W poniedziałek doszło do kolejnej manifestacji protestacyjnej gruzińskiej opozycji na centralnej alei Tbilisi. Przedstawicielstwo dyplomatyczne Waszyngtonu wzmaga naciski na władze Gruzji.
Poniedziałkowy wieczór był 12 z rzędu wieczorem manifestacji na centralnej alei gruzińskiej stolicy, Prospekcie Rustawelego. Jednocześnie opozycjoniści zgromadzili się także pod gmachem mediów publicznych, które oskarżają o stronnicze relacjonowanie wydarzeń. Ta druga grupa dołączyła następnie do gromadzących się w okolicy siedziby parlamentu, jak zrelacjonował portal Georgia Today.
Ponieważ w czasie opozycyjnych manifestacji dochodzi regularnie do używania fajerwerków do ostrzeliwania funkcjonariuszy sił bezpieczeństwa parlament Gruzji proceduje nowelizację przepisów wprowadzającą specjalne zezwolenia na import, eksport i sprzedaż wyrobów pirotechnicznych, jak podał portal 1TV. Nowe przepisy mają obowiązywać w części od 1 lutego przyszłego roku, a reszta od 1 kwietnia.
Nowe przepisy zakładają także zakaz posiadania pirotechniki podczas protestów. Fajerwerski zostaną dodane do listy przedmiotów reglamentowanych w przestrzeni publicznej, obok broni palnej, materiałów wybuchowych i innych niebezpiecznych substancji.
Ambasador Robin Dunnigan spotkał się w poniedziałek z gruzińskim rzecznikiem praw obywatelskich Levanem Ioselianim, aby omówić znaczenie jego urzędu, jak podał portal Civil.ge. Oświadczenie Ambasady USA podkreśla, że wszyscy odpowiedzialni za użycie środków przymusu wobec opozycyjnych manifestantów muszą ponieść konsekwencje, a wszyscy zatrzymani protestujący muszą zostać uwolnieni. “Osoby odpowiedzialne za brutalną i nieuzasadnioną przemoc, w tym wobec demonstrantów, przedstawicieli mediów i członków opozycji, muszą zostać pociągnięte do odpowiedzialności. Osoby, które skorzystały ze swojego prawa do wolności zgromadzeń i wypowiedzi, muszą zostać natychmiast uwolnione” – napisano w oświadczeniu ambasady USA.
Wynik październikowych wyborów w Gruzji, w których rządzące dotychczas „Gruzińskie Marzenie” uzyskało 54 proc. głosów był przegaraną czterech partii i koalicji o radykalnie prozachodniej orientacji. Tym samym partia rządząca przejęła 88 mandatów w jednoizbowym parlamencie liczącym 150 miejsc.
Prezydent Gruzji Salome Zurabiszwili oświadczyła dzień po elekcji, że nie uznaje wyników wyborów. Wezwała też obywateli do wyjścia na ulice w ramach protestu. Partie opozycji już wcześniej ogłosiły, że nie uznają wyników wyborów. Już w czasie wyborów atmosfera polaryzacji prowadziła do rękoczynów, bójek pod lokalami wyborczymi. Skarżono się również na utrudnianie korzystania z prawa do tajności głosowania. Zurabiszwili wezwała zagraniczne państwa do wsparcia opozycji.
Mimo bojkotu ze strony opozycji nowy parlament odbył 26 listopada pierwsze posiedzenie i wybrał przewodniczącego. 30 listopada Zurabiszwili ogłosiła, że nie odda władzy mimo zbliżającego się końca kadencji przypadającego na 16 grudnia, twierdząc, iż w kraju nie ma legalnego parlamentu. Premier Irakli Kobachidze zapowiedział zorganizowanie wybór nowego prezydenta (w Gruzji jest on pośredni), 14 grudnia.
Jeszcze 29 listopada „Gruzińskie Marzenie” zarzuciło Unii Europejskiej próbę „szantażu” poprzez uzależnianie rozmów akcesyjnych od zmian politycznych w kraju. W efekcie obóz ten zadecydował o zamrożeniu negocjacji do 2028 r. W oświadczeniu partii stwierdzono, że Gruzja pozostanie otwarta na członkostwo w przyszłości, ale obecnie nie jest gotowa na rezygnację z niezależnych umów wizowych i handlowych. Decyzja ta jeszcze bardziej zmobilizowała zwolenników opozycji, która ma radykalnie prozachodni charakter.
georgiatoday.ge/1tv.ge/civil.ge/kresy.pl
Nie pamiętam aby Gruzja żądała od USA zwolnienia zatrzymanych, którzy protestowali po ogłoszeniu wyboru Bidena na prezydenta. Może USA unieważnią wybory w Gruzji?
Pewnie zamknęli kilku Blackwatersów.
Albo Nuland złapali.?!
Lubią sie wtrącać,ostatnio ambasadorowi USA nosa przytarł premier Serbii,podobnie bodajże Słowacji.Gruzja to nie Polska gdzie ambasadorzy USA,Izraela czy Ukrainy wtrącaja się bezkarnie w nasze sprawy.Jeszcze medale za to dostają.