Poseł Śmiszek (Lewica) oskarżył w Sejmie Kresy.pl o hejt przeciwko prok. Młynarczykowi

Podczas posiedzenia komisji sejmowych poseł Lewicy Krzysztof Śmiszek zachwalał działalność prok. Macieja Młynarczyka, znanego ze ścigania ocalałych z rzezi wołyńskiej. Oskarżył przy tym portal Kresy.pl, który opisywał działania Młynarczyka, o hejt i prowadzenie „kampanii” przeciwko prokuratorowi.

Na poniedziałkowym, wspólnym posiedzeniu sejmowych komisji Mniejszości Narodowych i Etnicznych oraz Sprawiedliwości i Praw Człowieka na wniosek grupy posłów zajmowano się m.in. kwestią „informacji dotyczącej działań polskiej prokuratury w zakresie ścigania ruchów nacjonalistycznych, w tym posługujących się mową nienawiści wobec mniejszości narodowych i etnicznych”.

W posiedzeniu uczestniczyli m.in. Piotr Tyma, prezes Związku Ukraińców w Polsce, Grzegorz Kuprianowicz, prezes Towarzystwa Ukraińskiego i współprzewodniczący komisji wspólnej rządu i mniejszości narodowych i etnicznych, a także Igor Isajew, przedstawiony jako członek Związku Ukraińców w Polsce i prof. Roman Drozd, prezes Ukraińskiego Towarzystwa Historycznego.

Przeczytaj: Związek Ukraińców w Polsce chciałby włączyć w swoją działalność migrantów z Ukrainy

Wniosek przedstawiał poseł Lewicy Krzysztof Śmiszek. W swoim wystąpieniu zaznaczył, że wnioskodawcy chcą porozmawiać z przedstawicielami władzy, rzecznikiem praw obywatelskich i z przedstawicielami mniejszości narodowych i etnicznych w Polsce o tym, jak ocenia się ostatnie lata w zakresie oceny „zwalczania przestępstw z nienawiści na tle narodowym, etnicznym”, a także o tym, „jak specyficznie działa prokuratura” w tym względzie.

Śmiszek twierdzi, że w Polsce istnieje cała „architektura” służąca wykrywaniu i wskazywaniu tzw. przestępstw z nienawiści, w tym ponad 100 powołanych m.in. w tym celu prokuratorów, przechodzących w tym celu specjalne szkolenia (później przyznał, że on sam uczestniczył w prowadzeniu tego rodzaju szkoleń). Według niego, było to budowanie skutecznego „systemu przeciwdziałania i skutecznego zwalczania ruchów nacjonalistycznych, posługujących się językiem nienawiści”. Zaznaczył, że w ostatnich 5-7 latach „lawinowo” rośnie liczba spraw prowadzonych w tym zakresie, dodając, że w Polsce tzw. mowa nienawiści koncentruje się na mieszkających w naszym kraju Ukraińcach. Według niego, kilka lat temu „coś się jednak załamało”. Dotyczyć ma to m.in. systematycznych szkoleń. Poseł chciał się dowiedzieć od odpowiednich organów, jak ta sytuacja obecnie wygląda.

Drugą kwestią, jaką poruszył, była „prowadzona z dużym sukcesem” w zakresie zwalczania tzw. mowy nienawiści działalność Prokuratury Rejonowej Warszawa-Praga Północ. Dodał, że tę konkretną prokuraturę wybrano do tego celu dlatego, że w jej obszarze właściwości miejscowej zlokalizowana jest siedziba Związku Ukraińców w Polsce, która „prowadzi systematyczny monitoring internetu pod kątem przestępstw z nienawiści skierowanych przeciwko ludności ukraińskiej”. W ciągu 3 lat skierowała ona do sądu ponad 120 spraw dotyczących łącznie ponad 600 przestępstw z nienawiści.

Zdaniem posła Lewicy, doszło jednak do „zadziwiającej sytuacji”. Jak mówił, „niezwykle zaangażowany” w te sprawy prok. Maciej Młynarczyk, „odnosił niezwykłe sukcesy” w tym zakresie i spod jego ręki „wyszło ponad 90 proc. spraw zakończonych w tej prokuraturze” i skierowanych do sądu aktów oskarżenia.

PRZECZYTAJ: Za nękanie ocalałych z rzezi wołyńskiej odpowiada bezpośrednio prokurator Maciej Młynarczyk

– W 2018 roku zaczyna się antyukraiński hejt prowadzony w całej Polsce – powiedział Śmiszek. Twierdził, że taki hejt jest stymulowany w mediach społecznościowych m.in. przez szczecińskiego polityka Solidarnej Polski i radnego klubu PiS, Dariusza Mateckiego. Przypomnijmy, że jest on ostro krytykowany na łamach „Gazety Wyborczej”. W październiku 2019 r. na polecenie prok. Młynarczyka policja przeszukała mieszkanie radnego PiS, ale po pewnym czasie prokuratorowi odebrano tę sprawę, a w styczniu br. postępowanie związane z tzw. mową nienawiści umorzono. Śmiszek, przypomniał o tym podczas posiedzenia komisji, krytykując fakt, że prok. Młynarczyka odsunięto od tej sprawy, którą potem umorzono.

– Ten hejt i ta kampania przeciwko prokuratorowi Młynarczykowi nabrała niezwykłego tempa, a w internecie szczególnie – mówił Śmiszek. – Między innymi portal Kresy.pl wszczął petycję o odebranie tych spraw prok. Młynarczykowi. Ta petycja chyba zyskała uznanie u przełożonych prokuratura Młynarczyka, ponieważ zostaje on odsunięty od tych spraw – zaznaczył poseł. Należy jednak podkreślić, że wbrew pojawiającym się w przestrzeni publicznej, rozpowszechnianym przez niektóre media i środowiska twierdzeniom, portal Kresy.pl nie był autorem autorem wspomnianej przez polityka Lewicy petycji internetowej. Została ona zorganizowana przez Roty Niepodległości.

Poseł dodał też, że sprawy tzw. przestępstw z nienawiści zostały przeniesione do prokuratury w Otwocku. – Trzy lata nabierania niezwykłego doświadczenia (…) zostało zaprzepaszczone. Prokuratura w Otwocku nie jest już tak skuteczna. Tych spraw jest znacznie mniej.

Przeczytaj: „Wyborcza” i Isajew w obronie prok. Młynarczyka. „Pokazał jak walczyć, pozostawił olbrzymie dziedzictwo

Śmiszek pytał też, z jakiego powodu sprawy z Prokuratury Rejonowej Warszawa-Praga Północ przeniesiono do Otwocka i czy odegrała tu rolę decyzja polityczna, a także dlaczego „modelowo działającej prokuraturze” odebrano te postępowania, a m.in. prok. Młynarczyka odsunięto od tych spraw. Chciał też wiedzieć, z czego zdaniem prokuratorów wynika wzrost tzw. przestępstw z nienawiści i dlaczego na poziomie ogólnokrajowym nie przeciwdziała się temu.

– Mamy takie wrażenie, że niekiedy te postępowania są niepotrzebnie upolityczniane. Ponieważ tej hejt, ta nienawiść, jest stymulowana przez środowiska, które być może są bliskie, czy znajdują się w orbicie osób, które dzisiaj sprawują władzę – powiedział poseł Lewicy.

We wrześniu 2020 roku informowaliśmy, że warszawski prokurator Maciej Młynarczyk, znany ze ścigania ocalałych z rzezi wołyńskiej, nie będzie już zajmował się sprawami o tzw. mowę nienawiści. Kierownictwo odebrało wszystkie tego rodzaju sprawy jego jednostce i przeniosło je do Otwocka. Okazuje się jednak, że mimo tego prokurator, przynajmniej w pewnym zakresie, próbuje dalej prowadzić działania w sprawie tzw. mowy nienawiści, wznawiając zawieszone wcześniej śledztwo. Ponadto, próbował uderzyć w portal Kresy.pl. Wystosował pismo do władz Łomży wzywając je do podjęcia bliżej niesprecyzowanych działań względem naszego portalu.

CZYTAJ WIĘCEJ: Prokuratura wzywa władze samorządowe „do podjęcia działań” względem portalu Kresy.pl. Młynarczyk wrócił do ścigania „za mowę nienawiści”

Przypomnijmy, że odsunięcie prok. Macieja Młynarczyka od prowadzenia spraw dotyczących tzw. „mowy nienawiści” wywołało reakcję środowisk lewicowo-liberalnych i proukraińskich. W jego obronie stanęła m.in. „Gazeta Wyborcza” oraz znany z notorycznego obrażania Polski i Polaków ukraiński dziennikarz-aktywista, Ihor Isajew, chwaląc działania prokuratora.

