia. Chłodno do pomysłów MON podchodzi gen. Roman Polko. Jego zdaniem, projekt MON nie naprawi złej sytuacji formacji, a jedynie będzie zmianą wewnątrz niej, a więc nie możemy liczyć na progres jakościowy.

– Minister Siemoniak wcale nie zapowiada, że całe siły rezerwy będą przebudowane, tylko mówi, że w ramach tych sił będą powstawać nowe. Wychodzi na to, że połowa tego bałaganu zostanie tak jak była, a z drugiej połowy będziemy tworzyć coś nowego. Niestety, nie tędy droga – zauważył.

Natomiast szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego gen. Stanisław Koziej sprzeciwia się coraz popularniejszym oddolnym inicjatywom odnośnie do budowania systemu bezpieczeństwa Polski. Według Kozieja, kwestia obrony i tworzenia armii powinna być domeną państwa. Twierdzi, że w Polsce nie powinno być możliwe tworzenie prywatnych armii. Odmiennego zdania jest gen. Polko, który zauważa, że oddolne inicjatywy stanowią ogromny potencjał, a niewykorzystanie ich jest błędem.

– Jak się popatrzy na organizacje harcerskie, strzeleckie czy paramilitarne, to zaobserwujemy, że cywile lepiej szkolą niż Narodowe Siły Rezerwy. Tam jest więcej pasji, więcej inicjatywy, więcej szkolenia i więcej zdroworozsądkowego podejścia. Ta nowa formacja, która ma powstać, powinna ten kapitał zagospodarować. Nie ma sensu sprzeciwiać się oddolnym inicjatywom, tylko to trzeba wykorzystać do budowania potencjału obronnego państwa – stwierdził gen. Polko.

Według nieoficjalnych informacji, nowo powstała jednostka ma nosić nazwę Terytorialnych Oddziałów Armii Krajowej.

– Uważam, że tradycje są po to, żeby się do nich odnosić. One nie mogą umierać razem z ludźmi, którzy je tworzyli. Trzeba się odnosić do najpiękniejszych historii i nazw. To nobilituje. Pokazuje także, że jeżeli taka formacja będzie tworzona, o takiej nazwie, to te standardy będą musiały być odpowiednio wysoko. Nie wyobrażam sobie, żeby pod nazwą „Armia Krajowa″ funkcjonowało „dziadostwo” – powiedział gen. Polko.

Nowy projekt reformy Narodowych Sił Rezerwowych opracował zespół z Akademii Obrony Narodowej. Jego pracami kieruje doradca ministra Siemoniaka gen. prof. Bogusław Pacek. Szczegółowy plan reformy Sił Zbrojnych według zapowiedzi ministra obrony i premier Ewy Kopacz mamy poznać pod koniec listopada.

Rafał Stefaniuk

“Nasz Dziennik”

5 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. zefir
    zefir :

    Kto wie,czy modernizacji systemu bezpieczeństwa Polski nie należałoby zacząć od naczalstwa Mon,z uwzględnieniem polskiej nacji i racji.Dla niektórych oddolne inicjatywy to prywata,zaś odnoszenie się do tradycji AK to niepoprawność i krępująca wstydliwośc.Póki co to szumna modernizacja i reformy sprowadzają się do zakupu wypasionych bryk i limuzyn.

  2. tagore
    tagore :

    Reaktywowanie wojsk ochrony pogranicza było by szybsze i dało by natychmiastowy efekt. Straż graniczna ma się nijak do realiów aktualnej sytuacji i potencjalnych zagrożeń.
    Zorganizowanie OTK to kwestia dwóch trzech lat.

    tagore

    • sebastiaann
      sebastiaann :

      Moim zdaniem przy każdej komendzie policji powinny powstać składy broni dla cywili oraz składy amunicji w każdym urzędzie gminy/miasta. Każdy kto nie posiada pozwolenia na broń (czyli większość obywateli) powinien mieć możliwość zakupu broni, która znajdowałaby się w ww. składzie broni i byłaby udostępniana na strzelnicy. W przypadku agresji zewnętrznej broń ta byłaby wydawana właścicielom a w urzędzie gminy otrzymywaliby przydział amunicji. Koszt dla państwa minimalny a poziom zmilitaryzowania w razie “w” podniesiony znacznie w krótkim czasie. Zwykły pistolet kosztuje ok. 3000 zł a karabin 6000 zł więc myślę, że znalazłoby się wielu chętnych do zakupu broni i deponowania jej na policji by w razie “w” mieć czym bronić siebie i swoich bliskich. A myślę, że gdyby tych sztuk broni było przynajmniej milion to żaden z sąsiadów nie odważyłby się nas zaatakować.

      • ka9q
        ka9q :

        Glocka można kupić za nie wiele więcej niż 2000 co widać z ofert sklepów internetowych a przy negocjowaniu ceny pewnie poniżej tej sumy warunek prosty: musi być odpowiednia ilość. Podobnie z amunicją.