Kancelaria Prezydenta poinformowała, że Andrzej Duda podpisał już ustawę przegłosowaną przez Senat w nocy z piątku na sobotę.

Zdominowany przez PiS parlament w ostatniej chwili przegłosował ustawę mającą utrzymać ceny prądu elektrycznego dla gospodarstw domowych na dotychczasowym poziomie w obliczu wzrostu cen sprzedaży spowodowanych polityką klimatyczną Unii Europejskiej. Senat bez poprawek przyjął projekt ustawy przegłosowany przez Sejm, który natychmiast trafił na biurko prezydenta.

Błażej Spychalski z Kancelarii Prezydenta poinformował, że Andrzej Duda podpisał już ustawę, jak podał w niedzielę portal gazety “Rzeczpospolita”. By utrzymać detaliczne ceny energii elektrycznej na poziomie z 2018 roku ustawa zakłada obniżenie poziomu akcyzy jakim jest ona obłożona z 20 zł za megawatogodzinę do 5 zł za MWh. Tym samym Prawo i Sprawiedliwość wprowadziło do swojej ustawy postulat zgłoszony pierwotnie przez posłów Kukiz ’15. Jak podaje gazeta budżet państwa straci na tym 1,85 mld zł. Dodatkowe 2,24 mld zł państwo wyda na obniżenie opłaty przejściowej, która będzie doliczana do rachunków wystawianych przez spółki energetyczne.

Same spółki zostały zobowiązane przez ustawę do zmiany cen w umowach podpisanych już z samorządami najpóźniej do 1 kwietnia 2019 r., ale ze skutkiem od 1 stycznia 2019 r. Państwo zrekompensuje im straty ze specjalnego funduszu, który ustalono na poziomie 4 mld zł. “Dzięki temu pozostawimy rachunki za prąd na poziomie z 2018 r. i nie ucierpią na tym spółki energetyczne” – gazeta cytuje ministra energii Krzysztofa Tchórzewskiego.

rp.pl/kresy.pl

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. 1000_szabel
    1000_szabel :

    Ucierpią zatem przedsiębiorstwa, których podwyżki nie ominą. Tym samym zdrożeje wszystko, produkcja, transport, a co za tym idzie, zdrożej wszystko, m.in. żywność, usługi, itp. i przeciętny Kowalski i tak zapłaci więcej, a dodatkowo budżet straci 2 mld zł. Brawo. -_- Rząd zamiast dbać o ekonomię i interes narodowy, tak, żeby gospodarka przekładała się na wyższe zarobki Polaków, woli kosztem dziurawego budżetu doraźnie i pozornie zniwelować skutki drożyzny -będącej swoją drogą skutkiem durnej lewackiej (czyt. stricte marskistowskiej) polityki UE. Wnioski? 1- PiS faktycznie nie ma pojęcia o gospodarce; 2- te nędzne kreatury na stołkach boją się i robią pod siebie. Widzieli, że tu w Polsce potrafi się zebrać 200 tys. ludzi (MN), widzą też, co podwyżki akcyzy spowodowały we Francji i Belgii. Więc robią pod siebie. Obawiam się jednak, że i tak w końcu wyjście na ulice stanie się konieczne, prędzej, czy później. Ani PiS, ani środowiska PO nie zmienią swojego postępowania. Niszczenie resztek własnej gospodarki, państwa i działanie przeciw interesowi Polaków będzie mieć miejsce dopóty, dopóki będzie im się na to pozwalać. Słowem, decyzja do 4 liter, a zabieg miał tylko jeden cel: zapobiec skokowemu wzrostowi niezadowolenia społecznego, co mogłoby prawdopodobnie zaowocować masowymi protestami. Czyli wciąż liczą na głupotę przeciętnego Polaka.