Donald Trump zapowiedział “siłową” odpowiedź USA na rzekomy atak chemiczny w Syrii, który zdaniem Zachodu miał zostać przeprowadzony przez siły rządowe. Zaznaczył, że Stany Zjednoczone mają wiele opcji militarnych, jeśli chodzi o Syrię.
W poniedziałek w nocy prezydent USA Donald Trump w rozmowie z dziennikarzami u szczytu spotkania ze swoimi czołowymi doradcami militarnymi w Białym Domu odniósł się do dyskusji na temat możliwych opcji ws. Syrii.
-Podejmujemy decyzję, co robimy w odniesieniu do tego okropnego ataku, który przeprowadzono w pobliżu Damaszku. On spotka się z odpowiedzią i to z odpowiedzią siłową – powiedział amerykański prezydent. Nie powiedział jednak, kiedy taka reakcja mogłaby nastąpić. – Nie lubię mówić o timingu – dodał. Trump zapowiedział, że podejmie decyzję „dziś w nocy lub niedługo później”. Zaznaczył też, że Stany Zjednoczone mają wiele opcji militarnych, jeśli chodzi o Syrię.
Według Fox News, w spotkaniu brali udział wiceprezydent Mike Pence, sekretarz obrony James Mattis, a także Szef połączonych sztabów, gen. Joseph Dunford. Stacja ta zwraca uwagę, że nowy doradca ds. Bezpieczeństwa narodowego John Bolton siedział bezpośrednio obok Trumpa.
Przeczytaj: Bolton, czyli nic dobrego
W niedzielę Organizacja Syrian American Medical Society (SAMS) oskarżyła syryjski rząd o przeprowadzenie ataku chemicznego w sobotę wieczorem na szpital we Wschodniej Ghucie. Damaszek zdecydowanie odrzucił takie oskarżenia. SAMS uważa, że bomba chlorowa uderzyła w miejscowy szpital, zabijając sześć osób. W kolejnym ataku na pobliski budynek mieszkalny śmierć miało ponieść 35 osób. Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka poinformowało, że nie może potwierdzić informacji o użyciu broni chemicznej w Dumie. Szef Obserwatorium zaznaczył, że w Dumie zginęło 11 osób z powodu uduszenia wywołanego dymem z broni konwencjonalnej używanej przez siły rządowe. Według jego informacji 70 osób miało kłopoty z oddychaniem. Departament Stanu USA w wydanym oświadczeniu stwierdził, że informacje o atakach chemicznych w Syrii są „przerażające”, a jeżeli się potwierdzą, to wymagają pilnej odpowiedzi ze strony międzynarodowej społeczności. Władze w Damaszku zaprzeczają użyciu broni chemicznej.
Przeczytaj: Rosja: Syryjska armia nie dokonała ataku chemicznego na szpital w mieście Duma
– Nie możemy pozwolić na to, by takie okrucieństwa, których wszyscy jesteśmy świadkami, działy się na naszym świecie – powiedział wczoraj Trump. – Szczególnie, gdy dzięki sile USA jesteśmy w stanie to powstrzymać.
Wcześniej Trump skomentował rzekome użycie broni chemicznej na Twitterze: Wiele ofiar śmiertelnych, w tym kobiety i dzieci, bezmyślnego ataku chemicznego w Syrii. Miejsce, gdzie doszło do tego okrucieństwa jest zablokowane i otoczone przez armię syryjską, przez co jest całkowicie niedostępne dla świata zewnętrznego. Prezydent Putin, Rosja i Iran są odpowiedzialne za wsparcie „Bestii Assada”.
W poniedziałek rano dokonano ataku rakietowego na syryjską bazę T-4 w pobliżu miasta Hims. Początkowo syryjskie media pisały, że atak przeprowadziło amerykańskie lotnictwo. Syryjska agencja informacyjna SANA podała później, powołując się na źródło w syryjskiej armii, że rakiety, które uderzyły w bazę, zostały wystrzelone z izraelskiego myśliwca F-15 z przestrzeni powietrznej nad Libanem. Syryjska obrona przeciwlotnicza miała zestrzelić osiem rakiet. Niemniej, w wyniku ataku byli zabici i ranni. SANA nie podała jednak dokładnej liczby ofiar. Twierdzenia te powtórzyła Rosja.
Agencja Reuters cytuje opinie ekspertów, zdaniem których, w razie militarnej akcji odwetowej USA w Syrii, Amerykanów wsparłaby Francja oraz Wielka Brytania, a także bliskowschodni sojusznicy Stanów Zjednoczonych. Zaznaczono, że Francja posiada w tamtym regionie ponad tuzin samolotów bojowych i mogłaby dokonać nalotów od strony morza.
Również francuski prezydent Emmanuel Macron zajmuje bardzo krytyczne i stanowcze stanowisko względem władz Syrii, a w ostatnich dniach rozmawiał na temat sytuacji z Trumpem. M.in. w nocy z niedzieli na poniedziałek, gdy podczas rozmowy telefonicznej Macron „zdecydowanie potępił ataki chemiczne z 7 kwietnia przeciwko ludności w mieście Duma we Wschodniej Gucie”. Wspólnie z Trumpem zgodzili się “pozostać w bliskim kontakcie i przeprowadzić kolejną rozmowę w ciągu następnych czterdziestu ośmiu godzin”. Stąd, w nocy z poniedziałku na wtorek miała miejsce kolejna rozmowa, która odbyła się już po posiedzeniu gabinetu w Białym Domu i spotkaniu Trumpa z dowództwem wojskowym ws. sytuacji w Syrii.
foxnews.com / reuters / Kresy.pl
Jak Trump oszukuje, że chce pokoju
Blisko ,coraz bliżej.A do tego śmieszy mnie naiwność jankesów ,którzy wierzą ,że w razie globalnego konfliktu terytorium USA pozostanie nietknięte.