Igor Isajew, kontrowersyjny ukraiński dziennikarz i działacz liberalno-lewicowej opozycji w Polsce, zasugerował, że polski nacjonalizm jest bardziej niebezpieczny od nacjonalizmu ukraińskiego. Swoje przemyślenia oparł na osobistych doświadczeniach z marszu LGBT w Białymstoku a także z akcji przeprowadzanych przez ukraińskich nacjonalistów z Prawego Sektora i Azowa.

W swoim wpisie opublikowanym w czwartek na Facebooku Isajew oświadczył, że po wydarzeniach w Białymstoku “absurdem jest pisanie w Polsce o rozwijającym się ukraińskim nacjonalizmie”, co uznał za pogląd w Polsce powszechny. Aktywista stwierdził, że podczas akcji ukraińskich nacjonalistów nie czuł się tak zagrożony, jak podczas marszu w Białymstoku.

Widziałem różne „imprezy” ukraińskich nacjonalistów, w tym tych z „Azowa”; widziałem początek walk na Majdanie w styczniu 2014, zainicjowanych przez Prawy Sektor — jednak nigdzie nie czułem się tak niebezpiecznie, jak w Białymstoku w sobotę. – napisał Isajew.

CZYTAJ TAKŻE: Pogrom Romów we Lwowie – ukraińscy śledczy nie doszukali się przestępstwa z nienawiści

Ukrainiec stwierdził, że już wcześniej chciał się podzielić tego typu przemyśleniami, jednak powstrzymywał się z obawy, że zostanie uznany za osobę nieobiektywną. Jak wyznał, ośmielił go wywiad z polskim reżyserem Grzegorzem Paprzyckim, opublikowany dzisiaj przez Gazetę Wyborczą, w którym Paprzycki twierdzi, że kręcąc film dokumentalny “Czarnobóg” o ukraińskich nacjonalistach, spędził z nimi za ich zgodą miesiąc i nigdy nie znalazł się w sytuacji, która zagrażałaby mu.

PRZECZYTAJ: Narodowe Drużyny Azowa z siekierami i młotami rozbiły obóz Romów pod Kijowem

Isajew, który jest zdeklarowanym homoseksualistą, był na tzw. Marszu Równości w ubiegłą sobotę w Białymstoku. Jak twierdził, przed marszem grupa, z którą przebywał, została zwyzywana i opluta a jeden z przeciwników marszu “próbował” go uderzyć. Do podobnej sytuacji miało dojść po marszu. “Zaatakowali nas, grozili, dzwoniłem na 112. Nie zdążyli uderzyć — pojawił się samochód policji. Faceci uciekli” – utrzymywał kontrowersyjny dziennikarz.

PRZECZYTAJ: Marsz homoseksualistów w Kijowie – doszło do starć [+VIDEO]

Przypomnijmy, że w sobotę ulicami Białegostoku przeszedł marsz środowisk LGBT i ich zwolenników, któremu towarzyszyła kontrmanifestacja środowisk kibicowskich i patriotycznych.  Według policji w pewnym momencie kontrmanifestanci podjęli zdecydowaną próbę zablokowania marszu. W funkcjonariuszy rzucano kamieniami i butelkami. Policja użyła siły, by usunąć te osoby. Maszerującym uniemożliwiono przemarsz pod białostocką archikatedrą. Mimo tego, że doszło do zakłóceń ładu i porządku Komendant Główny Policji gen. ins. Jarosław Szymczyk informował, że po zajściach w Białymstoku policja nie odnotowała żadnego zgłoszenia od osób poszkodowanych.

Kim jest Isajew?

O kolejnych kontrowersyjnych działaniach Isajewa, stale promowanego w mediach głównego nurtu, informowaliśmy przy licznych okazjach. W sierpniu 2016 r. na łamach „Europejskiej Prawdy” pisał on w kontekście uchwały wołyńskiej przyjętej przez Sejm oraz udziału prezydenta Andrzeja Dudy w uroczystych obchodach 25-lecia niepodległości Ukrainy, że „Warszawa przestraszyła się tego, co uczyniła wobec Ukraińców”, a „Prezydent Duda jedzie do Kijowa zaleczyć rany”. Dziennikarz stawiał tezę, że polskie władze wystraszyły się konsekwencji swoich ostatnich działań w odniesieniu do Ukrainy – przede wszystkim ma na myśli właśnie uchwałę Sejmu, która uznała rzeź wołyńską za ludobójstwo. Zaznacza, że na Ukrainie negatywnie zareagowały na nią nawet „najbardziej polonofilskie środowiska”, zaś sama zapowiedź przyjazdu Dudy padła już po przyjęciu uchwały, a sam prezydent został zmuszony do pojednawczego działania względem Kijowa.

Z kolei w komentarzu dla ukraińskiej stacji Hromadske Isajew m.in. krytykował politykę Polski ws. ludobójstwa na Wołyniu. Jego zdaniem Polacy kreują ofiary ludobójstwa na męczenników, zaś polskie postulaty dotyczące ich upamiętnienia uważa za przejaw ukrainofobii. Według Isajewa strona polska w kwestii Wołynia dopuszcza się manipulacji. Isajew występował także w ukraińskich mediach jako dziennikarz Redakcji Ukraińskiej Polskiego Radia.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

W Wigilię 2016 r. opublikował wpis, w którym porównał Polaków do zwierząt. – Wesołych świąt dla Polaków, którzy dzisiaj obchodzą Wigilię. Dziękuję za milczenie części z was w tym roku. Wiecie, powiadają, że w Boże Narodzenie nawet zwierzęta zaczynają mówić. Umiejętności mówić i rozmawiać wam wszystkim życzę – napisał Isajew (pis. oryg. – red.), zamieszczając link do artykułu na łamach „Ukraińskiej Prawdy” ws. odebrania rządowej dotacji jego portalowi.

Aż do końca 2016 r. prowadzony przez Isajewa portal Prostir.pl finansowany był z pieniędzy polskiego podatnika. Otrzymał z budżetu blisko 100 tys. zł. W reakcji na odebranie dotacji Isajew zaczął krytykować decyzje polskich władz, m.in. na Facebooku. W jednym z wpisów ironicznie stwierdził, że odebrano mu ją „za aktywną postawę obywatelską w 2016 roku, w tym za udział w dyskusji o „wołyńskim ludobójstwie” [zapis oryg. – red.] i współpracę z ukraińskimi mediami”. Podkreślał też, że jego portal zyskał popularność na Ukrainie „poprzez naświetlanie ‘dyskusji wołyńskiej’ i napiętej sytuacji w Przemyślu”. Ubolewał też, że polskie MSW „niszczy” jego zespół. On sam zapowiada, że może dalej prowadzić prostir.pl „nawet bez pieniędzy”.

W kolejnym roku Isajew mocno zaangażował się w działania wymierzone w obecny rząd. W lipcu 2017 r. w swoim poście w serwisie facebook opublikował zdjęcie przygotowanych przez siebie przypinek z wulgarnym antypisowskim napisem. Znaczki głosiły „PiS ПНХ”. Druga część jest skrótowcem z języka rosyjskiego oznaczającym sformułowanie „idź w ch*j”. Isajew w komentarzu pod swoim postem tłumaczył, że powodem stworzenia wulgarnych przypinek było pragnienie, aby poszerzać ukraińską soft power w świat. Protesty, i to ze skutkiem – to jest to zjawisko (w tym, popkultury), z którego Ukraina w regionie zasłynęła. Pomimo takiej postawy kilka miesięcy później rząd PiS ponownie przyznał fundusze na prowadzony przez niego portal – tym razem 40 tys. złotych .

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

Dziennikarz wielokrotnie skarżył się na „hejt” jaki miał się wylać na jego osobę na prawicowych mediach. Skarżył się m.in. w tale promujących go mediach głównego nurtu, m.in. na łamach portalu TVN24. Jego zdaniem prawicowe media nie rozróżniały słów i metafor i zaczęły szukać wrogów ojczyzny. Skarżył się: To, co wydarzyło się w zeszły weekend, przerosło mnie. Do dzisiaj otrzymuję dziesiątki wiadomości „wyp..ć z Polski, nie będziesz nam tu majdanów robił”. Do mediów społecznościowych przestałem na wszelki wypadek zaglądać.

W marcu 2018 roku Isajew zamieścił na swoim profilu na portalu Facebook nagranie wideo i zdjęcia z warszawskiego marszu ku czci żołnierzy wyklętych, prawdopodobnie zrobione w Alejach Ujazdowskich. „Pod polskim MSZ i kilkoma ambasadami, w tym Ukrainy, maszerują teraz ludzie, których hasła i symbolika nawołuje do totalitarnej ideologii faszystowskiej oraz nienawiści. Policja zatrzymała mnie i wiele osób za to, że blokowaliśmy „legalną demonstrację“ faszystów” – opisywał marsz Isajew.

„W związku z tym, oraz biorąc pod uwagę fakt, że od dzisiaj obowiązuje nowelizacja ustawy o IPN, publicznie oświadczam, że Państwo Polskie oraz Naród Polski są współodpowiedzialni za zbrodnie III Rzeszy Niemieckiej, bo do dzisiaj hołubią tych, którzy naśladują ideologię faszystowską; bo do dzisiaj w propagowaniu ideologii totalitarnej jest mocne odwołanie się do pojęcia „naród” i „Polacy”; bo do dzisiaj polskie organizacje faszystowskie skromnie nazywają się >>narodowymi<<” – obwieszcza Isajew. Nie ukrywa przy tym, że jego wpis jest świadomą prowokacją – „W ten sposób świadomie naruszam art. 55a nowej ustawy o IPN. I chyba moi uważni czytelnicy już wiedzą, gdzie to mają zgłosić”.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

W kwietniu 2018 Isajew utracił akredytację w polskim MSZ. Dzisiaj w MSZ pani Magdalena Borysewicz wydała mi pismo z odmową przedłużenia akredytacji, powtarzając, że jest to decyzja dyrektora biura prasowego Artura Lomparta, a więcej ona nic nie wie. – opisywał na Facebooku odpowiedź, którą otrzymał z MSZ na jego monity w sprawie przedłużenia akredytacji. Ukrainiec narzekał, że teraz będzie pracowało się mu ciężej, ponieważ „PiS (i nie tylko) nie otwiera drzwi na legitymacje zagraniczne”. Twierdził, że akredytacja polskiego MSZ otwierała mu „te nieliczne, które jeszcze były otwarte” – w tym kontekście przypomniał, że „na niejasnych podstawach” otrzymał zakaz wstępu do Sejmu.  Dziennikarz zakończył swój post dwuznaczną zapowiedzią skierowaną do kierownictwa MSZ: „jak będą po raz kolejny narzekać, że Polskę za granicą albo nie słyszą, albo źle rozumieją, to niech mają pretensje do siebie.”

Isajew nawoływał też do usunięcia słowa „honor” z nowych polskich paszportów. Jak argumentował, słowo to razi ukraińską wrażliwość. Zdaniem Isajewa „honor” powinien zniknąć z polskich paszportów, gdyż w języku ukraińskim, jego zdaniem, ma on pejoratywne zabarwienie. Twierdził też, że to sami Polacy są odpowiedzialni za pejoratywne skojarzenia ze słowem honor, występujące rzekomo w języku ukraińskim.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

Kresy.pl

7 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. agentsi
    agentsi :

    Cytat: “Aktywista (Igor Isajew) stwierdził, że podczas akcji ukraińskich nacjonalistów nie czuł się tak zagrożony, jak podczas marszu w Białymstoku”.

    No cóż, skomentuję to krótko starą polską maksymą ludową:

    “Qrwa qrwie łba nie urwie”.

    • Tutejszym
      Tutejszym :

      Isajew określa siebie jako geja, wg słownika to samo co pederasta.
      Uważaj, słowo pedzio może Isajew potraktować jako obraźliwe i zgłosić do prokuratury.
      Wtedy wyrok masz jak w banku, w RP Isajew traktowany jest jak primadonna.

  2. ProPatria
    ProPatria :

    Moja Ojczyzna, WSPANIAŁA Rzeczpospolita Polska jest w przeciwieństwie do bardzo wielu krajów, kraików, pseudo-kraików państwem, w którym są poszanowane prawa Obywateli, w tym wszelkich mniejszości. Jeśli pobyt w moim CUDOWNYM kraju komuś nie odpowiada i ktoś stale się męczy krwawiąc i plując jadem we wszelkich możliwych mediach to cóż, nikt na siłę nie trzyma, granica na wschód otwarta na ościerz..

  3. Tutejszym
    Tutejszym :

    Dlaczego “Igor Isajew, kontrowersyjny ukraiński dziennikarz i działacz liberalno-lewicowej opozycji w Polsce”
    nie został deportowany deportowany z Polski na Ukrainę.
    Czyżby jego hasło: “PIS idź w huj” było uznawane przez kierownictwo naszego kraju,
    a jego działalność dlatego dotowana z budżetu RP?
    Od kiedy to ukraiński pederasta cieszy się bezkarnością w Polsce?