„Wojna w Białymstoku” – Marsz Równości i kontrmanifestacja [+VIDEO/+FOTO / 18+]

W sobotę ulicami Białegostoku przeszedł marsz środowisk LGBT i ich zwolenników, któremu towarzyszyła kontrmanifestacja środowisk kibicowskich i patriotycznych. Maszerującym uniemożliwiono przemarsz pod białostocką archikatedrą. Doszło jednak do starć z policją, a także brutalnych incydentów.

Zgodnie z zapowiedziami, w sobotę w Białymstoku odbył się pierwszy tzw. Marsz Równości, czyli demonstracja środowisk LGBT i ich sympatyków. Jej uczestnicy zebrali się na placu Niezależnego Zrzeszenia Studentów, koło pomnika Bohaterów Ziemi Białostockiej. Już wiele godzin wcześniej rozpoczęło się tam zgromadzenie przeciwników marszu, którzy zakończyli swoją zasadnicza manifestację tuż przed rozpoczęciem pochodu. Obecni byli tam także ludzie ze środowisk kibicowskich, którzy kilka dni temu zapowiedzieli, że zorganizują się i będą prowadzić kontrmanifestacje. Ich zasadniczym celem było niedopuszczenie, by demonstracja zwolenników ideologii LGBT przeszła pod białostocką archikatedrą. Przeciwnicy Marszu Równości otoczyli plac praktycznie ze wszystkich stron.

Oceny liczebności samego marszu i jego przeciwników są bardzo rozbieżne. Służby porządkowe marszu, a także władze Białegostoku, przychylnie nastawione do tej manifestacji podały, wzięło w niej udział około 1000 uczestników, a kontrmanifestantów było mniej. W ocenie policji w marszu wzięło udział około 800 osób. Obecni na miejscu reporterzy Mediów Narodowych twierdzili z kolei, że na placu zebrało się około 150 osób, podczas gdy oponentów środowisk LGBT było kilka razy więcej.

Według relacji głównych mediów i PAP, jeszcze przed marszem dochodziło do utarczek słownych między jego uczestnikami a kontrmanifestantami ze środowisk kibiców. Skanowano m.in. hasła „Białystok wolny od zboczeńców” oraz “To jest Polska nie Bruksela, tu się zboczeń nie popiera”.

Kibice próbowali zablokować marsz i policja interweniowała, żeby mógł ruszyć. Jak podaje PAP, funkcjonariusze musieli użyć gazu, a „w uczestników marszu rzucano kamieniami, jajkami i petardami”.

Na nagraniach z tzw. Marszu Równości w Białymstoku widać było, że biorą w nim udział głównie osoby młode, w tym nastoletnie. Uczestnicy nieśli m.in. flagi i parasole w tęczowej symbolice LGBT. Widoczne były też m.in. flagi skrajnie lewicowej partii Razem, ale również symbole anarchistyczne oraz flagi Antify. Niesiono transparenty m.in. z napisami „Miłość nie jest grzechem”, “Równość płci”, “Miłość dla wszystkich ponad wszystko”. Wśród demonstrantów jechała też platforma z głośną muzyką. Zdaniem części obserwatorów widać było też plakaty z treścią szydzącą z religii katolickiej (był to przetworzony cytat Jezusa z Kazania na Górze, jednego z 8 Błogosławieństw).

Kontrmanifestanci szli z kolei po obu stronach maszerującej kolumny, przedzieleni kordonem policji. W trakcie przemarszu dochodziło do utarczek słownych i ostrych wymian zdań. Ze strony kibiców krzyczano m.in. „Bóg, honor i ojczyzna”, „Pedały do domu”, „Jeb** pedałów”. Z kolei uczestnicy marszu krzyczeli: “Chodźcie z nami”, “Polska wolna od faszyzmu”, a także „Wolność, równość, tolerancja” oraz „Solidarność naszą bronią”. Ogólnie słychać było też wulgarne wyzwiska, przy czym częściej i z większym natężeniem ze strony kontrmanifestantów. Na nagraniach zarejestrowano jednak także sytuacje, gdy z grupy uczestników marszu rzucano w jego przeciwników kamieniami.

