Według stanu na 17 marca na Ukrainie potwierdzono 14 przypadków infekcji koronawirusem SARS-CoV-2. Dwa z tych przypadków okazały się śmiertelne. Ukraińskie media publikują list osoby przedstawiającej się jako matka ostatniej ofiary śmiertelnej, która uważa, że jej 33-letnią córkę można było uratować, gdyby nie rażące zaniedbania ukraińskiej służby zdrowia.

Według ministerstwa zdrowia Ukrainy druga śmiertelna ofiara koronawirusa na Ukrainie to 33-letnia kobieta z obwodu czerniowieckiego, która zmarła w poniedziałek. Zanim zostało to potwierdzone, państwowe władze obwodu wydały komunikat, w którym twierdzono, że śmierć kobiety nastąpiła “z powodu ciężkiej współistniejącej patologii neurologicznej niezwiązanej z objawami zakażenia koronawirusem”. Matka zmarłej twierdzi, że to nieprawda.

We wtorek strona internetowa Perszyj Bukowynśkyj opublikowała list osoby przedstawiającej się jako matka zmarłej. Napisano w nim, że 33-latka o imieniu Tetiana dostała gorączki 7 marca. Sądząc, że to zwykła infekcja, postanowiła ją przeczekać. Gdy choroba nie przechodziła, po dwóch dniach do chorej wezwano lekarza z pobliskiego miasta Waszkowce, który przepisał jej antybiotyki. Po nich kobieta poczuła się jeszcze gorzej. 13 marca chora udała się do Waszkowiec na prześwietlenie, które wykazało dwustronne zapalenie płuc. Tego samego dnia mąż zawiózł ją na wydział pulmonologii szpitala obwodowego, lecz 33-latki nie przyjęto z powodu braku skierowania. Ponadto, zgodnie z tą relacją, uznano, że stan zdrowia kobiety jest dobry.

Po powrocie do domu Tetiana, będąca z wykształcenia farmaceutką, zdała sobie sprawę, że jej stan zdrowia się pogarsza i zaczęła przyjmować mocniejsze antybiotyki. W nocy zaczęła się dusić i rano 14 marca wezwano do niej karetkę. Po przewiezieniu do szpitala w Czerniowcach natychmiast została wysłana na oddział zakaźny z podejrzeniem koronawirusa. Z izby przyjęć na wydział szła pieszo, ponieważ nie było dla niej wózka inwalidzkiego.

W szpitalu stan kobiety w dalszym ciągu pogarszał się – dostała m.in. ataku drgawek. Matka Tetiany twierdzi, że stało się tak z powodu zbyt późno udzielonej pomocy. “Wiemy, że lekarze nie mogli znaleźć żył – przez to nie dochodziła kroplówka, bo igła wychodziła z żyły” – napisała autorka listu, która zarzuciła też lekarzom, że nie wykonali innych koniecznych zabiegów.

W poniedziałek chora straciła przytomność, ale z powodu zepsutego systemu przywoływania personelu nie zorientowano się o tym od razu. Reanimacja nic nie dała i około dwóch godzin później 33-latka zmarła.

“Lekarze zdiagnozowali u niej napad padaczkowy, którego nigdy w życiu nie miała” – twierdzi autorka listu przyznając, że chora cierpiała na guza mózgu, ale został on z powodzeniem zoperowany w 2016 roku w Kijowie i ostatnio Tetiana czuła się dobrze.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

CZYTAJ TAKŻE: Ukraina: pierwsza śmiertelna ofiara koronawirusa. Kobieta przyjechała z Polski

Kresy.pl / onebuk.tv / bukoda.gov.ua

2 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply