Rosja przyznała się do radioaktywnego wycieku

Poziom radioaktywności w rejonie epicentrum wycieku przewyższył normalny poziom prawie 1000 razy.

Rosyjska Federalna Służba ds. hydrometeorologii i monitoringu środowiska naturalnego (Rosgidromet) poinformowała z prawie dwumiesięcznym opóźnieniem, że koło Czelabińska na Uralu doszło do emisji substancji promieniotwórczej – podało we wtorek radio Echo Moskwy.

W oficjalnym komunikacie Rosgidrometu napisano, że rejonie wsi Argajasz w obwodzie czelabińskim zanotowano w okresie od 26. września do 1. października br. „ekstremalnie wysoki” poziom radioaktywności, przekraczający prawie 1000 razy wskazania z poprzedniego miesiąca. W tym czasie podwyższone wskazania radioaktywności odnotowały wszystkie stanowiska pomiaru na południowym Uralu, w Tatarstanie, Wołgogradzie i w Rostowie nad Donem. Jak powiadomiono, radioaktywna chmura dotarła nawet do Europy, jednak „w niewielkiej ilości”.

Jak podaje Echo Moskwy, przyczyny wzrostu poziomu radioaktywności nie są znane, jednak w pobliżu jego epicentrum znajduje się zakład produkcji komponentów do broni jądrowej „Majak”. Radio, powołując się na opinie niektórych ekologów, sugeruje, że mogło tam dojść do awarii podczas testów.

Agencja Rosatom do tej pory nie potwierdzała wzrostu radioaktywności. W październiku odpowiadając na zapytanie niemieckich specjalistów, zaniepokojonych podwyższonymi odczytami, agencja twierdziła, że poziom radiacji wokół wszystkich obiektów atomowych w Rosji jest w granicach normy.

Jak pisze RMF FM, 4. października polska Państwowa Agencja Atomistyki informowała o wykryciu na terenie Europy, w tym w Polsce, niewielkich ilości izotopu ruten 106, nie zagrażających życiu i zdrowiu człowieka.

CZYTAJ TAKŻE: Radioaktywny dzik zastrzelony w Szwecji

Kresy.pl / Echo Moskwy / RMF FM

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply