Na 752 osób z zagranicy, które przystąpiły do Lekarskiego Egzaminu Weryfikacyjnego, zdało jedynie 51, czyli niecałe 6,8 proc. Zdawali głównie Ukraińcy i Białorusini. „To tylko potwierdza nasz niepokój” – komentuje wiceprezes NRL.

Jak informuje portal RynekZdrowia.pl, ostatnie wyniki Lekarskiego Egzaminu Weryfikacyjnego (LEW) w Łodzi pokazały, że „istnieje ogromna bariera w zakresie wiedzy medyków spoza naszych granic, wymaganej w naszym kraju, którzy starają się o uzyskanie statusu lekarza w Polsce”. Przypomnijmy, że rząd PiS, chcąc uzupełnić braki kadrowe w służbie zdrowia, złagodził regulacje w zakresie wymagań stawianych lekarzom spoza państw Unii Europejskiej, którzy chcieliby pracować w Polsce. Taki lekarz, np. z Ukrainy czy Białorusi, ma 5 lat, żeby nostryfikować dyplom lub, co uznawano za łatwiejszą ścieżkę, zdać LEW.

„Okazuje się jednak, że dla znaczącej części medyków spoza naszych granic, głównie z Ukrainy i Białorusi, którzy podjęli pracę w Polsce, wykorzystując warunkowe prawo wykonywania zawodu udzielane 5 lat, LEW okazuje się barierą nie do przejścia” – pisze RynekZdrowia.pl.

Serwis przypomina, że w 2021 roku na 652 osoby, które przystąpiły do LEW, pozytywny wynik uzyskały tylko 93 (14 proc.). Rok później było to jedynie 147 osób na 1123 zdających (13 proc.). Jednak tegoroczne wyniki, jak się okazało, są jeszcze słabsze. Na 752 osób, które przystąpiły do egzaminy, zdało jedynie 51. To zaledwie niespełna 6,8 proc. zdających. Dodajmy, że aby zdać egzamin, konieczne było udzielenie poprawnych odpowiedzi na 60 proc. pytań i zdobycie 120 punktów.

Jak pisaliśmy wcześniej, do tegorocznego egzaminu przystąpili głównie Ukraińcy i Białorusini, a także osoby z Indii, Gruzji czy z Egiptu.

W rozmowie z Rynkiem Zdrowia dr Rafał Kubiak, dyrektor Centrum Egzaminów Medycznych powiedział, że tak złe wyniki Lekarskiego Egzaminu Weryfikacyjnego to efekt różnic programowych w nauczaniu medycyny w Polsce i za granicą, w tym na Ukrainie, a także kwestie kompetencji językowych i kłopotów z przyswojeniem terminologii medycznej w języku polskim. Proponuje, by organizować na uczelniach medycznych kursy doszkalające dla kandydatów do LEW.

Z kolei Klaudiusz Komor, wiceprezes Naczelnej Rady Lekarskiej uważa, że wyniki LEW wskazują na dwie możliwości: albo egzamin faktycznie był taki trudny, albo wykształceni za granicą lekarze mają mniejszą wiedzę niż ta, która wymagana jest w Polsce, aby leczyć pacjentów. „To tylko potwierdza nasz niepokój związany z tym, że Ministerstwo Zdrowia w prostym trybie pozwala na leczenie w Polsce lekarzom spoza Unii Europejskiej, w żaden sposób nie weryfikując ich wiedzy” – podkreślił wiceprezes NRL.

Portal przyznaje, że mimo wprowadzonych ułatwień dla lekarzy z zagranicy, chcących pracować w Polsce, „obraz braków kadrowych nie zmienił się znacząco”.

Czytaj także: Mieszkania dla ukraińskich lekarzy we Włoszczowej

Jak podkreślaliśmy, Naczelna Rada Lekarska uważa, że lekarze-obcokrajowcy, m.in. z Ukrainy, muszą znać język polski, jeśli chcą pracować jako lekarze w Polsce. Jednak formalnie nie są do tego zobligowani. Ministerstwo Zdrowia twierdzi, że przy wydawaniu warunkowego prawa wykonywania zawodu takiego wymogu nie ma.

Szef Naczelnej Rady Lekarskiej Łukasz Jankowski przyznał w styczniu w rozmowie z PAP, że kwestia znajomości języka polskiego przez pracujących w Polsce lekarzy z Ukrainy to od dawna „oś sporu między NRL a ministerstwem zdrowia”.

Pod koniec 2020 roku ukraińskie media podawały, że po ułatwieniu zatrudniania medyków ze Wschodu przez rząd PiS polskie agencje zatrudnienia rozpoczęły „polowanie” na ukraińskich lekarzy i pielęgniarki oferując im zarobki co najmniej 10 razy wyższe niż na Ukrainie. Portal Obozrevatel twierdził wręcz, że Ukrainie grozi ogołocenie z personelu medycznego.

Przeczytaj: Prezes NRL: polscy pacjenci będą leczeni przez lekarzy nie znających słowa po polsku

rynekzdrowia.pl / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply