Według Donalda Trumpa nowe cła mogą zastąpić podatek dochodowy dla obywateli. Jego zdaniem wpływy z taryf będą na tyle wysokie, że umożliwią zmianę systemu.

Prezydent USA Donald Trump zaproponował zniesienie federalnego podatku dochodowego w Stanach Zjednoczonych, argumentując, że przychody z nowych taryf celnych mogłyby zrekompensować utracone wpływy budżetowe. W wywiadzie dla Fox News z 15 kwietnia stwierdził: – „Istnieje szansa, że ​​pieniądze z ceł będą tak duże, że zastąpią podatek dochodowy”.

Pomysł ten Trump wysunął już wcześniej podczas kampanii wyborczej w czerwcu 2023 r., na spotkaniu z republikańskimi prawodawcami. Wprowadzenie takiej zmiany wymagałoby jednak zgody Kongresu, co znacząco ogranicza szanse na jej realizację.

Wątpliwości wobec tej koncepcji wyrazili liczni ekonomiści i analitycy. – „To nie jest realistyczna propozycja” – ocenił Alex Durante, starszy ekonomista w Tax Foundation, w rozmowie z CNBC. Eksperci zwracają uwagę, że podstawy opodatkowania dla taryf i podatku dochodowego są zupełnie różne pod względem skali.

Kimberly Clausing z Peterson Institute for International Economics podkreśliła, że baza opodatkowania taryfowego jest „znacznie mniejsza” niż baza podatku dochodowego. W 2023 r. wartość towarów importowanych do USA wyniosła 3,1 bln dol., podczas gdy opodatkowane dochody osiągnęły wartość ponad 20 bln dol.

Według danych Departamentu Skarbu, urząd podatkowy IRS pobrał 1,14 bln dol. z tytułu podatku dochodowego od osób fizycznych za rok podatkowy 2025 (stan na 31 marca). Dla porównania, Peter Navarro, doradca ds. handlu w administracji Trumpa, oszacował w marcu, że nowe cła mogłyby przynieść do 600 mld dol. rocznie, jednak według Marka Zandiego, głównego ekonomisty Moody’s, ta liczba jest zawyżona. – „Jeśli osiągniesz 100–200 mld dol., będziesz miał sporo szczęścia” – zaznaczył.

Stany Zjednoczone wprowadziły 9 kwietnia 90-dniową przerwę w stosowaniu podwyższonych taryf. Obecna uniwersalna stawka celna na towary importowane z większości krajów wynosi 10 proc., natomiast cła na produkty z Chin sięgają nawet 145 proc.

Z raportu Tax Foundation z 15 kwietnia wynika, że przy jednolitym cle w wysokości 10 proc., bezpośrednie przychody taryfowe do 2034 r. mogłyby wynieść 2,2 bln dol. Jednocześnie taki poziom obciążeń wpłynąłby negatywnie na gospodarkę, powodując spadek PKB o 0,4%. Czynniki behawioralne i ekonomiczne, takie jak ograniczenie konsumpcji dóbr importowanych, mogą dodatkowo zmniejszyć zakładane wpływy.

– „Administracja wydaje się myśleć, że za każdym razem, gdy podnosi stawkę celną, może zebrać więcej przychodów. A nie zawsze tak jest” – skomentował Durante. Clausing dodała: – „Stawki celne musiałyby być nieprawdopodobnie wysokie w przypadku tak małej bazy importu, aby zastąpić podatek dochodowy”.

Międzynarodowy Fundusz Walutowy zareagował na napięcia handlowe obniżeniem prognozy wzrostu gospodarczego USA na 2025 r. z 2,7% do 1,8%.

Wojnę celną rozpoczętą przez USA wykorzystuje Unia Europejska. Ursula von der Leyen oceniła 22 kwietnia, że światowe napięcia handlowe kierują uwagę państw ku Unii Europejskiej jako stabilnemu partnerowi. Przewodnicząca wskazała, że w ostatnich tygodniach prowadziła rozmowy z liderami z Islandii, Nowej Zelandii, Malezji, Filipin, Kanady, Indii oraz Zjednoczonych Emiratów Arabskich.

Ursula von der Leyen planuje jeszcze w tym roku podróż do Chin, aby spotkać się z prezydentem Xi Jinpingiem. W zeszłym tygodniu pisaliśmy, że Chiny są gotowe do współpracy z UE na rzecz obrony zasad międzynarodowego handlu i Światowej Organizacji Handlu (WTO)

W obliczu rosnącej izolacji, Chiny wzmacniają relacje handlowe z krajami Azji Południowo-Wschodniej. W ostatnich tygodniach prezydent Xi Jinping odwiedził Wietnam, Malezję i Kambodżę. Jak podała agencja Xinhua, celem wizyty była „odnowa regionalnej współpracy i integracji gospodarczej w obliczu globalnego protekcjonizmu i unilateralizmu”.

Kresy.pl/cnbc.com

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply