Białoruskie władze zrezygnowały z zorganizowania w niedzielę w Mińsku wielkiego wiecu poparcia dla Aleksandra Łukaszenki. Oficjalnym powodem decyzji są obawy, że na wiec przyjdzie tak wielu ludzi, że nie będzie możliwości zapewnienia im bezpieczeństwa.

Jak pisaliśmy, Swietłana Tichanowska zażądała od Aleksandra Łukaszenki ustąpienia i zagroziła, że jeśli tego nie zrobi do 25 października, „cały naród” białoruski wyjdzie w najbliższą niedzielę na ulice, a także dojdzie do strajku generalnego. Wzywała też funkcjonariuszy organów siłowych, by przeszli na stronę opozycji. Białoruskie władze chciały zorganizować w tym samym czasie w stolicy kraju wielką kontrmanifestację zwolenników Łukaszenki, jednak okazuje się, że do niej nie dojdzie.

Jak podał prezydencki kanał “Puł pierwogo” w serwisie Telegram, Aleksandr Łukaszenko oświadczył, że nie jest zwolennikiem wielkiego mitingu swoich zwolenników.

„Łukaszenko wyjaśnił, że chęć przybycia na ten miting wyraziła duża liczba osób z całego kraju – ok. 250-300 tysięcy. A najważniejsze, co martwi prezydenta, to kwestia zapewnienia bezpieczeństwa” – poinformował prezydencki kanał.

“Zadzwoniłem dzisiaj do premiera, on się tym zajmuje. Mówię, Romanie Aleksandrowiczu [Gołowczenko], zbierz ludzi, gubernatorów i tak dalej, skonsultuj się. Nie powinniśmy zbierać ludzi w Mińsku. Rozumiecie, nastąpi kolaps. Całkowicie paraliżujemy Mińsk. I najważniejsze, człowiek jedzie, chce wesprzeć Baćkę i go zobaczyć. Ale jak on go zobaczy. Cóż, myślałem, że wystąpię tam na Placu Październikowym. Te stare trybuny… No ile… No, 15 tysięcy mnie zobaczy” – mówił Łukaszenko cytowany przez “Puł pierwogo”.

Białoruski przywódca wyrażał obawę, że wystarczy “jedna eksplozja gdzieś w tłumie” i ludzie zaczną się tratować. Szczególną obawę wyrażał o zdrowie weteranów, którzy mieli zadeklarować mu wsparcie. “Źle się zrobi staruszkowi i ani karetka, ani lekarz nie podejdzie. Tłum. Oznacza to, że bezpieczeństwo nie jest zapewnione” – mówił.

Zdaniem Łukaszenki milicja będzie zajęta kontrolowaniem demonstracji opozycji. “I kiedy to wszystko zebrałem do kupy, dzwonię do premiera i mówię: +Roman, jak najbardziej nieprzyjemna dla ciebie wiadomość, impreza powinna zostać odwołana+ (…) Wyobraź sobie, 250 tysięcy nie przetrawimy” – mówił Łukaszenko wskazując także na zagrożenie COVID-19.

Łukaszenko twierdził, że tak wielka liczba ludzi chciała przyjechać do Mińska, by go poprzeć, pod wpływem “radykalizacji ruchu protestu”. Obiecał, że masowe imprezy zostaną zorganizowane, ale dopiero na wiosnę i latem.

W kręgach białoruskiej opozycji panuje opinia, że władzom nie udało się zmobilizować wystarczającej liczby ludzi chętnych do wzięcia udziału w proprezydenckim wiecu i to jest rzeczywistym powodem jego odwołania.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

Kresy.pl / tut.by

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply