Szef amerykańskiej dyplomacji Rex Tillerson oświadczył, że Stany Zjednoczone nie uznają referendum niepodległościowego w irackim Kurdystanie. Wezwał też do zakończenia „gróźb akcji zwrotnych”.

W swoim piątkowym oświadczeniu Sekretarz Stanu USA Rex Tillerson odniósł się do referendum niepodległościowego w irackiej części Kurdystanu. Według oficjalnych wyników, 92,7 proc. głosujących opowiedziało się za niepodległością. Wzięło w nim udział ponad 3,3 mln osób. Uprawnionych do głosowania było 4,58 mln osób, co oznacza, że frekwencja wyniosła 72,16 proc.

– Stany Zjednoczone nie uznają jednostronnego referendum Regionalnego Rządu Kurdystanu, przeprowadzonego w poniedziałek – oświadczył Tilleron. – Głosowanie i jego rezultaty nie posiadają legitymizacji. W dalszym ciągu wspieramy zjednoczony, federalny, demokratyczny i rozwijający się Irak.

– Namawiamy do spokoju i zakończenia słownych rekryminacji i gróźb akcji zwrotnych – dodał szef amerykańskiej dyplomacji. Tillerson wezwał też wszystkie strony, w tym sąsiadów Iraku, do odrzucenia jednostronnych akcji i używania siły. Wyraził też zaniepokojenie Waszyngtonu z „potencjalnych negatywnych konsekwencji tego jednostronnego kroku”. Tillerson zachęcał też Kurdów do poszanowania roli rządu centralnego, a władze Iraku – do zaprzestania gróźb „a nawet aluzji do możliwości użycia siły”.

Erdogan grozi Kurdom

Należy zaznaczyć, że Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan w ostry sposób wyraził się o działaniach władz irackiego Kurdystanu, które przeprowadziły w poniedziałek referendum niepodległościowe. Kwestionował sposób jego przeprowadzenia, określając oficjalne dane regionalnych władz o wysokiej frekwencji jako „wątpliwe”. Powtórzył też groźby zakręcenia kurka na ropociągach, którymi Kurdowie eksportują ropę do Turcji, a za jej pośrednictwem na światowe rynki, poza kontrolą irackich władz centralnych.

Erdogan groził, że Kurdowie „nie znajdą jedzenia kiedy nasze ciężarówki przestaną jeździć do północnego Iraku”. Nawiązując do faktu, że Izrael okazał się jedynym państwem intensywnie popierającym referendum w Regionie Kurdystanu, Erdogan ostrzegał Kurdów przed liczeniem na wsparcie Tel Awiwu – „wiedzcie, że izraelska flaga was nie ocali”. Prezydent Turcji wyraźnie zadeklarował koordynowanie swojej polityki z Iranem, który pozostaje również zdecydowanie przeciwny niepodległości irackiego Kurdystanu. Z kolei w graniczącej z irackim Kurdystanem okolicy miasta Silopi odbyły się wspólne turecko-irackie ćwiczenia wojskowe.

Czytaj również: Desant tureckich komandosów w Iraku – walczą z Kurdami

W piątek telewizja Rudaw TV podała, że autonomiczny regionalny rząd Kurdystanu odmówił przekazania kontroli nad posterunkami granicznymi rządowi Iraku – w tym także nad portami lotniczymi. Chodzi o przejścia graniczne z Turcją, Syrią oraz Iranem. Domagały się tego władze w Bagdadzie, a także w Teheranie i w Ankarze, w reakcji na poniedziałkowe referendum.

Dzień przed referendum premier Iraku Hajdar al-Abadi zażądał tego od Regionu Kurdystanu. We wtorek ponowił żądania, dając władzom w Kurdystanie 72 godziny na ich zrealizowanie. Dzień później rząd Kurdystanu odrzucił je.

PRZECZYTAJ: Władze Syrii dopuszczają rozmowy o autonomii dla Kurdów

Reuters.com / rudaw.net / Kresy.pl

2 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. jaro7
    jaro7 :

    Niech nasze dyplomatołki zobacza jak USA traktuje swoich sojuszników.Póki Kurdowie potrzebni do walki z isis to byli “przyjaciele”(choć broń musieli zdobywac na wrogu bo usa dostarczało każdemu w tym i isis poza….Kurdami),takie “mięso armatnie’,teraz dla innych celów ich porzucaja .I to samo będzie z nami dopóki używają nas i ukrów do rozgrywki z Rosją bedziemy potrzebni(broni też nie dostaniemy chyba że ją bardzo drogo kupimy),a potem nas zostawią,bo polityka to TYLKo gra interesów ,wszyscy o tym wuedzą poza ‘naszymi” politykami