Zdaniem szefa Polskiej Grupy Zbrojeniowej, program dotyczący nowego, polskiego czołgu „Wilk” miałby szansę przełamać impas w zbrojeniówce.

W rozmowie z „Rzeczpospolitą” prezes Polskiej Grupy Zbrojeniowej Witold Słowik przyznał, że chciałby, żeby „kolejnym, istotnym sygnałem wychodzenia z marazmu i kompleksu wobec Zachodu sektora obronnego w Polsce była budowa własnymi siłami nowego czołgu podstawowego”. Jego zdaniem, Polska posiada już odpowiednie zasoby i „know-how”, żeby poważnie myśleć o takim projekcie. Zaznaczył, że w Polsce jest zapotrzebowanie na kilkaset pojazdów kategorii MBT (main battle tank), czyli czołgów podstawowych, a także na pojazdy wsparcia oparte na tym samym podwoziu i potencjalnie np. samobieżne zestawy przeciwlotnicze.

Słowik przekonuje, że potencjał PGZ opiera się na doświadczeniach zdobytych podczas realizacji projektów i modernizacji wozów bojowych. Wymienił w tym kontekście prace nad wozem wsparcia ogniowego Anders i projektem badawczo- rozwojowym „Gepard”, a także gotowe rozwiązania i komponenty przetestowane i zastosowane przez Hutę Stalowa Wola w bojowym wozie piechoty Borsuk.

 

„Zrobimy też użytek z wiedzy naszych spółek modernizujących czołgi Leopard czy całą rodzinę tanków T-72” – powiedział szef PGZ, podając jako przykład specjalistów z gliwickiego ośrodka badawczo-rozwojowego urządzeń mechanicznych OBRUM.

Prezes zwraca uwagę, że według części opinii, koncepcja wozu bojowego „Gepard” po odpowiedniej modyfikacji „byłaby w stanie sprostać zagrożeniom i wyzwaniom współczesnego pola walki”.

„Jesteśmy w stanie wykorzystać pozyskaną przy reaktywowanym czołgowym programie „Wilk” wiedzę do dalszego rozwoju pojazdów gąsienicowych w przyszłości” – twierdzi Witold Słowik. Przyznaje, że w celu przyspieszenia prac nad powstaniem nowego, polskiego czołgu trzeba będzie wykorzystać komponenty i podzespoły pozyskiwane od renomowanych producentów z zagranicy światowych. Dodaje przy tym, że obecnie w branży obronnej to „normalna i jak najbardziej racjonalna praktyka”.

Szef PGZ powiedział, że na przeszkodzie nie stoją pieniądze. Zaznacza, że potrzebna jest jasna deklaracja ze strony resortu obrony o chęci pozyskania „nowego, rodzimego pancerza”, a od przyszłych użytkowników – sprecyzowanych wymagań i oczekiwań. Podkreśla, że konieczne byłoby konsekwentne, co najmniej kilkulelnie współdziałanie ze strony wojska.

Przypomnijmy, że Prezes Polskiej Grupy Zbrojeniowej Witold Słowik zapowiedział rozpoczęcie prac badawczo-rozwojowych nad nowym, ciężkim czołgiem, który trafi do polskiej armii w połowie maja br. „W tej chwili w porozumieniu z armią uruchamiamy projekt prac badawczo-rozwojowych, chcemy uzyskać finansowanie z NCBR-u na ciężki czołg, taki jaki chce polska armia” – mówił. Słowik wskazał też na wolę Ministerstwa Obrony Narodowej, które zrezygnowało z projektu lekkiego czołgu Gepard na rzecz czołgu podstawowego.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl
 

W grudniu ubiegłego roku spółka H. Cegielski-Poznań SA wspólnie z koreańskim Hyundaiem informowała, że chce rozpocząć produkcję czołgu nowej generacji. Powrót do produkcji dla wojska to od ponad dwóch lat strategiczny cel poznańskiej firmy. Cegielski podpisał umowę o współpracy z Hyundai Rotem Company, producentem m.in. czołgu K2 Black Panther. To właśnie jego polski odpowiednik miałby produkować Cegielski. Według Wojciecha Paczyńskiego, pełnomocnika zarządu H. Cegielski-Poznań SA ds. komunikacji, w spółce przyszły czołg zyskał miano K2PL Wilk.

Czytaj więcej: Zakłady Cegielskiego chcą produkować czołg nowej generacji

Przeczytaj również: MON myśli o czołgu nowej generacji. Szansą europejskie konsorcjum?

rp.pl / Kresy.pl

3 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. skoczek
    skoczek :

    Nawet T-72 nie byliby w stanie wyprodukować, nie mówiąc już o zaprojektowaniu i wyprodukowaniu kompletenie nowego czołgu. W Polsce nie ma zakładu, który produkuje silniki, PGZ też nie jest wstanie wyprodukować porządnej amunicji czołgowej, która nie zabija żołnierzy (wypadki) i nie zużywa nadmiernie lufy.