Według Jurija Łucenki, szefa ukraińskiej prokuratury generalnej, protesty pod parlamentem z udziałem Micheila Saakaszwiliego są próbą zamachu stanu, finansowaną z zagranicy.

Podczas wtorkowego posiedzenia Rady Rozwoju Regionalnego, Prokurator Generalny Ukrainy Jurij Łucenko przyznał, że w kraju „są podstawy dla pokojowego protestu”, bo „władza popełnia błędy, a życie ludzi jest dostatecznie skomplikowane”. – Ale prawo do pokojowego protestu nie oznacza prawa do przygotowywania siłowego przewrotu – zaznaczył.

Zdaniem Łucienki, przygotowania do takiego zamachu stanu rozpoczęła niewielka grupa 150-200 ludzi, nazywających siebie „jedynymi sprawiedliwymi” . – Oni chcą od państwa tego, żeby robiło to, co oni chcą, przy wsparciu finansowym z zagranicy.

Łucenko zapowiedział, że „w swoim czasie” to udowodni. Nie sprecyzował jednak, kto jego zdaniem finansuje „destabilizację w centrum Kijowa”. Podkreślił, że rząd będzie działał zgodnie z prawem i wolą ludu, „a nie grupy awanturników, którzy chcą zrobić kolejny przewrót na korzyść Kremla”.

Stacja 112 Ukraina podaje, że na spotkaniu z dziennikarzami Łucenko rozwinął swoje wypowiedzi. Twierdził, iż protesty w Kijowie są finansowane przez obywateli Gruzji , a środki na ten cel są przywożone na Ukrainę prywatnymi  odrzutowcami. Mają się tym zajmować „obywatele Gruzji”, którzy wcześniej „odwiedzali Europę Zachodnią”. Dodał też, że część protestujących dostaje pieniądze za udział w demonstracjach. Mówił również o zakupach broni:

– Według moich informacji, ci ludzie kupują broń. Policja zatrzymała ludzi z otoczenia organizatorów tej grupy ekstremistów, gdy kupowali broń. W dniu protestu w centrum Kijowa znaleźliśmy dwa miejsca, gdzie ją trzymano.

– Chcę powiedzieć jedno: Saakaszwili opiera się na wąskim kręgu ekstremistów pochodzenia ukraińskiego i gruzińskiego – powiedział Łucenko.

Protesty w centrum Kijowa, zorganizowane m.in. przez Ruch Nowych Sił Saakaszwiliego, a także inne partie (m.in. Samopomoc i Batkiwszczyna) i organizacje społeczne, rozpoczęły się 17 października. Protestujący domagają się przeprowadzenia szeroko zakrojonych reform, w tym m.in. skasowania immunitetu parlamentarnego,  ustanowienia trybunału antykorupcyjnego i nowej ordynacji wyborczej. Rozbili też pod budynkiem parlamentu miasteczko namiotowe i zapowiadają, że pozostaną tam do czasu spełnienia ich postulatów. Kilka razy doszło już do starć demonstrantów z policją.

Do protestujących dołączył sam Saakaszwili, który wczoraj „zamieszkał” w jednym z namiotów, do którego wstępu broni ochrona.

Saakaszwili, który 10. września br. pomimo odebrania mu obywatelstwa wdarł się na Ukrainę przez przejście graniczne w Medyce, obecnie podróżuje po kraju spotykając się ze swoimi zwolennikami na wiecach, na których krytykuje władze w Kijowie. Ostatnio brał udział w demonstracjach opozycji w Kijowie. Sąd rejonowy w Mościskach uznał go za winnego nielegalnego przekroczenia granicy i nałożył na niego grzywnę w wysokości 200 minimalnych kwot wolnych od podatku, czyli 3,4 tys. hrywien (równowartość ok. 460 zł). Ponadto polityk ma również pokryć koszty postępowania w wysokości 320 hrywien.

Jak informowaliśmy wcześniej, Państwowa Migracyjna Służba Ukrainy odmówiła Saakaszwilemu udzielenia azylu politycznego z powodu uchybień proceduralnych. O decyzji Migracyjnej Służby mówił wcześniej prokurator generalny Ukrainy Jurij Łucenko twierdząc, że Saakaszwili nie złożył w tej sprawie odwołania. Łucenko nazwał Saakaszwilego bezpaństwowcem, którego można teraz deportować lub poddać ekstradycji. Saakaszwili zareagował w mediach społecznościowych na te słowa zarzucając Łucence kłamstwo.

112.ua / korrespondent.net / Kresy.pl

3 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. zefir
    zefir :

    Jurij Łucenko,nie chwaląc się,przyznaj samokrytycznie,że zamachy stanu i pucze finansowane z zagranicy macie z całą banderowską szajką w genach i krwi-to wasze jestestwo,tym się żywicie.