W czasie sobotniego zjazdu Związku Polaków na Litwie Waldemar Tomaszewski nie tylko potwierdził poparcie jakie posiada w jego szeregach oraz ideowy profil organizacji. Uzyskał też przeprosiny przedstawiciela Rzeczypospolitej za lata ataków ze strony niektórych kręgów urzędniczych w Warszawie.

Jeszcze tuż przed godz. 11, na którą przewidziano rozpoczęcia XVII Zjazdu Związku trwała rejestracja delegatów. Sala widowiskowa została niemal zapełniona przez nich, innych działaczy i gości z Polski.

 

Wśród tych ostatnich znaleźli się poseł na Sejm RP z klubu Trzeciej Drogi Tadeusz Samborski oraz poseł Andrzej Zapałowski z Konfederacji – obaj należą do Parlamentarnego Zespołu ds. Kresów Rzeczpospolitej. Obecny był także przedstawiciel polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych Paweł Cieplak. Witano obecnych ambasadora RP na Litwie Konstantego Radziwiłła oraz konsul Irminę Szmalec oraz prezesa Towarzystwa Miłośników Wilna i Ziemi Wileńskiej z Torunia, Józefa Szyłejkę. Z polityków miejscowych, obok kończącego kadencję prezesa Związku, deputowanego Parlamentu Europejskiego, Waldemara Tomaszewskiego stawili się posłowie Akcji Wyborczej Polaków na Litwie-Związku Chrześcijańskich Rodzin, Rita Tamašunienė i Czesław Olszewski.

Zjazd rozpoczęło odśpiewanie „Roty”, która często traktowana jest na Wileńszczyzny jako swoisty hymn miejscowej społeczności Polaków. Zjazd zgromadził 341 delegatów. 17 z organów centralnych, a pozostali reprezentowali rozgałęzione struktury terenowe organizacji.

Związek rośnie

Prezes Tomaszewski zreferował zgromadzonym działalność swoją i organów centralnych w kończącej się kadencji, a także stan organizacji. ZPL liczy sobie na dziś 9153 członków. Szeregi organizacji wzrosły o 545 członków – bilans uwzględnia osoby zmarłe i te które odeszły. Składa się na nią 228 kół, to jest 14 więcej niż było w 2021 r., gdy Tomaszewski przejmował ster od Michała Mackiewicza. Na progu kadencji bilans finansowy był ujemny. Obecnie budżet ZPL wykazał nadwyżkę w wysokości 40 tys. euro.

Mówiąc o strukturach prezes wyraził zadowolenie twierdził jednak, że może być lepiej – jako przykład wskazywał społeczność polską na Zaolziu w Czechach, gdzie według niego w skład naczelnej organizacji wchodzi około połowy miejscowych Polaków. Mówiąc na otwarcie swojego wystąpienia o 207 działaczach, którzy zmarli w czasie jego kadencji poprosił o uczczenie ich minutą ciszy. Wzywał koła do pielęgnowania pamięci o zmarłych członkach Związku.

Największy przyrost liczby członków nastąpił w oddziale rejonu solecznickiego, gdzie Polacy stanowią najwyższą proporcję mieszkańców. Zapisało się tam w ciągu ostatnich trzech lat 545 osób, z tego około 250 osób w wieku do 25 lat. Tomaszewski wzywał działaczy do większej dyscypliny w zakresie prowadzenia zebrań i raportowania sytuacji.

Chwalił ponad tysiąc wydarzeń i imprez zorganizowanych przez poszczególne koła ZPL. Mówił o inicjatywach Zarządu Głównego takich jak Parady Polskości, które są organizowane w Wilnie co roku i taki jest plan na przyszłość. Wymieniał zloty rodzinne w Bieliszkach, obchody Dnia Wojska Polskiego, rocznic urodzin Józefa Piłsudskiego w Zułowie, rocznic Operacji „Ostra Brama”, mordów na polskiej ludności w Glinciszkach i Koniuchach. „Ktoś składał wieńce i chciał przepisywać historię” – tak prezes ZPL skomentował krytykę mediów litewskich jaka rozległa się w lutym, po obchodach w tej ostatniej miejscowości. Prezes ZPL wspomniał też o akcjach bardziej politycznych – manifestacjach w Wilnie w obronie szkół z językiem nauczania mniejszości. Podkreślił sukces Jarosława Narkiewicza, który w zeszłym roku został wybrany przewodniczącym Rady Polonii Świata.

Czytaj także: “Nie prosismy – my żądamy”. Reportaż z protestu Polaków Wileńszczyzny w obronie oświaty w języku polskim [+VIDEO/FOTO]

Polacy znów manifestują w obronie szkół – coraz ciemniejsze chmury nad polską oświatą na Litwie [+VIDEO/FOTO]

Na wszystkich festiwalach i festynach zorganizowanych przez ZPL wystąpiło około 1,6 tys. wykonawców, co jest wzrostem o około 300. Tomaszewski krytykował nadużywanie języka litewskiego w czasie imprez polskiej mniejszości. Podkreślił, że na imprezach organizowanych przez ZPL organizatorzy mają pełne prawo posługiwać się przede wszystkim językiem ojczystym.

Omawiając tego rodzaju imprezy Tomaszewski zwrócił się do przedstawiciela polskiego MSZ zwracając uwagę, że obecny system wspierania przez Warszawę Polaków poza granicami prowadzi do tego, że fundusze przepływają do ich organizacji dopiero w drugiej połowie roku każdorazowo utrudniając bardziej okazałą działalność przez pierwsze sześć miesięcy.

Wybrzmiała też poważniejsza, bo polityczna krytyka Warszawy. Jak powiedział Tomaszewski – „Chcieli zgnębić Związek Polaków, chcieli nam wybierać prezesów, nie udało się całe szczęście”. Było to czytelne odniesienie do działalności byłej ambasador RP w Wilnie Urszuli Doroszewskiej, która przed XV Zjazdem organizacji próbowała zmusić ówczesnego prezesa Michała Mackiewicza do nieubiegania się o reelekcję oraz postępowań karnych jakie wywołała rządowa Fundacja „Pomoc Polakom na Wschodzie”, która przeciw Mackiewiczowi i byłemu sekretarzowi ZPL Pawłowi Stefanowiczowi przed polskim wymiarem sądowniczym. „Nie można tolerować takiej sytuacji kiedy jakiś urzędnik, nawet z naszej Macierzy, mówi co musimy robić i że jak tego nie zrobimy, to odbierze nam dotację. To jest poniżenie naszej godności” – zdecydowanie powiedział Tomaszewski.

Czytaj także: Dworczyk: Chłopcy z Funadacji “Pomoc Polakom na Wschodzie” to albo obłudnicy, albo debile

Tomaszewski odrzucił krytykę wobec swojego kursu jednego frontu ZPL i jego partii – „to jest wszystko polityka. Siedzą panie przedszkolanki. Nawet założenie przedszkola z polskim politykiem jest polityką” – jak to ujął. Uznał, że manifestacje ZPL doprowadziły do wycofania się władz Litwy i Wilna z agresywnych zamiarów wobec polskich szkół. Związek działał jako partia do 1994 r., przypomniał prezes. Wzywał do aktywności w jesiennych wyborach parlamentarnych, wskazując na AWPL-ZChR jako wyraziciela programu, który przyświeca także Związkowi. Zaapelował – „Zróbmy wszystko, aby ten próg [wyborczy] pokonać”. Napomknął przy tej okazji, że istnienie progu wyborczego dla organizacji mniejszości na Litwie można uznać za kontrowersyjne.

Prezes ZPL odkreślił konieczność dbałości o bazę materialną. Wzywał do mobilizowania społeczności polskiej do odpisów podatkowych na rzecz organizacji. Jak szacował 30-40 tys. euro wpływało już z rejonu solecznickiego a z rejonu wileńskiego 130 tys.

Ambasador przeprasza za ingerencje

Do delegatów Związku przemówił również ambasador Radziwiłł. „To dla mnie nieustanny zaszczyt spotykać się z państwem” – rozpoczął dyplomata. Uznał Polaków na Litwie za „bardzo ważną część polskiego narodu”, ZPL zaś za „siłę wiodącą” społeczności. „Macierz, Polska nie jest w takiej sytuacji, aby komukolwiek z państwa mogła mówić, co macie robić. Polacy na Litwie mają własną organizację, rządząc się sami i wiedzą lepiej niż ktokolwiek inny, co jest potrzebne i jakie powinny być zadania, dla państwa Związku również. I jeżeli czasem zdarza się, że przedstawiciel Polski wyszedł poza taką rolę ogólnego wsparcia dla Polaków, to chcę za to bardzo mocno przeprosić. Jeśli coś takiego się zdarzyło, to na pewno tak nie powinno być. To państwo tutaj są gospodarzami, a my z Polski mamy obowiązek państwa wspierać” – powiedział Radziwiłł już wyraźnie odnosząc się do działalności swojej poprzedniczki na stanowisku ambasadora. Odpowiedzią były głośne i długie brawa zgromadzonych.

Czytaj także: L24: Ambasador Doroszewska naciskała w sprawie ukarania prezesa Związku Polaków na Litwie

Urszula Doroszewska – polska czy litewska ambasador w Wilnie?

Działalność ZPL i „bycie Polaków na Litwie” ambsador Radziwiłł nazwał „ogromnym sukcesem”. Skrytykował politykę państwa litewskiego popierając projekt rezolucji zjazdu. „Nieustannie polskie szkoły na Litwie są zagrożone ograniczeniem, likwidacją. To jest skandal. Tak nie może być” – stwierdził, że w takich kategoriach postrzega też „rozpychanie” obecności języka litewskiego kosztem języka polskiego w poskich placówkach.

Dyplomata mówił również o prawie używania języka ojczystego w mowie i piśmie – „ten standard ogólnoświatowy, ten standard nie jest przestrzegany”. W kwestii nazwisk zezwolenie przez władze Litwy tylko na używanie litery „w” bez dopuszczenia polskich znaków diakrytycznych uznał za „rozwiązanie fasadowe”, „zasłoną dymną”. Krytykował trwające przed laty uwłaszczanie się na dawnej własności polskich rodzin przez przybyszy z innych części Litwy. Wspomniał w końcu o niedawnej zmianie granic jenomandatowych okręgów wyborczych, który uznał za gerrymandering wymierzony w polski elektorat – „szanse na wyłanianie państwa reprezentacji są zagrożone”. Ocenił, że projekt ustawy o mniejszościach narodowych przygotowany przez litewski rząd „rozczarowuje”. Podsumowując Radziwiłł zasugerował, że Litwa nie realizuje zapisów traktatu o przyjaznych stosunkach i dobrosąsiedzkiej współpracy sprzed 30 lat.

Poseł Samborski „nazwał zjazd „historycznym”. Przekazał słowa wicemarszałka Zgorzelskiego przedstawiając się jako jego reprezentant. Gratulował Tomaszewskiemu reelekcji do PE, podkreślając duże znaczenie tego politycznego faktu. Pochwalił działalność ambasadora Radziwiłła i podkreślił, że jego słowa wyrażają stanowisko Rzeczpospolitej. „Sprawy Polaków na Litwie nie zostaną złożone na ołtarzu poprawności politycznej i dobrych stosunków. Unikamy niezgody, chcemy dobrych stosunków, ale na gruncie prawdy” – oświadczył poseł, co zostało przyjęte długimi brawami.

W podobnie zdecydowanym tonie wypowiedział się poseł Zapałowski. Jak oszacował „w polskim Sejmie jest olbrzymia grupa posłów, którzy coraz bardziej i wyraziściej dopominają się o prawa Polaków. Jeśli w dzisiejszych niebezpiecznych czasach rząd Litwy oczekuje, że żołnierz polski będzie przelewał krew za Litwę, to domagamy się by prawa Polaków były szanowane. I to coraz bardziej w Sejmie wybrzmiewa. Zapałowski zadeklarował – „My was nie zostawimy”.

Przedstawiciel polskiego MSZ Cieplak także odwołał się do słów Radziwiłła, co być może miało za zadanie podkreślić, że mają one poparcie obecnych polskich władz, choć Radziwiłł został powołany na placówkę jeszcze przez poprzedni obóz rządzący. Cieplak wspominał swoją pierwszą wyprawę do Solecznik w 1991 r. i o rozwiązaniu samorządów rejonów zamieszkanych przez Polaków przez władze centralne Litwy. Uznał, że od tego czasu ZPL wiele uzyskał i dziękował za jego działalność.

Prezesa Towarzystwa Miłośników Wilna i Ziemi Wileńskiej także nawiązał krytycznie to poprzedniego okresu polityki Warszawy wobec ZPL – „Byłem na dwóch ostatnich, smutnych zjazdach, na których prawie nie było przedstawicieli Macierzy”.

Polskość – to jest życie

W kolejnej części zjazdu struktury terenowe relacjonowały swoje działania i priorytetowe zadania. Jarosław Narkiewicz w rejonu trockiego deklarował gromko: „Byliśmy, jesteśmy, będziemy”. Były nauczyciel i dyrektor szkoły z polskim językiem nauczania stawiał nacisk na zachowanie oświaty i podkreślał pionierską rolę we wprowadzaniu grup przedszkolnych w szkołach z polskich. Działalność struktury bardziej szczegółowo przedstawiła nowa prezes tego oddziału rejonowego Alina Kowalewska.

Rejonowy oddział solecznicki reprezentował z mównicy jego wiceprezes Waldemar Śliżewski. Kładł nacisk na to by „mieć jak najwięcej młodych, aktywnych osób w Związku”. Oddział solecznicki ma obecnie około 1,5 tys. członków, 52 koła, w tym pięć młodzieżowych. Oddział podkreśla wagę wartości religijnych. Jak stwierdził Śliżewski – „wspólna modlitwa jest tym czynnikiem, któy daje młodym ludziom zaufanie, że to w czym uczestniczą prowadzi do szlachetnych celów. Nam próbują narzucić model rzekomej wolności, życia tylko dla siebie. A prowadzi to tylko do odosobnienia i stagnacji”.  Mówić o młodym pokoleniu działacz ocenił, iż „młodzieży jest potrzebna tożsamość nie narzucona, ale tożsamość odnaleziona we wspólnocie narodu”.  Młodzież z rejonu utrzymuje według niego „autentyczną, szczerą i ciepłą więź z Macierzą” oraz uczy się “uczciwości, szacunku i dobra ojczyzny”. Jak zakończył swoje wystąpienie – „Ktoś mógłby postawić pytanie czy polskość jest potrzebna w życiu? Myślę że mamy odpowiedź: polskość to jest życie!”.

Dariusz Litwiowicz działający w ramach wileńskiego miejskiego oddziału ZPL pogratulował prezesowi sukcesu wyborczego. Potem było już tylko krytycznie. Litwinowicz wyraził żal, że Tomaszewski nie wystawił swojej kandydatury w wyborach prezydenckich, które określił mianem „spisu” Polaków. Roztaczał swoją wizję organizacji – „Jesteśmy różni i w tej różności jest nasza siła”. Wezwał do głosowania w wyborach sejmowych, ale niekoniecznie na AWPL-ZChR, lecz na tych polityków „którzy nas usłyszą”. Wzbudziło to szmer na sali, który zamienił się w donośniejsze głosy protestu, gdy Litwinowicz zaczął mówić, że Związek powinien być otwarty na wszystkich “bez względu na poglądy polityczne, kolor skóry i orientację seksualną”. Kamieniem obrazy było dla zebranych wyraźnie to ostatnie. Podkreślił też swoje uczestnictwo w Litewskim Związku Strzelców, co stało się przyczynkiem kolejnych gromkich kontrowersji. Wezwał do wybrania prezesa w głosowaniu tajnym, uznając, że „nie wszystkie sprawy są załatwiane są w Związku Polaków na Litwie, ale mam zamiar popierać nowowybranego prezesa”

Kontrowersje jaki wzbudziły wypowiedzi i postać Litwinowicza rychło znalazły wyraz nie tylko na widowni ale i na mównicy. Poseł Seimasu Rita Tamašunienė  uznała, iż tylko „kiedy pracujemy razem i współpracujemy to jest sukces”. Skrytykowała przedmówcę uznając, że jego wystąpienie nie odnosi się do realnych zadań organizacji, a także jego postawę polityczną. „Pójść do partii socjaldemokratycznej to znaczy nie zgadzać się z zasadami Związku, czy jest w nich mowa o związkach partnerskich, które trzeba będzie u socjaldemokratów popierać?” – pytała retorycznie. Odpowiedziały jej oklaski.

„Polska jest potrzebna jak powietrze. Litwa jako małe państwo sama nie da sobie rady” –  Tamašunienė dotknęła kwestii międzynarodowych. Skrytykowała rządowy projekt ustawy o mniejszościach jako faktycznie pozbawiony zasadniczych gwarancji ich praw. „Polityką trzeba się zajmować, bo polityka zajmie się nami. Każda narodowość pielęgnuje swoją tożsamość, trzymajmy się razem.” – dowodziła poseł, wzywając do głosowania na AWPL-ZChR. Zwróciła się do swojego przedmówcy – „Nie poczuje pan panie Dariuszu jak wszystko wyśliźnie się z rąk i zostanie pan tylko w mundurze strzeleckim”.