Na przełomie września i października br. na łamach „Naszego Słowa”, gazety dla Ukraińców w Polsce finansowanej z pieniędzy polskich podatników, ukazał się artykuł w języku ukraińskim pt. „Jak polska prokuratura zablokowała walkę z agentami Kremla” autorstwa Isajewa. „Pod naciskiem polskich nacjonalistów kierownictwo odebrało warszawskiemu prokuratorowi Maciejowi Młynarczykowi sprawy o podżeganie do nienawiści przeciwko Ukraińcom w Polsce” – pisał Isajew. Twierdził przy tym, że jest to „klasyczny przykład pracy środowisk prorosyjskich w stosunkach polsko-ukraińskich”. W swoim artykule cytuje też obszerne fragmenty pisma Młynarczyka do władz Łomży, w którym prokurator krytykował portal Kresy.pl, pisząc m.in.:

„Historia Kresów pozostała jedynie emblematem portalu Kresy.pl, który obecnie oferuje informacje z najróżniejszych sfer życia. Jednak w doborze tych informacji można dostrzec prawidłowość formułowania negatywnego nastawienia do państwa i narodu ukraińskiego, a także zbieżność z linią agencji informacyjnej rosyjskiego rządu Sputnik”.

Według Isajewa prok. Młynarczyk uznał, że „źródłem agresji może być <<sposób prowadzenia tego portalu>>, twierdząc m.in., że nagłówki materiałów mają charakter manipulacyjny „obliczony na wywołanie natychmiastowej, ostrej i emocjonalnej reakcji czytelników”.

„Takie realia prowadzenia Kresy.pl gwarantowały pojawienie się komentarzy z nienawiścią i pogardą” – cytuje list prok. Młynarczyka Isajew, dodając, że „praktycznie, jak czytamy w dokumencie, robota portalu była tożsama z podżeganiem do przestępstwa”. Asekuruje się jednak dodając, że „Młynarczyk nie stwierdził wprost, że Kresy.pl są agentem rosyjskiego wpływu – mówił o podobieństwie między jego agendą informacyjną a rządowymi agencjami Kremla”. Powołał się też na materiały „europejskiego programu” CEPA STRATCOM, według którego „takie media nazywane są <<promoskiewskim portalem>>”. Jednocześnie, w swoim artykule ukraiński aktywista całkowicie wbrew faktom twierdzi, że dzięki interwencji prok. Młynarczyka o połowę spadła poczytność portalu Kresy.pl.

Przeczytaj: Jak Telewizja Republika i współpracownik litewskiego rządu ujawnili „Raport Węgierskich Służb”

Czytaj także: Za pieniądze Sorosa ścigają „mowę nienawiści” przeciwko Ukraińcom – raport Związku Ukraińców w Polsce

Jak pisaliśmy, Igor Isajew, dzięki m.in. pieniądzom z UE zrealizował i opublikował film, w którym zachęca do walki z „mową nienawiści w sieci”. Twierdzi, że sam jest jej ofiarą i od lat z nią walczy, choć sam jest autorem wielu obraźliwych, a nawet wulgarnych wypowiedzi.

Czytaj więcej: Obrażał Polskę, porównywał Polaków do zwierząt – teraz chce ich uczyć jak walczyć z „mową nienawiści”

W lipcu 2020 roku portal Kresy.pl opisał działalność prokuratora Maciej Młynarczyk z Prokuratury Rejonowej Warszawa-Praga Północ. To osoba, która jako „specjalista od przestępstw z nienawiści” ściga za „antyukraińską mowę nienawiści” m.in. ocalałych z rzezi wołyńskiej. To również harcmistrz ZHP, mocno zaangażowany w proukraińskie inicjatywy, który powiela przy tym ukraińską narrację nt. stosunków polsko-ukraińskich.

Należy w tym miejscu przypomnieć, jakiego rodzaju metodami w swoich działaniach posługiwał się prok. Maciej Młynarczyk. Przypomnijmy, że doprowadził do prawomocnego skazania ocalonego z ukraińskiego ludobójstwa pana Zbigniewa na 8 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 2 lata. Powodem były jego zamieszczone w sieci komentarze krytykujące banderyzm na Ukrainie oraz działalność kontrowersyjnego ukraińskiego działacza i dziennikarza, Ihora Isajewa. Został oskarżony z art. 216 kodeksu karnego, czyli za znieważenie osoby, zasadniczo ukraińskiego ambasadora w Polsce, Andrija Deszczycę – pomimo tego, że dyplomata nie wniósł oskarżenia prywatnego, a strona ukraińska oświadczyła, że to prywatna sprawa. Pan Zbigniew twierdzi, że został podstępnie nakłoniony przez prowadzącego sprawę Młynarczyka do zaakceptowania zarzutów prokuratury w zamian za obietnicę złagodzenia zarzutów oraz, że prokurator „prawdopodobnie występuje w tandemie z Isajewem i jest pod wpływem Związku Ukraińców w Polsce”. Zaznaczył też, że przed rozprawą „prok. Młynarczyk uzgadniał z Isajewem treść swoich postulatów”. Dodajmy, że Isajew bez żadnych konsekwencji upubliczniał w sieci całe fragmenty tekstu aktu oskarżenia wobec pana Zbigniewa.

Na naszych łamach opisywaliśmy sprawę działacza kresowego, pana Antoniego Dąbrowskiego, cudem ocalonego od śmierci w czasie ukraińskiego ludobójstwa, ściganego przez Prokuraturę Rejonową Praga-Północ za „mowę nienawiści” i obrażanie narodu ukraińskiego. Jak ustalił portal Kresy.pl, chodziło m.in. o wpisy krytykujące Isajewa i dotyczące szerzenia w Polsce banderyzmu.

Prok. Młynarczyk w co najmniej jednym uzasadnieniu aktu oskarżenia powołał się na kontrowersyjny raport Związku Ukraińców w Polsce „Mniejszość ukraińska i imigranci z Ukrainy w Polsce. Analiza dyskursu”, przygotowany za pieniądze założonej przez George’a Sorosa Fundacji im. Stefana Batorego. W tym kontekście należy zwrócić uwagę, że według prok. Młynarczyka należy doprowadzać do wyegzekwowania wobec oskarżonych o tzw. antyukraińską mowę nienawiści odpowiedzialności karnej, de facto w celach prewencyjnych:

„W tym stanie rzeczy egzekwowanie od oskarżonego odpowiedzialności karnej nabiera szczególnego znaczenia, ze względu na (…) cel postępowania karnego, jakim jest zapobieganie przestępstwom oraz umocnienie poszanowania prawa (…)”.

Co więcej, na początku 2020 roku pisaliśmy, że osoby zamieszczające w sieci wpisy krytyczne pod adresem Ukraińców w kontekście banderyzmu są wzywane w charakterze świadków, a podczas przesłuchania sugeruje im się zamieszczanie w sieci kajających się wpisów, według podsuwanego im wzoru, rzekomo celem złagodzenia ewentualnej kary za mowę nienawiści. „Takie przeprosiny to przyznanie się do winy i w zasadzie pewny wyrok skazujący” – twierdził w rozmowie z portalem Kresy.pl zaangażowany w sprawę prawnik, pragnący zachować anonimowość. Według naszych informacji, część osób nie zgadzała się na to, ale inni przystają na przedstawioną propozycję. Tego rodzaju wpisy pojawiły się zresztą także w komentarzach pod artykułami na naszym portalu. Dotyczą one kajania się nie tylko za wpisy dotyczące Ukraińców, w tym ukraińskich polityków, dyplomatów czy duchownych, ale także Żydów czy migrantów z Afryki. O takich praktykach zrobiło się głośniej, gdy jedna z tak doświadczonych osób publicznie o nich opowiedziała. Mężczyzna ten za zamieszczony w sieci komentarz dotyczący propagowania banderyzmu został wezwany na przesłuchanie, na wniosek prokuratury, w charakterze świadka. W trakcie przesłuchania namawiano go, by do czasu zakończenia czynności dochodzeniowych umieszczał codziennie na Facebooku wpis, w którym kajałby się za swoje winy. Namawiał go do tego prok. Młynarczyk. Gdy to uczynił, zaczął być „nękany przez służby”, a później wezwano go na komisariat i przedstawiono mu zarzut publicznego pochwalania popełnienia przestępstwa.

Przeczytaj więcej: Propozycja (nie) do odrzucenia? Śledczy nagabują świadków do kajania się za rzekomą mowę nienawiści wobec Ukraińców

Przy tej okazji zaznaczmy, że jakiś czas temu Fundacja „Wołyń Pamiętamy” złożyła do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa z artykułu 257 (publiczne znieważenie ludności z powodu przynależności narodowej) i artykułu 256 (publiczne propagowanie ustroju faszystowskiego/totalitarnego, prezentowanie przedmiotów zawierających treści propagujące faszystowski lub inny totalitarny ustrój państwa) kodeksu karnego oraz artykułu 12 kk (publiczne nawoływanie do popełnienia przestępstwa), w sprawie wpisów Bartłomieja W., aktywisty ślązakowskiego. Na swoim profilu facebookowym napisał on, że „(…) polscy nacjonaliści to jeb..e ścierwo, z którym nie można dyskutować, tylko trzeba do niego strzelać”. Zamieszczał też w sieci probanderowskie wpisy i grafiki, m.in. z okazji rocznicy urodzin lidera zbrodniczej Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów, Stepana Bandery. Stosował też w swoich wychwalających Banderę wpisach banderowskie zawołanie „Sława Ukrajini”.

Pod koniec lutego br. prokurator Maciej Młynarczyk z Prokuratury Rejonowej Warszawa-Praga Północ poinformował o zakwalifikowaniu słów W. na temat „polskich nacjonalistów” jako publiczne pochwalanie przestępstwa i o postawieniu Bartłomiejowi W. zarzutu popełnienia występku z art. 255 par. 3. Grozi za to grzywna w wysokości do 180 stawek dziennych, kara ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku. Podczas przesłuchania W. przyznał się do winy, „wyraził swój krytyczny stosunek do tego zachowania” i zapowiedział, że publicznie odniesie się do tego na Facebooku. Prokuratura poinformowała przy tym, że „postępowanie przeciwko Bartłomiejowi W. jest obecnie zawieszone ze względu na konieczność precyzyjnego ustalenia miejsca popełnienia czynu (…)”.

Jednocześnie, prok. Młynarczyk odmówił wszczęcia postępowania w sprawie probanderowskich i gloryfikujących Stepana Banderę wpisów Bartłomieja W. „wobec braku znamion czynu zabronionego”, dołączając do tego bardzo obszerne uzasadnienie. Portal Kresy.pl zajmuje się obecnie tym temat i niebawem na naszych łamach ukaże się osobny artykuł na ten temat.

sejm.gov.pl / Kresy.pl

6 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. wnuk rezuna
    wnuk rezuna :

    Żadne głosy wyborcze, podobnie jak pieniądze, przecież nie śmierdzą.
    Śmiszne to i żałosne kiedy gejowscy celebryci w celach czysto wyborczych, bo przecież nie ideowych czy programowych, “tworzą” partię egzotyczną z zamierającą postkomuną, a żeby było jeszcze egzotyczniej, szukają głosów wyborczych w środowiskach postbanderowskich, domniemując w nich reprezentanta kilkusettysięcznej mniejszości “ukraińskiej” z prawami wyborczymi w Polsce. Tak naprawdę te kilkaset tysięcy, to już nie są Ukraińcy, i ani z postbanderowcami, a już absolutnie z żadnymi pederastami, nie chcą mieć nic wspólnego, osobniku Śmiszek “obrońco” narodu ukraińskiego.

  2. jaro7
    jaro7 :

    “Jednocześnie, prok. Młynarczyk odmówił wszczęcia postępowania w sprawie probanderowskich i gloryfikujących Stepana Banderę wpisów Bartłomieja W. „wobec braku znamion czynu zabronionego”, dołączając do tego bardzo obszerne uzasadnienie.” i to mówi wszystko o jego rzetelności i wiarygodności jako prokuratora.O Śmiszku szkoda pisać ,dla mnie to taki kolejny polskojęzyczny który s.a we własne gniazdo.

  3. Kojoto
    Kojoto :

    Zawsze mówiłem, że lewackim bękartom po Stalinie i Dzierżyńskim, bliżej do UPAdlińskich nazistów, niż Polskich patriotów. Ciekawy jestem co napisali by pod tym artykułem wielbiciele Łukaszenki “prześladowanego”, przez Polską mniejszość na Białorusi… takie “Janusze” i “Romany” (zbieżność imion przypadkowa 🙂