Moławski koncern Moldovagaz rozpoczął dostawy gazu do separatystycznego regionu Naddniestrza, po tym jak Kiszyniowowi i Tyraspolowi udało się zawrzeć porozumienie co relacji energetycznych.
Gaz zaczął być dotarczany w sobotę o godz. 8:30 rano czasu miejscowego, jak podał portal Newsmaker. „Gaz dostarczany jest do punktów wejścia do systemu zarządzanych przez Tiraspoltransgaz” – powiedział szef Moldovagazu Vadim Ceban. Dzień wcześniej, 31 stycznia, Kiszyniów i Tyraspol ostatecznie rozstrzygnęły kwestię milionów dolarów przyznanych przez UE na rozwiązanie kryzysu energetycznego. Jak się okazało w piątek, nie chodzi już o 30 mln euro, ale o 64 mln euro. Jak powiedział mołdawski premier Dorin Recean, rząd Mołdawii osiągnął nowe porozumienie z Unią Europejską, a Mołdawia otrzyma ponad dwa razy pieniędzy na walkę z kryzysem energetycznym.
Zgodnie z nowym porozumieniem z kwoty 64 mln euro 30 mln euro zostanie przeznaczone na zakup gazu i energii elektrycznej dla Naddniestrza i terytorium kontrolowanego przez Kiszyniów. Z tej drugiej kwoty 20 mln euro ma zostać wykorzystane na zakup gazu humanitarnego dla Naddniestrza, a 10 mln euro na zakup energii elektrycznej dla terytorium pozostającego pod kontrolą Kiszyniowa.
Recean odrzucił krytykę za wspieranie nieuznawanej republiki, która w 1990 r. oderwała się do Mołdawii. Jak stwierdził, mowa jest „o ludziach, którzy marzną, żyją bez światła i wody”. Drugi problem ma charakter techniczny i wiąże się z faktem, że Naddniestrze może przerwać dostawę energii elektrycznej na terytoria pod kontrolą Kiszyniowa, którą władze Mołdawii zakontraktowały w Rumunii, bowiem intalacje prowadzą przez terytorium pod kontrolą Tyraspola.
Jeszcze w piątek późnym wieczorem prezydent nieuznawanego Naddniestrza Wadim Krasnosielski wydał oświadczenie, w którym zwrócił się do przewodniczącej Komisji Europejskiej Urszuli von der Leyen z prośbą o „wpłynięcie na mołdawskich urzędników”, którzy „utrudniają realizację europejskiego projektu humanitarnego”. Według Krasnosielskiego, technicznie rzecz biorąc wszystko był gotowe na dostawę gazu zakupionego za pieniądze Unii już wówczas.
Jak powiedziała dziennikarzowi naszego portalu mieszkanka naddniestrzańskiej Rybnicy chcąca zachować anonimowość, w niedzielę w mieście faktycznie zaprzestano reglamentacji energii elektrycznej. Budynki wielorodzinne podłączone do sieci ciepłowniczej mają już ogrzewanie. Natomiast w niedzielę w południwe w kranach nie było jeszcze ciepłej wody. Gaz nie dotarł też jeszcze do budynków jednorodzinnych.
Władze nie dostarczają na razie energii dużym zakładom przemysłowym.
Z końcem zeszłego roku zakończył się kontrakt Gazpromu na tranzyt gazu przez Ukrainę. Kijów stanowczo odrzucił możliwość jego przedłużenia. W efekcie nie działa gazociąg „Przyjaźń”, który transportował gaz między innymi do Mołdawii. O ile pod władzą prozachodniego obozu liberalnego Mołdawia właściwa stopniowo rezygnowała ze zużywania rosyjskiego gazu, o tyle Naddniestrze nadal funkcjonowało wyłącznie dzięki surowcowi rosyjskiemu przesyłanemu w ramach kontraktu Gazpromu z Mołdawią (Moskwa wspierająca politycznie Naddniestrze, formalnie uznaje je jednak za część Mołdawii).
Z dniem 1 stycznia w Naddniestrzu wyłączono gaz, ogrzewanie, a stopniowo także ciepłą wodę we wszystkich lokalach podłączonych do sieci. Dotyczy to zarówno lokalów mieszkalnych jak i wszystkich instytucji publicznych łącznie ze szkołami, przedszkolami, szpitalami, ośrodkami służby zdrowia. Prąd elektryczny zaczął być reglamentowany. Władze ustanowiły porządek wyłączeń i zasilania dla poszczególnych miejscowości i dzielnic większych miast.
Prąd jest jeszcze wytwarzany w Naddnierzu, ponieważ elektrownia produkująca go dla nieuznawanej republiki – Mołdawskaja GRES w Dniestrowsku miała pewne zapasy węgla, na którego spalanie przeszła. Na 7 stycznia zasoby węgla oceniono jako umożliwiające wytwarzanie energii elektrycznej w trybie reglamentacji przez około 50 dni.
Mołdawskaja GRES dostarczała wcześniej 80 proc. prądu zużywanego w Mołdawii właściwej. Władze w Kiszyniowie zostały zmuszone do importowania energii z Rumunii, dwukrotnie droższej od tej z Naddniestrza. Wcześniej mieszkańcy Mołdawii zaczęli wydawać znacznie więcej za dostarczany z innych źródeł niż rosyjskiej gaz.
Naddniestrze jest zdominowanym przez ludność rosyjskojęzyczną (Rosjan i Ukraińców) regionem na terytorium Mołdawii. W czasie rozkładu Związku Radzieckiego miejscowi mieszkańcy wypowiedzieli posłuszeństwo władzom w Kiszyniowie i po krótkiej wojnie domowej zakończonej w 1992 r., wywalczyli faktyczną niepodległość.
Naddniestrzańska Republika Mołdawska ma własnego prezydenta, armię, siły bezpieczeństwa, urzędy podatkowe i walutę. Naddniestrza nie uznało jednak żadne państwa, także Rosja, która jednocześnie wspiera je gospodarczo i politycznie. Oparciem separatystów jest rosyjski kontyngent wojskowy stacjonujący na kontrolowanym przez nich terytorium.
Prozachodnia prezydent Mołdawii Maia Sandu próbowała uzależniać dostawy gazu dla Naddniestrza od uprzedniego wyprowadzenia z regionu rosyjskich żołnierzy.
newsmaker.md/kresy.pl
Zostaw odpowiedź
Chcesz przyłączyć się do dyskusji?Nie krępuj się!