Marsz LGBT próbowano zablokować w różnych miejscach na jego trasie. Pochód został zatrzymany przed wejściem na plac przed białostocką katedrą. Próbowano zmienić trasę marszu i ominąć to miejsce, ale na zmienionej trasie odbywało się wcześniej zarejestrowane zgromadzenie. Z tego powodu marsz musiał więc zawrócić i przejść obok katedry, ale ulicą obok, a nie przez plac.

Według policji, wówczas doszło do najpoważniejszego incydentu. Kontrmanifestanci podjęli zdecydowaną próbę zablokowania marszu. W funkcjonariuszy rzucano kamieniami i butelkami. Wtedy zdecydowano się na zmianę trasy marszu, który nie zakończył się jak planowano na Rynku Kościuszki, lecz ominął go i zakończył się na placu NZS.

Na zakończenie organizatorka marszu Katarzyna Rosińska ze stowarzyszenia “Tęczowy Białystok” mówiła m.in, że hasło marszu “Białystok domem dla wszystkich” powinno być powtarzane przez polityków, samorządowców i mieszkańców każdego dnia. Jej zdaniem manifestacja pokazała tolerancyjnych ludzi, którzy „robią fajną imprezę i potrafią ze sobą żyć bez nienawiści”.

Rzecznik podlaskiej policji nadinsp. Tomasz Krupa tłumaczył później, że marsz nie skręcił na plac przed katedrę z uwagi na to, że “było tam kilkanaście tysięcy osób”.

– Nastroje były napięte i w przypadku agresji doszłoby do zniszczeń, a osoby postronne narażone byłyby na obrażenia z uwagi na działania osób łamiących prawo – twierdził rzecznik podlaskiej policji. Odnośnie incydentów w okolicach katedry powiedział, że policjanci zostali obrzucenia różnymi przedmiotami, w tym butelkami i kostką brukową i musieli zareagować. -Policjanci używali zarówno granatów hukowych, używali miotaczy pieprzu, siły fizycznej – powiedział nadinsp. Krupa. Policjanci użyli ponadto armatki wodnej.

Łącznie, według policji zatrzymano 20 osób, z czego cztery są podejrzane m.in. o rozbój, naruszenie nietykalności i znieważenie funkcjonariuszy oraz użycie gróźb. 16 osób ukarano mandatami. Podano też, że jedna policjantka trafiła do szpitala na badania.

Dużo kontrowersji w mediach społecznościowych wywołały nagrania, które mają przedstawiać brutalne incydenty towarzyszące marszowi środowisk LGBT, choć raczej na jego peryferiach. Na jednym z nagrań widać grupę osób ścigających kogoś, a następnie siłą odbierających pewnej dziewczynie, krzyczącej i przewróconej na ziemię, jakiś przedmiot. Nie wiadomo dokładniej, kim były te osoby. Inne nagranie pokazuje z kolei pobicie młodego chłopaka, w tym przez osobę w koszulce w barwach Jagiellonii Białystok. Filmy te wywołały liczne głosy oburzenia ze strony środowisk lewicowych i lewicowo-liberalnych, a także części komentatorów konserwatywno-liberalnych, domagających się interwencji MSW.

Komentowane było też nagranie z momentu, gdy na jednej z głównych ulic Białegostoku przedstawiciele środowisk kibicowskich oraz inne osoby ustawiły się w poprzek drogi, chcąc zablokować przemarsz. Był tam też mężczyzna z wózkiem i małym dzieckiem, podczas gdy naprzeciw stał szereg policjantów, którzy w pewnym momencie ruszyli do przodu, żeby rozpędzić demonstrantów. Pomagał im w tym bardzo nisko lecący helikopter.

Według relacji Mediów Narodowych, sobotnie wydarzenia na ulicach Białegostoku była wręcz „wojną” środowisk LGBT i patriotyczno-kibicowskich. Pojawiły się też głosy, że znaczna część uczestników parady była zwożona z innych miejsc Polski.

PAP / rmf24.pl / Media Narodowe / twitter / Kresy.pl

2 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. Czeslaw
    Czeslaw :

    Pamiętając o chrześcijańskim miłosierdziu i tolerancji nie można zapominać o grzechu i karze jaką jest piekło. Kierując się miłosierdziem trzeba ludzi uświadamiać i chronić przed piekłem nawet wbrew ich woli tak jak chronimy małe dzieci i karzemy za złe postępowanie dla ich dobra, żeby np. nie wkładały rękę do ognia. Brawo Białostoczcanie