Kolejny poseł AWPL-ZChR Czesław Olszewski mówił wiele o zasługach poprzedniego prezesa ZPL Michała Mackiewicz i o Tomaszewskim – „On żyje tym, byśmy byli w jedności”. Także krytykował Litwinowicza za podważanie roli polskiej partii. „Nawołuje się do tajnego głosowania. A kogo my się boimy? Może pan się boi, ja nie. Chcę poprzeć otwarcie.” – odniósł się do jednego z postulatów Litwinowicza. „Nie chcemy aby nas wyeliminowano z życia w naszej kochanej Litwie. I żeby nasza ojczyzna nie była tak sroga, bo bardzo to boli” – ocenił Oleszczewki. Podobnie jak inni przedstawiciele organizacji wypowiadał się w superlatywach o działalności ambasadora Radziwiłła, także o jego przemówueniu – „dawno nie słyszeliśmy takich słów” – jak to ujął.

Na Wileńszczyźnie i poza nią

Wileński oddział miejski ZPL „szczególną uwagę udzielał pracy z młodzieżą, bo komuś musimy przekazać organizację w sztafecie pokoleń” – powiedział jego prezes Marek Kubiak. Zrelacjonował działania swojego oddziału.  Zabawy choinkowe dla ponad tysiąca dzieci, eliminacje do festiwalu kolęd i pastorałek w Będzinie, nagrody dla Zespołu Pieśni i Tańća „Wilenka”, „Patrol ułański” czyli kolonia z Klubem Rekonstrukcji Historcznej „Garnizon Nowa Wilejka” Waldemara Szełkowskiego, czy zawody shodokan-karate w Domu Kultury Polskiej w Wilnie, to tylko niektóre z inicjatyw. Kubiak wymieniał licznych artystów indywidualnych i zespoły muzyczne i taneczne działające przy oddziale. Podkreślił, że właśnie przy nim działa pierwszy zawodowy teatr polski na Litwie „Studio” prowadzony przez Lilię Kiejzik. Mówił o sukcesie jakim była rozbudowa DKP i dziękował w tej kwestii jego dyrektorowi Arturowi Ludkowskiemu. Dziękował innym oddziałom „za wspólnie organizowane projekty” oraz władzom Rzeczpospolitej za wsparcie.

Prezes oddziału rejonu święciańskiego Anna Łastowska mówiła o festiwalu „Nad Brzegiem Żejmiany”, zapustach i innych wydarzeniach kulturalnych w rejonie, w którym Polacy skoncentrowani są w Podbrodziu i wokół tego miasteczka. Mówiła o opiece nad mogiłami pochowanych w okolicach Święcian żołnierzy Wojska Polskiego. Podkreślała znaczenie jedynej szkoły z polskim językime naucznia w rejonie – Gimnazjum „Żejmiana” przeypominając, że i ona była zagrożona, o czym pisaliśmy na naszm portalu. „Niech nasza jedność i współpraca będzie przykładem dla innych” – podsumowała swoje wystąpienia Łastowska.

Była prezes oddziału kowieńskiego Franciszka Abramowicz także nawiązywała do wystąpienia Litwinowicza i jego przynależności do związku szaulisów, uznając je, z przejęciem w głosie, za sprzeczne z celami ZPL. Jej następca, obecny prezes oddziału Andrzej Rymkiewicz mówił o tym, że struktura poza Wileńszczyzną jest w stanie utrzymywać lokal z biblioteką, zespół pieśni i tańca „Kotwica” oraz uzyskała odprawianie Mszy Świętej w języku polskim w jednym z kowieńskich kościołów. Kowieńska struktura liczy obecnie 23 działaczy, którzy zdołali przeprowadzić 23 projekty.

Spoza Wileńszczyzny przybył także Władysław Gosztowt, prezes oddział „Lauda”. Przyznał, że a terenie przedwojennej Litwy oddziały ZPL się kurczą. Młodzież już nie zna języka polskiego, co dodatkowo sprawia problemy z wciąganiem ich do organizacyjnego. „Proszę nie zapomnieć nas, nie tylko pod względem pamięci ale i finansowania” – zwrócił się do audytorium. Wspominał też o działalności członków w rejonie jezioroskim.

Tomaszewski podsumował wystąpienia stwierdzając „jak widzimy organizacje jest żywa”. Pochwalił działalność Polaków poza Wileńszczyzną prowadzoną „w trudniejszych warunkach”. Zapowiedział wsparcie finansowe – „Dla was zawsze będą pieniądze”.

Tłumaczył brak startu w wyborach prezydenckich wysiłkiem organizacyjnym i finansowym wkładanym w inne działania. Jak uznał „nie trzeba było czwarty raz udowadniać to, co zostało udowodnione trzy razy. W tajnym, powszechnym głosowaniu kandydat Polaków wygrał na Wileńszczyźnie ze wszystkimi”. Tomaszewski ocenił – „Nie musimy i nie możemy grać w cudze gry, jakie nam się podsuwa. A to się podsuwa po to, by zrobić zamieszanie”.

Skrytykował działalność oddziału miejskiego za zarejestrowanie koła tworzonego przez członków Związku Strzelców. „Pięć lat zwalczało się Związek spoza Związku” – powiedział czyniąc aluzję do Litwinowicza. „To nie może być tak, że szaulisi, którzy się nie rozliczyli, są przyjmowani do Związku. To jest błędne. To tak jakby przyjmować gestapo, czy innych mających ręce w krwi Polaków. Szaulisi nie rozliczyli się” – odniósł się do historycznego brzemienia działającej współcześnie na Litwie organizacji. Powiedział, że w ZPL nie ma miejsca na agendę LGBT – „To najbardziej prymitywna ideologia. Wszystko sprowadzają do stosunków płciowych”. Ten polemiczny głos prezesa otrzymał długie oklaski.

W dalszej polemice między Litwinowiczem a Tomaszewkim ten pierwszy wzywał do animowania wewnątrzorganizacyjnej opozycji, podczas gdy prezes organizacji ostrzegał przed rozłamami, także inspirowanymi z zewnątrz, także przez specsłużby oraz kwestionował jakość oferty swoich krytyków.  Podawał przykład Rajmunda Klonowskiego, którzy prowadził krzykliwą kampanię jako kandydat na prezesa oddziału miejskiego, a otrzymał kilka głosów.

Tomaszewski bez sprzeciwów

Po zamknięciu dyskusji absolutorium dla Zarządu i Komisji Rewizyjnej zostało udzielone przez aklamację. Na pytanie prowadzącej obrady zjazdu Edyty Tamošiūnaitė przez aklamację wybrano również jawny tryb wyboru prezesa. Jedynym kandydatem okazał się urzędujący prezes. 56,9 proc. delegatów podpisało się pod wnioskiem o kandydaturę Tomaszewskiego. W wyborach to poparcie okazało się jeszcze wyższe. Wybór polityka na następną kadencję w roli prezesa ZPL poparło 310 zgromadzonych. Trzech, w tym sam Tomaszewski, wstrzymało się od głosu. Nikt nie podniósł ręki przeciw.

Zjazd zagłosował też blokiem, jednogłośnie za zaproponowanymi kandydatami do Rady ZPL, organu wykonawczego organizacji wyłaniającego z siebie ścisły Zarząd Główny. W skład Rady weszli: z rejonu solecznickiego Zdzisław Palewicz – obecny mer rejonu, Waldemar Śliżewski, Grzegorz Jurgo i Andżela Dajlidko (reprezentacja tego oddziału w Radzie zwiększona została o jedną osobę); z rejonu wileńskiego – Waldemar Urban, Edyta Klimaszewska, Mirosław Wojciulewicz, Iwona Kazakiewicz, Bożena Sienkiewicz, Rita Tamašunienė i Czesław Olszewski, z rejonu trockiego – Alina Kowalewska, Teresa Sołowjowa; z Wilna – Marek Kubiak, Krystyna Zimirska, Janina Skupienko, Wiasław Łapin; z rejonu święciańskiego – Anna Łastowska, z szyrwinckiego Stefania Tomaszun, z jezioroskiego – Teresa Narkevičienė, z Kowna – Andrzej Rymkiewicz, z Laudy – Władysław Gosztowt, z Wędziagoły – Ryszard Jankowski, z KłajpedyLiulita Sulcienė, z rejonu wisagińskiego Zygfryd Binkiewicz. Tomaszewski zaproponował dodatkowo do Rady Jarosława Narkiewcza, Edwarda Trusewicza, Mirosława Marszewskiego i Roberta Rackiewicza.

Do Komisji Rewizyjnej kandydowali Waldemar Rybak, Jasia Mackiewicz, Regina Tietianiec, dodatkowo z sali zgłoszono Marię Pucz. Także w tym przypadku wybór był jednogłośny. W skład Komisji Statutowej wybrano przez aklamację Renatę Sobieską, Rasę Tamašunienė, Edwarda Mackiewicza, Giennadija Baranowicza i Beatę Maluszycką. Na koniec zebrani przyjęli jednogłośnie rezolucję i dokumenty XVII Zjazdu.

Podsumowując zjazd Tomaszewski wyraził satysfakcję z tego, że w skład Rady ZPL weszło 10 młodych działaczy. Podkreślił, że rdzeniem programu ZPL jest Pięć Prawd Polaków. Uznał, że zjazd był „jednoczący” i „konsolidujący”. Wezwał do współpracy z AWPL-ZChR nad „wystawieniem mocnej listy do parlamentu” i obsadzeniem maksmalnej liczby komisji wyborczych.

Już na krótkiej konferencji dla dziennikarzy nowy-stary prezes uznał, że „Związek się wzmocnił” poprzez „ogrom wykonanej pracy”, wykazał „jedność ideową”. Powiedział, że organizacja poradziła sobie z największym wyzwaniem – „próbą wewnętrznego rozbicia”. Jeszcze raz powtórzył, że działalność ZPL doprowadziła do wycofania się przez władze państwa i Wilna z pomysłu likwidacji niektórych szkół polskich, tworzenia w nich klas z litewskim językiem nauczania, czy zwiększania liczby lekcji litewskiego.

Karol Kaźmierczak

8 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. arczi
    arczi :

    Wybór prezesa ZPL to pokazanie wielkiej jedności Polaków na Litwie, skupionych wokół ZPL. Można powiedzieć, że Waldemar Tomaszewski wybrany został jednomyślnie. Ponieważ nikt nie był przeciw, przy trzech głosach wstrzymujących, w tym od głosu wstrzymał się sam prezes. Brawo!

  2. anka
    anka :

    Trafny wybór lidera największej i najważniejszej polskiej organizacji na Litwie, którego dokonali sami Wilniucy! Zaś co do “refleksji” ze strony przedstawicieli Macierzy – lepiej późno niż wcale. Bo skandaliczne wyczyny Doroszewskiej, Falkowskiego i Dzięciołowskiego przekraczały wszelkie wyobrażalne granice…

  3. jaro7
    jaro7 :

    Polskojęzycznych zaprzańców atakujących Polaków na Litwie kilku było(znane sa ich nazwiska),działalność Doroszewskiej vel Chaplin też znana.Ale nie wierzyłbym na miejscu Tomaszewskiego obecnym przedstawicielom obecnej władzy(jej samej też nie).Trzymajcie się rodacy,nie pozwólcie by ktoś w wasza działalność ingerował,gońcie różnych pseudo patriotów ,ufajcie takim jak prof Zapałowski.

  4. wilenski
    wilenski :

    Gratulacje dla prezesa ZPL, który uzyskał pełne zaufanie od delegatów. Życzę owocnej kolejnej kadencji na czele naszej największej i najważniejszej organizacji społecznej, łączącej Polaków na Litwie wokół spraw polskich, dziedzictwa przodków, wiary i wartości.

  5. wilenski
    wilenski :

    To co wygadywał Litwinowicz nosi znamiona brudnej prowokacji, na pewno nie jest w interesie polskości ani Polaków. Zresztą szaulisi to nie tylko haniebna karta ludobójstwa w Ponarach podczas wojny, ale przecież dopiero co w zeszłym roku podczas wyborów samorządowych zastraszali mieszkańców Wileńszczyzny swoją obecnością umundurowani i uzbrojeni pod lokalami głosowania. To są metody antydemokratyczne, znane gdzieś z reżimów i junt wojskowych, ale nie mające prawa wydarzyć się w Europie, w państwie unijnym. W przyprowadzeniu tego człowieka na zjazd miał udział Kubiak. Kiedy poznamy prawdziwe tło tej próby siania zamętu, dzielenia i prowokowania? Czy okaże się że stoją za tym konkretne służby?

    • mariusz67
      mariusz67 :

      To zdecydowanie wygląda na działania agenturalne. W sumie nic nowego, polskie silne i niezależne organizacje były i są atakowane, nie tylko ze strony litewskiej, ale też przez niektórych przedstawicieli (urzędników, polityków, fundacje, służby…) z PL.