„W wielu krajach, np. we Francji takie są przepisy i tak to się robi” – powiedziała wiceminister Urszula Demkow, komentując śmierć Felka zabitego w 9. miesiącu ciąży w Oleśnicy. Chłopiec zginął od zastrzyku z chlorku potasu.

8 kwietnia informowaliśmy o zabiciu 9-miesięcznego Felka w szpitalu w Oleśnicy przez wstrzyknięcie dziecku zastrzyku w serce z chlorku potasu.

Sprawę skomentowała wiceminister zdrowia Urszula Demkow, która powiedziała, że „wykonanie zastrzyku było jedynym sposobem, żeby dziecko nie urodziło się żywe”.

„To dziecko urodziłoby się żywe i zdolne do życia. I dlatego zgodnie z polskim prawem neonatolodzy natychmiast by przystąpili do ratowania tego dziecka. Więc jedyny sposób, żeby ono nie urodziło się żywe, to wykonanie zastrzyku z chlorku potasu dosercowo, jeszcze jak to dziecko znajduje się w łonie matki” – mówiła polityk

„Czy to nie jest okrutne?” – zapytał prowadzący rozmowę Wojciech Dąbrowski.

„Jest to dla mnie ogromnie trudne jako dla człowieka, natomiast mogę powiedzieć, że w wielu krajach, np. we Francji takie są przepisy i tak to się robi” – odparła wiceminister zdrowia.

Wojciech Dąbrowski zauważył, że podobnie jest w Rosji. „Czy tak powinno być u nas?” – dopytał.

„Nie wiem. To jest pytanie z gatunku pytań moralnych, na które nie ma dobrej odpowiedzi” – odpowiedziała Demkow.

Redaktor przypomniał, że stało się to możliwe dzięki wytycznych minister Izabeli Leszczyny, zgodnie z którymi szpitale mogą abortować dzieci na podstawie niemal dowolnych zaświadczeń od lekarza. Dalej wspomniał, że jest to radykalny przypadek – „wszyscy mogą sobie wyobrazić 9-miesięczne dziecko, które tuż przed porodem jest zabijane”

„Dla mnie to jest ogromne trudne – mówiła. – Jako dla człowieka, lekarza, matki i ministra zdrowia. Może ta mama mogła podjąć taką decyzję, żeby to dziecko urodzić i oddać do adopcji. Miała takie wyjście, ale podjęła inną decyzję. Mnie się wydaje, że nie jesteśmy kompetentni, żeby ją oceniać. Tu jest konflikt dwóch ludzkich wolności. Z jednej strony wolności tej mamy do wyboru całego swojego dalszego życia, z drugiej strony wolności tego człowieka, tego dziecka, do tego, żeby żyć” – odparła Demkow.

Zgodnie z doniesieniami medialnymi, u Felka podejrzewano wrodzoną łamliwość kości. Jego mama trafiła do szpitala w Łodzi, gdzie planowano przeprowadzenie cesarskiego cięcia, które było uznawane za najbezpieczniejszą metodę zarówno dla matki, jak i dla dziecka. Po narodzinach Felkowi oraz jego mamie miałaby zostać zapewniona specjalistyczna pomoc medyczna i terapia.

Jednak pod wpływem namów aktywistów aborcyjnych, matka Felka udała się do Oleśnicy, gdzie znajduje się największy ośrodek aborcyjny w Polsce. Tam, w 37. tygodniu ciąży, po osiągnięciu przez dziecko pełnej dojrzałości, dokonano aborcji, wstrzykując Felkowi chlorek potasu do serca, co doprowadziło do jego śmierci. Zgodnie z relacjami Gazety Wyborczej, tego czynu miała dokonać osobiście wicedyrektor szpitala, Gizela Jagielska, która w przeszłości publicznie deklarowała swoje doświadczenie w przeprowadzaniu takich zabiegów.

Czytaj: W Oleśnicy w 2024 r. abortowano 155 dzieci poczętych – wszystkie na tzw. przesłankę psychiatryczną

Kresy.pl/X

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply