Grupa Ukraińców zebrała się w środę przed polskim parlamentem, aby zaprotestować przeciwko strajkowi polskich przewoźników i rolników na granicy polsko-ukraińskiej.

Jak informują ukraińskie media, grupa Ukraińców zebrała się w środę przed polskim parlamentem, aby zaprotestować przeciwko blokowaniu granicy z Ukrainą przez polskich przewoźników i rolników.

Podpisali i przekazali Kancelarii Sejmu pismo do Marszałka Sejmu z prośbą o rozwiązanie problemu blokady granic – relacjonuje korespondent Ukrinformu.

„Mamy ogromną prośbę do polskiego Sejmu, aby polscy ustawodawcy na najbliższych komisjach, na kolejnych posiedzeniach, zajęli się przede wszystkim kwestią zagrażającą życiu i zdrowiu ludzi, czyli kierowców. To przede wszystkim”.

“Ponadto chcemy przeciwdziałania rosyjskiej propagandzie, która naszym zdaniem, ukraińskich migrantów w Polsce, jest bardzo aktywna i prowokuje te wszystkie protesty. Mają na czym polegać informacyjnie” – powiedziała Victoria Trifan, współorganizatorka akcji.

Wicepremier Ukrainy i minister ds. reintegracji tymczasowo okupowanych terytoriów Iryna Wereszczuk skomentowała strajk polskich przewoźników na granicy z Ukrainą. “Blokada polskiej granicy trwa już od miesiąca. Miliardy dolarów strat dla naszej gospodarki. Ani polskie władze, ani Unia Europejska nie mogą nic zrobić? A może nie chcą? Polacy mają pretensje nie tyle do Ukrainy, co do Unii Europejskiej. I Polacy blokują nie tyle naszą granicę z Polską, co naszą granicę z UE. Ale Polacy wzięli ukraińską gospodarkę jako zakładnika. W czasie, gdy jesteśmy bardzo bezbronni i liczymy każdą hrywnę na armię i świadczenia socjalne” – napisała we wtorek na Telegramie.

“Być może nadszedł czas, aby wszyscy nasi partnerzy (w tym także Polacy) zebrali myśli i podjęli polityczną decyzję w sprawie tej haniebnej blokady gospodarczej wobec Ukrainy” – dodała.

“Jeśli my wszyscy: Ukraina, USA, UE, NATO, Polska – nie potrafimy rozwiązać problemu ciężarówek na granicy, to jak będziemy mieli pokonać Rosjan” – stwierdziła ukraińska wicepremier.

Protesty polskich przewoźników trwają przy granicy od 6 listopada. Polscy przedsiębiorcy skarżą się na brak równego dostępu do rynku Ukrainy w porównaniu do możliwości operowania przewoźników ze wschodu w Polsce. Chodzi o zniesienie pozwoleń na prowadzenie transportu dla podmiotów ukraińskich, podczas gdy obowiązują one polskie firmy na Ukrainie. W dodatku ukraińskie firmy nie muszą spełniać wszystkich regulacji narzucanych przez normy unijne. Protest realizowany jest przez blokowanie i spowalnianie ruchu ukraińskich ciężarówek, co jednak nie dotyczy tych wiozących wsparcie militarne i humanitarne.

Ukraina zdecydowanie krytykuje protest na granicy. Twierdzi, że poszkodowani są ukraińscy kierowcy, czekający w długich kolejkach oraz, że przez blokadę cierpi ukraińska gospodarka. Oskarża protestujących Polaków o blokowanie pomocy humanitarnej i wojskowej, co ci, a także osoby obserwujące sytuację na miejscu, stanowczo dementują. Na Ukrainie w przestrzeni publicznej otwarcie formułowane są zarzuty o działanie polskich przewoźników w interesie Rosji lub o ich rzekomej współpracy z rosyjskimi służbami. Dodajmy, że podobne twierdzenia pojawiają się też w Polsce, głównie wśród społeczności ukraińskiej oraz w radykalnych środowiskach proukraińskich, w tym u części dziennikarzy.

Przeczytaj: Bobołowicz atakuje protestujących przewoźników: nikt nie ma prawa blokować granic Ukrainy

Przypomnijmy, że współorganizator protestu, Rafał Mekler, trafił na „czarną listę” organizacji Myrotworec, tropiącej „wrogów Ukrainy” i mającej nieoficjalne powiązania z ukraińskimi służbami.

Kresy.pl/Ukrifnorm

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply