Polscy sprzedawcy węgla w liście do premiera podkreślają, że embargo na węgiel z Rosji przyniesie „bardzo daleko idące konsekwencje, które mogą dotknąć miliony Polaków znacznie boleśniej niż putinowski reżim”. Szacują, że zabraknie nam ok. 11 mln ton, co szczególnie odczuje sektor komunalno-bytowy.

Jak napisał we wtorek serwis wnp.pl, sprzedawcy węgla zwracają uwagę, iż odcięcie dostaw rosyjskiego węgla do Polski „rodzi w perspektywie pozostałej części tego roku zasadnicze problemy”. Mianowicie, w związku z tym zabraknie około 11 mln ton węgla, a sektor komunalno-bytowy nie będzie go miał „w wystarczającej ilości”. Ponadto, stwarza to potencjał „do ogromnych wzrostów cen węgla”.

CZYTAJ TAKŻE: WNP: Polsce może zabraknąć 9 mln ton węgla. „Ludzie zaczną rąbać meblościanki”

Portal zaznacza, że obecnie ceny węgla utrzymują się na wysokim poziomie, zaś podaż surowca nie nadąża za popytem. Na sytuację na rynku węgla dodatkowo wpłynie embargo na węgiel z Rosji.

 

Według wnp.pl, niedawno Izba Gospodarcza Sprzedawców Polskiego Węgla (IGSPW) wraz ze Stowarzyszeniem Federacja Autoryzowanych Sprzedawców Polskiej Grupy Górniczej skierowała do premiera Mateusza Morawieckiego list. Zwrócono w nim uwagę na szereg zagrożeń, jakie niesie za sobą embargo na import węgla z Rosji, obowiązujące w Polsce od połowy kwietnia br. Sprzedawcy węgla przyznają, że „z moralnego punktu widzenia” zakaz sprowadzania tego surowca z Rosji jest słuszny. Zwracają jednak uwagę, że niesie to ze sobą „bardzo daleko idące konsekwencje, które mogą dotknąć miliony Polaków znacznie boleśniej niż putinowski reżim, przeciwko któremu jest bezpośrednio skierowana”.

Autorzy listu do premiera przypomnieli, że narastająca od wielu lat unijna polityka dekarbonizacji już doprowadziła do stopniowego zmniejszania wydobycia węgla w Polsce. Zaznaczono, że podaż węgla malała znacznie szybciej niż popyt, a powstałą w ten sposób lukę uzupełniał węgiel z importu, który w 80 proc. pochodził z Rosji. Powodem była głównie jego niska cena i relatywnie niskie koszty logistyki. Jednak odcięcie dostaw rosyjskiego węgla z dnia na dzień rodzi w perspektywie pozostałej części tego roku zasadnicze problemy. Wymieniono w tym kontekście właśnie brak około 11 milionów ton węgla, w tym dla sektora komunalno-bytowego w wystarczającej ilości oraz potencjał do ogromnych wzrostów cen węgla.

„Jesień będzie sprawdzianem w tym zakresie i możemy mieć znaczny problem społeczny z tytułu braku węgla na rynku i jego wysokich cen” – powiedział, cytowany przez wnp.pl, Marian Kostempski, były prezes Kopeksu. Jego zdaniem, jak na razie nie widać, by rząd miał jakiś pomysł na to, jak temu zaradzić. Uważa, że być może kopalnia „Bogdanka” i Tauron Wydobycie będą miały nakaz, by wydobyć więcej węgla, ale to potrwa.

„Może w przyszłym roku będzie więcej węgla z krajowych kopalń, ale problemy mogą wystąpić już jesienią tego roku. Ta część społeczeństwa, która ogrzewa domy węglem, może mieć problem z dostępnością surowca. Dlatego już teraz potrzebne są działania nakierowane na zabezpieczenie surowca w wystarczającej ilości” – zaznaczył Kostempski.

Ile węgla może zabraknąć? Sprzedawcy tego surowca szacują tę ilość w oparciu o analogię z 2021 roku. Wówczas, na początku roku mieliśmy wielkie zapasy, aż 5 mln ton węgla w energetyce i górnictwie. W ciągu roku do Polski zaimportowano 10 mln ton, jednak na koniec roku dla zbalansowania rynku zabrakło około 2 mln ton. Tym samym, łączne zapotrzebowanie Polski na węgiel to około 17 mln ton więcej, niż wynosi roczna produkcja krajowa. Dodajmy, że na początku tego roku zapasów praktycznie nie było. Od 2022 roku do 15 kwietnia br. zaimportowano ok. 2 mln ton. Przewiduje się, że w ramach odwetu za embargo Rosjanie zablokują potencjalny tranzyt węgla z Kazachstanu.

Czytaj także: TASS: Rosja ominie embargo na węgiel przez Turcję

To oznacza, że zostają na w zasadzie tylko porty, których maksymalna przepustowość to 8 mln ton węgla na rok, przy czym od teraz do końca roku – już tylko 6 mln ton. W ocenie sprzedawców, realistycznie można zakładać, że do końca 2022 roku uda się sprowadzić drogą morską około 4 mln ton. „Przy założeniu niezmienionego popytu daje to niemożliwy do uzupełnienia brak na poziomie 11 mln ton” – podkreślono. Dodano, że 6 mln braknie w energetyce (20 proc. zużycia), a 5 mln ton w sektorze komunalno-bytowym (aż 40 proc. całego rynku). Jeszcze miesiąc temu IGSPW szacowało, że zabraknie około 9 mln ton węgla.

Ceny węgla utrzymują się na wysokim poziomie. Przykładowo, tona węgla energetycznego w portach ARA (Antwerpia-Rotterdam-Amsterdam) kosztuje około 275 dolarów.

„Uważamy, że przy tak ekstremalnej przewadze popytu nad podażą ceny, które już w tym momencie oscylują wokół 2200 brutto za tonę w portach, w sezonie grzewczym spokojnie mogą przekroczyć poziom 3000 brutto” – alarmują polscy sprzedawcy węgla.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

Dodajmy, że Polska Grupa Górnicza zakładała na rok 2022 wydobycie węgla na poziomie nieco wyższym niż 23 mln ton. Zapewne będzie ono o około milion ton wyższe. Oficjalnie, w kolejnych latach możliwe jest zwiększenie wydobycia „na poziomie 1,5 mln ton, a może nieco więcej”. Prezes PGG Tomasz Rogala przypomniał też, że na przygotowanie ściany węgla do wydobycia potrzeba prawie 1,5 roku. Koszt, przy obecnych, bardzo wysokich cenach stali, to inwestycja rzędu 200 mln zł.

Przypomnijmy, że w ramach rozległych sankcji, wprowadzonych przez władze Polski jednostronnie pod koniec kwietnia br., restrykcjami objęto m.in. rosyjskie firmy surowcowe KTK Polska i Suek Polska, które importowały do Polski węgiel z Rosji oraz z Donbasu. Na początku kwietnia embargo na rosyjski węgiel wprowadziła Wielka Brytania.

Embargo na rosyjski węgiel wstępnie uzgodniła także cała Unia Europejska, ale dopiero od sierpnia 2022 roku. Miesiąc temu jeden z rozmówców WNP.PL zwrócił uwagę, że UE dała sobie czas na zrobienie zapasów na przyszłą zimę. Tymczasem polski ustawodawca takiej możliwości nie przewidział.

14 kwietnia br. prezydent Andrzej Duda podpisał ustawę, zakładającą m.in. natychmiastowe wstrzymanie importu węgla i koksu z Rosji i Białorusi, a także zakład ich tranzytu przez polskie terytorium. Osoba lub podmiot łamiące zakaz podlegać będzie karze pieniężnej w wysokości do 20 mln zł, nakładanej przez szefa Krajowej Administracji Skarbowej.

Wnp.pl / Kresy.pl

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply