W przetargu na roboty zwiadowcze polska oferta przegrała z izraelską. Poza niższą ceną zwraca uwagę fakt, że w końcowym etapie przetargu doszło do modyfikacji jego warunków, dzięki którym izraelski robot mógł wziąć w nim udział.

W ramach programu „Tarantula”, polskie wojsko rozpisało konkurs na lekkiego robota zwiadowczego. Chodzi o lekki pojazd kołowy wyposażony w kamerę i szereg czujników, przystosowany m.in. do sprawdzania potencjalnie zaminowanych obiektów lub wrogich zasadzek.

Swoją ofertę przedstawił Przemysłowy Instytut Automatyki i Pomiarów, od lat nagradzany na targach zbrojeniowych, a także firma Reago Group – dotąd zajmująca się szkoleniami medycznymi i ratowniczymi w wojsku, która zaoferowała izraelskiego robota MTGRR (Micro Tactical Ground Robot Reconnaissance). Wartość kontraktu to około 15 mln zł.

Przeczytaj takze: Polska armia kupi izraelskie roboty?

Okazało się, że mimo słabszych parametrów, w końcu lipca wojsko wybrało ofertę izraelską. Była ona niemal o 1,7 mln zł tańsza od polskiej. W przetargu główną role odgrywała zaś cena. Krytycznego stanowiska nie kryje wicedyrektor PIAP, dr Jan Jabłonowski: „Słyszymy, że programy zbrojeniowe mają być wsparciem dla polskiej myśli technicznej i polskiego przemysłu. Na tym przykładzie możemy zobaczyć, jak to wygląda w praktyce”.

Dr Jabłonowski tłumaczy, że polski robot jeździ trzy razy szybciej od izraelskiego, a jego ramię obraca się o 360 st. (izraelskiego jedynie o 180 st.). Zwrócił również uwagę, że w ostatniej chwili zmieniono warunki przetargu, w sposób niekorzystny dla jego instytutu. Chodziło głównie o rezygnację z wymogu poruszania się ramienia we wszystkich płaszczyznach, a także uwzględnienie pojazdów zbudowanych w systemie calowym. Ramię izraelskiego pojazdu porusza się zaś jedynie do przodu, a sam robot jest wykonany właśnie w systemie calowym.

„Mogę tylko wyrazić ubolewanie, że polski instytut, mimo że jest wspierany przez rząd, przedstawił produkt droższy”– powiedział gen. Adam Duda, szef inspektoratu uzbrojenia MON. Jak podkreślił, wszystko odbyło się zgodnie z prawem. Docelowo izraelski kontrahent, Robo-team, ma w 2016 roku dostarczyć 50 robotów. MON tłumaczy również, że nie ma mowy z zmianach warunków przetargu, ale o ich „rozszerzenie”. Dopuszczenie systemu calowego, obowiązującego w wielu krajach UE, miało wynikać z chęci uniknięcia zarzutów o naruszanie zasady uczciwej konkurencji. Z kolei usunięcie zapisu o zakresie 360 stopni dla chwytnika miało z kolei dopuścić jak najwięcej ofert.

Wyborcza.pl / Kresy.pl

4 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. mazowszanin
    mazowszanin :

    Zmiana istotnych elementów specyfikacji technicznej zawartej w SIWZ śmierdzi na kilometr. Swoją drogą na pewno okaże się, że ten niby izraelski robot jest de facto starą konstrukcją z USA, tam wycofywaną do Gwardii Narodowej lub na eksport, oferowaną nam jako cud, miód, malina… Wygląda mi to na ustawkę niczym rebrandowany Jeep Wrangler ostatnio oferowany przze Ursus SA i intensywnie/prymitywnie promowany np. w Interii.