Turecka artyleria zbombardowała obszar w pobliżu stanowisk sił specjalnych USA w rejonie Kobane w północnej Syrii. Turcy twierdzą, że był to przypadek i reakcja na ostrzał ze strony stacjonujących w okolicy sił kurdyjskich. Amerykanie zaznaczają, że Turcy znali wcześniej pozycje ich żołnierzy.
W piątek stacja ABC News podała, że siły specjalne USA operujące w północnej Syrii został ostrzelane przez turecką artylerię. Pociski eksplodowały w pobliżu ich placówki w rejonie Kobane w piątek po południu. Nikt z Amerykanów nie został ranny, jednak żołnierze zostali przemieszczeni gdzie indziej.
Według źródeł stacji, nie był to ostrzał bezpośredni amerykańskich pozycji i najpewniej nie był celowy. Część źródeł podaje, że chodzi o Wzgórze Mishtenur koło Kobane, gdzie zlokalizowana była baz sił międzynarodowej koalicji. W piątek po południu Turcy po raz pierwszy ostrzelali to miejsce.
Asked senior source and confirmed it
Picture of US base that was hit in Mishtenur hill in Kobani pic.twitter.com/zsk6wOBu7F
— Wladimir (@vvanwilgenburg) 11 października 2019
W związku z sytuacją turecki resort obrony wydał oświadczenie, twierdząc, że ostrzał artyleryjski był odpowiedzią na wystrzelone przez „terrorystów”, działających w rejonie stanowiska sił specjalnych USA, pociski moździerzowe. Zaznaczono, że Turcy nie celowali w oddział amerykański oraz, że podjęto odpowiednie środki ostrożności, żeby zapobiec uszkodzeniu fortyfikacji USA. Strona turecka początkowo zaprzeczała, że jej żołnierze ostrzelali rejon, gdzie stacjonowali Amerykanie.
Według amerykańskiego Newsweeka, do incydentu doszło w rejonie miasta Ajn al-Arab (kurd. Kobane), na terytorium kontrolowanym przez Kurdów. Szacuje się, że w rejonie bombardowania znajdowało się od 15 do 100 żołnierzy. „Newsweek” powoływał się na doniesieniach kurdyjskiego wywiadu i informacjach przekazanych przez pracownika Pentagonu.
Przeczytaj: Rosja i USA zablokowały rezolucję Rady Bezpieczeństwa ONZ przeciwko tureckiej operacji w Syrii
Stacja ABC komentuje, że sytuacja ta to „czarny scenariusz” dla oficjeli Pentagonu, którzy konsekwentnie wyrażali obawy o bezpieczeństwo sił amerykańskich znajdujących się w Syrii, w związku z rozpoczęciem inwazji przez Turcję.
W piątek przewodniczący Kolegium Połączonych Szefów Sztabów USA, gen. Mark Milley powiedział dziennikarzom, że Turcy znali pozycje sił amerykańskich w Syrii.
– Turecka armia jest w pełni świadoma lokalizacji sił USA, wręcz do poziomu siatki współrzędnych koordynacyjnych – powiedział gen. Milley. – Wszyscy dobrze wiedzą, gdzie są amerykańscy wojskowi. Zachowujemy prawo do samoobrony.
Pentagon krytycznie skomentował turecką operację, twierdząc, że tylko dodatkowo destabilizuje ona sytuację w regionie.
Na początku tygodnia w obliczu nadchodzącej tureckiej operacji wojskowej, wymierzonej w Kurdów i ich struktury w północno-wschodniej Syrii, USA wycofały około 50 swoich żołnierzy sił specjalnych z dwóch placówek obserwacyjnych wzdłuż granicy turecko-syryjskiej. Powoływano się na obawy o ich bezpieczeństwo. Żołnierzy przeniesiono do innej lokalizacji w północnej Syrii.
Stacja ABC News twierdzi, powołując się na swoje źródła, że są plany dotyczące całkowitego wycofania wszystkich amerykańskich oddziałów z Syrii, jeśli sytuacja w zakresie bezpieczeństwa ulegnie dalszemu pogorszeniu.
W piątek wieczorem, w związku z intensyfikacją bombardowań ze strony Turcji, mieszkańcy Kobane zaczęli coraz liczniej opuszczać miasto.
Jak informowaliśmy wcześniej, w środę Rada Unii Europejskiej zajęła stanowisko w sprawie ataku tureckiej armii i protureckich bojówek na tereny północno-wschodniej Syrii, kontrolowane przez samozwańczą administrację zamieszkujących je Kurdów. Turcja twierdzi, że operacja ta ma charakter antyterrorystyczny. Przedstawiciele wszystkich państw członkowskich zajęli krytyczne stanowisko wobec działań Ankary. Wezwali Turcję m.in. do przerwania jednostronnych działań bojowych. UE sprzeciwiła się też tureckim planom działań w strefie jaką chcą okupować: „Mało prawdopodobne, że tak zwana „strefa bezpieczeństwa” na północy Syrii, którą chce stworzyć Turcja będzie odpowiadać stworzonym przez ONZ międzynarodowych kryteriom dla powrotu uchodźców”.
W czwartek odniósł się do tego prezydent Turcji, Recep Tayyip Erdogan. Zagroził krajom europejskim, że jeśli uznają turecką operację wojskową przeciwko Kurdom w północnej Syrii za okupację, to wyśle do Europy 3,6 mln syryjskich uchodźców, przebywających obecnie na tureckim terytorium. Tureckie MSZ twierdzi, że w ramach operacji Turcy nie przekroczą wyznaczonej wcześniej linii 30 km od granicy.
Jak informowaliśmy, w środę po południu po serii nalotów i ostrzałów artyleryjskich, tureckie siły zbrojne rozpoczęły operację lądową w północno-wschodniej Syrii w ramach ofensywy militarnej na teren tego sąsiedniego państwa, wymierzonej przede wszystkim przeciwko tamtejszym Kurdom. Tureckie samoloty przeprowadziły naloty na wiele celów w pasie o szerokości 30 km od granicy państwowej, czyli na przestrzeni na której Ankara chce ustanowić swoją okupację. Według strony tureckiej, granicę Syrii przekroczyły zarówno regularne oddziały armii tureckiej jak i bojówki tak zwanej „Syryjskiej Armii Narodowej” czyli luźnej koalicji arabskich ugrupowań antyrządowych z północnej Syrii, które oddały się pod protektorat Ankary. Wcześniej Amerykanie wycofali z rejonu północno-wschodniej Syrii swoich żołnierzy z jednostek specjalnych.
Abcnews.go.com / Newsweek / Kresy.pl
Jak Turcy empirycznie wykazali ,nadinterpretacja ,nadinterpretacji na portalu i w mediach nijak się ma do realu. Opuszczenie strefy granicznej niewiele zmienia ale konfliktuje Turcję, Iran i Rosję.