Wiec alternatywnej prawicy w obronie pomnika generała Konfederacji Roberta E. Lee oraz tożsamości i praw białych Amerykanów został zdelegalizowany po starciach z lewicowymi kontrmanifestantów. W ich tłum wjechał samochód, zabijając jedną osobę i raniąc kilkanaście. Organizatorzy oskarżają lokalne władze i policję o łamanie prawa i przyczynienie się do agresji.
Od miesięcy w Charlottesville w stanie Wirginia tlił się konflikt. Powodem była decyzja liberalnych władz miasta ws. usunięcia pomnika gen. Roberta E. Lee, dowódcy Armii Północnej Wirginii i sił Konfederacji, bohatera wojny secesyjnej i amerykańskiego Południa. Rządzący Demokraci zadecydowali o usunięciu pomnika, stojącego w mieście i w parku im. Lee od 100 lat.
Przeczytaj więcej: Walka o pomnik wodza Południa w wojnie secesyjnej
W nocy z piątku na sobotę zwolennicy alternatywnej prawicy i przeciwnicy działań władz zorganizowali w Charlottesville wiec i marsz pod hasłem „Zjednoczyć prawicę”. Przeszli przez miasto z pochodniami pod pomnik jednego z Ojców Założycieli USA, Thomasa Jeffersona. Skandowano „Nie zastąpicie nas!”, nawiązując do działań władz ws. pomnika gen. Lee. Demonstranci podkreślali, że ich celem jest obrona tożsamości i praw białych Amerykanów. Później policja usunęła nielegalną kontrdemonstrację lewicy.
Czytaj również: W Alabamie zakazano usuwania pomników bohaterów Konfederacji
Starcia
Rankiem, gdy demonstranci wrócili na ulice Charlottesville i do Parku Lee, naprzeciw wyszli im kontrmanifestańci – aktywiści środowisk lewicowych i lewackich (m.in. Antifa), a także członkowie szowinistycznego i rasistowskiego ruchu czarnych Amerykanów Black Lives Matter.
Doszło do starć z udziałem kilkuset osób. Co najmniej kilka osób odniosło obrażenia.
Clash between protesters and counter protesters. Police says “We’ll not intervene until given command to do so.” #Charlottesville pic.twitter.com/UkRDlNn2mv
— ACLU of Virginia (@ACLUVA) 12 sierpnia 2017
W związku ze starciami pomiędzy przedstawicielami alternatywnej prawicy (w polskich mediach, za liberalnymi mediami amerykańskimi, określanymi jako „biali nacjonaliści”) oraz środowisk lewicowych, gubernator stanu Wirginia Terry McAuliffe wprowadził w mieście stan wyjątkowy. Władze miasta zdelegalizowały zgromadzenie alternatywnej prawicy. Policja kazała wszystkim się rozejść.
– Mam wiadomość dla wszystkich białych rasistów i nazistów, którzy dziś zjawili się w Charlottesville (…): idźcie do domu. Nie jesteście tu mile widziani, wstydźcie się. Udajecie patriotów, ale nimi nie jesteście – powiedział McAuliffe.
Później w grupę kontrmanifestantów wjechał rozpędzony samochód. W wyniku tego zginęła 35-letnia kobieta, która zmarła w szpitalu, a 19 osób zostało rannych. Zdaniem lewicowych aktywistów, 20-letni kierowca z Ohio celowo wjechał w demonstrantów. Został aresztowany, postawiono mu zarzut morderstwa drugiego stopnia.
Prezydent Donald Trump potępił starcia, do których doszło w Charlottesville. Jego zdaniem, wydarzenia te są skutkiem głębokich podziałów jakie istnieją w USA od dziesięcioleci. Trump wezwał do jak najszybszego przywrócenie porządku w mieście.
Później, w sobotę wieczorem, w pobliżu miasta rozbić się policyjny śmigłowiec. Zginęło dwóch członków załogi. Amerykańskie media podają łączny bilans ofiar na trzech zabitych i 35 rannych, z czego pięć było w stanie krytycznym. Policja aresztowała łącznie cztery osoby w związku z wiecem alternatywnej prawicy.
Krytyka
W nocy prokurator generalny USA Jeff Sessions nakazał wszczęcie dochodzenia ws. staranowania kontrmanifestantów przez 20-latka z Ohio. Wcześniej do podjęcia takich działań wezwał republikański senator Ted Cruz. Krytykowano także to, że wśród prawicowych demonstrantów obecna była symbolika Ku Klux Klanu, a także symbole nazistowskie.
Organizatorzy manifestacji zarzucają policji niekonstytucyjne działania. Policjanci mieli koncentrować się na rozpędzeniu zwolenników alternatywnej prawicy, a nie na ochronie bezpieczeństwa. Organizatorzy podkreślają, że żaden z ich liderów nie wzywał do przemocy, a ich demonstracja miała pokojowy charakter i przebiegała spokojnie, dopóki nie pojawili się kontrmanifestanci, którzy – według alternatywnej prawicy – pierwsi zaczęli zachowywać się agresywnie. Podkreślono też, że policja nie podejmowała żadnych działań, by uspokoić sytuację, lecz władze, wspólnie z lewicowymi aktywistami, użyły siły przeciwko demonstrantom.
I’m watching images of the street violence outside the rally. Where were the police!? They failed. The demonstration itself was peaceful.
— Richard ☝?Spencer (@RichardBSpencer) 12 sierpnia 2017
PAP / rp.pl / foxnews.com/ occidentaldissent.com / twitter.com / Kresy.pl
Zostaw odpowiedź
Chcesz przyłączyć się do dyskusji?Nie krępuj się!