Ukraina nie jest w stanie kontrolować własnych formacji zbrojnych walczących na zniszczonym przez wojnę wschodzie kraju. Jedno z najbardziej groźnych ultranacjoinalistycznych ugrupowań chwali się naruszeniami rozejmu i agituje na rzecz odsunięcia prezydenta od władzy – pisze brytyjski “The Times”.

Wyrosły z połączenia ultraproawicowych i nacjonalistycznych organizacji “Prawy Sektor”, który dysponuje tysiącami żołnierzy, kontynuuje – łamiąc rozkazy Kijowa – wysyłanie obserwatorów, snajperów i grupy zwiadowcze bez znaków rozpoznawczych do niedawno utworzonej strefy zdemilitaryzowanej.

Ugrupowanie to stanowi najbardziej radykalną część Majdanu, który odsunął od włądzy w lutym zeszłego roku prezydenta Wiktora Janukowycza. W trakcie konfliktu z separatystami na wschodzie Ukrainy, który kosztował już życie ponad 6700 ludzi, Prawy Sektor uczestniczył w najbardziej krwawych bojach.

Kijów stara się okiełznać niepokorne oddziały Prawego Sektora, często walczące razem z regularnymi oddziałami ukraińskiej armii, jednak organizacja coraz częściej odmawia podporządkowania się rozkazom władz, a jej przedstawiciele wydają oświadczenie mówiące, że prezydent Poroszenko wiedzie kraj do katastrofy i powinien ustąpić.

W ramach umów o demilitaryzacji Ukraina nakazała swoim wojskom odstąpić od Szyrokina – nadmorskiego kurortu, zniszczonego wielomiesięcznymi ciężkimi walkami między siłami rządowymi i prorosyjskimi powstańcami.

Siergiej Czirin, który kieruje politycznym skrzydłem Prawego Sektora w obwodzie donieckim twierdzi, że bojowe skrzydło organizacji kontynuuje walki w tej strefie. “Nasze oddziały działają nieoficjalnie, jak partyzanci. Nie noszą znaków rozpoznawczych i funkcjonują bez wsparcia Kijowa. Mamy tam swoich snajperów i grupy zwiadowcze” – powiedział. Czirin twierdzi, że rozejm jest tylko przykrywką dla ofensywy powstańców. “Tak zwana demilitaryzacja to po prostu trik” – jest przekonany.

Wstrzymanie ognia w Szyrokino oficjalnie i w pełni weszło w życie w zeszłym tygodniu, kiedy Ukraina rozkazała swoim ostatnim oddziałom opuścić ten teren. Oficjalny przedstawiciel ukraińskiej armii Jaroław Czepurnoj przekonuje, że członków “Prawego Sektora” w Szyrokino nie ma. Na pytanie o ich niechęci do wypełnienia rozkazów odpowiedział tylko: “Mam nadzieję, że się podporządkują”.

W zeszłym miesiącu bojówkarze “Prawego Sektora” wdali się w strzelaninę z siłami bezpieczeństwa w Mukaczewie na zachodzie Ukrainy. Dodatkowo przeprowadzili w stolicy antyrządowe demonstracje. Wcześniej w tym roku siły rządowe oblegały bazę polową “Prawego Sektora” w trakcie zakończonej fiaskiem próby rozbrojenia radykałów. W lipcu Ukraina po zaciętym czterodniowym starciu rozformowała cieszący sie złą sławą batalion “Tornado” i aresztowała jego dowódcę oraz sześciu żołnierzy oskarżanych o tortury, gwałty i morderstwa cywili.

Na Ukrainie działa obecnie prawie 40 batalionów ochotniczych. Wyrosły one z grup demonstrantów, które wchodziły w starcia z “Berkutem” w czasie Majdanu.

Działalność zbrojnych formacji ekstremistycznych jest ciągle dozwolona, mimo że Amnesty International oskarża je o znęcanie się nad ludnością cywilną. Nie bacząc na to, że “Prawy Sektor” otrzymał w zeszłorocznych wyborach prezydenckich mniej niż 1%, to jego podżegająca retoryka wzmacnia publikacje rosyjskiej prasy o zalewających Ukrainę faszystach.

Lider Prawego Sektora Dmytro Jarosz twierdzi, że w szeregach organizacji działa ponad 10 tys. bojówkarzy. Realne liczby trudno określić, ale są one mniejsze. Oceny wahają sie od trzech do pięciu tysięcy ludzi w całym kraju.

Pieniądze i broń spływają do ugrupowania z różnych źródeł, ale chodzą słuchy, że finansuje je jeden z najbogatszych ukraińskich oligarchów. Broń częściowo zdobyto na powstańcach, a częściowo zgarnięto z opuszczonych wojskowych magazynów. Dodatkowo ogniową moc Prawego Sektora wzmocnił rajd, dokonany zeszłego roku na jeden z wojskowych arsenałów pod Lwowem.

Chociaż Prawy Sektor walczy o ukraińską suwerenność, to podziela z separatystami nieprzyjaźń do kijowskiej elity rządzącej. W szczególności domaga się odsunięcia Poroszenki – prezydenta Ukrainy i kondotierskiego magnata, który w zeszłym miesiącu zapowiedział podjęcie działań przeciw “nielegalnym formacjom zbrojnym”.

Poroszenko to zdrajca, który władzę zdobył nielegalnie. Sam jest oligarchą ze starego systemu i okrążają go tacy sami oligarchowie” – mówi Siergiej Czirin. “Przedstawiciele Ukrainy na rozmowach pokojowych w Mińsku nie mieli żadnego mandatu. Uważam ich za popleczników Rosji i najemników Putina“.

W zeszłym miesiącu Poroszenko zaklinał się, że zapobiegnie anarchii i uprzedził, że wszyscy uzbrojeni ludzie, nie służący w uznanych przez państwo strukturach zmilitaryzowanych, będą “kwalifikowani jako terroryści”.

Jack Losh

“The Times”, tłum. KRESY.PL

4 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. blitz
    blitz :

    Armia UA nigdy nie miała kontroli nad jakimikolwiek oddziałami ochotniczymi!

    Pamiętam jak w jakąś rocznicę maszerowali sotką kilkoma sotniami w jednym z zachodnioukraińskich miast a mer na trybunie wołał “ja i pravy sektor ustaliliśmy …” jakby oni mieli wtedy jakikolwiek mandat już nie tyle demokratyczny co społeczny.
    Ludzie ich się tam po prostu boją i w dużej mierze “kraczą jak ci zagrają” tyle, że to z biegiem czasu staje się w ich głowach trwałą pridumką.

  2. cyna
    cyna :

    Moze i dobrze bo nie ma nic gorszego jak ukryty faszyzm a tak przynajmniej faszyści przejmą władzę na upainie i będzie się grało w otwarte karty. Jeszcze może być tak że Putin zacznie być cacy byleby załatwił za zachód problem rozbrykanej Ukrainy.