Coraz częściej porównuje się te dwie mniejszości narodowe – Polaków na Litwie i Litwinów w Polsce, mówiąc, że ci drudzy mają bez porównania lepiej – ich prawa są przestrzegane, nasze nie. Jednak życie pospolitego Litwina w Polsce, jego uczucia oraz świadomość nie różni się tak bardzo, jakby się wydawało, od nas, Polaków zamieszkujących Wileńszczyznę.

Proszę swoją rozmówczynię, Aliciję Birgelytė, by się przedstawiła.
– Mam na imię Alicija, jestem polską Litwinką – odpowiada. Choć potem się poprawia.
W ich świadomości jest to głęboko zakorzenione – świadomość, że ich ojczyzną jest Polska, mimo że sami przyznają, że mieszkają na ziemiach etnicznie litewskich. Tak też o Puńsku, Sejnach i innych miasteczkach i wsiach piszą media polskie. Chociaż nie jeden z nich przyznaje, że został “zawieszony” między dwoma państwami. W Polsce – jest Litwinem, na Litwie – jest Polakiem.
– W Wilnie nigdy nie byłam Litwinką – opowiada Alicija. – Po litewsku rozmawiamy z akcentem. Ale to nie jest takie ważne. Najważniejsze, że sama wiem, kim jestem.

Podobnie też twierdzi zastępca wójta urzędu gminy w Puńsku, Jonas Vaičiulis. Od razu, gdy się dowiedział, z kim rozmawia, poprosił, byśmy przeszli na jego język ojczysty – litewski.
– Każdy mieszkaniec Puńska, a Litwinów jest tu ponad 80 proc., ma tę świadomość, że jest obywatelem Polski i przede wszystkim jej częścią – tłumaczy. – Z chęcią służymy w wojsku polskim, nasze dzieci od najmniejszego uczą się języka państwowego. Moim zdaniem, w ten sposób dajemy dzieciom lepszy start, gdyż znają one od razu dwa języki.

Zastępca wójta niezwykle się dziwi, że na Wileńszczyźnie nie wszyscy przedstawiciele mniejszości narodowych znają język państwowy.
– Przecież to podstawa! – nie skrywa swego zdziwienia.

Obywatele Polski pochodzenia litewskiego mogą także, jak i my tutaj, według oddzielnego konkursu, ubiegać się o studia na Litwie. Jak zauważa Alicija, obecnie studiująca magisterkę na Uniwersytecie Wileńskim (kierunek – zarządzanie instytucjami europejskimi), bardzo mało Litwinów z Puńska i okolic postanawia studiować w Polsce. Przyczyny?

– Na Litwie mamy lepsze warunki do studiowania. W Polsce na studia wstępowałabym według konkursu ogólnego, natomiast tu, na Litwie, mamy przydzielone nam miejsca – tłumaczy. – Otrzymujemy specjalne stypendia, Centrum Wspierania Litwinów za Granicą bardzo się nami opiekuje, organizuje wycieczki.
Po studiach Alicja, jak i około połowy mieszkańców etnicznych ziemi litewskich, studiujących na Litwie, ma zamiar zostać na Litwie. Choć nadal się waha, ponieważ, jak sama twierdzi, najlepiej się czuje w Puńsku – tu jest jej ojczyzna, jest też przywiązana do ludzi, którzy tu mieszkają.
– Ale jakie mam możliwości do pracy w Puńsku? Jedynie w szkole, być może jeszcze w redakcji naszego dwutygodnika “Aušra”, i wszystko – odpowiada z pewnym zamyśleniem w głosie. – Do Warszawy czy innych polskich miast też nie pojadę.

Właśnie to – wyjazd Litwinów ze swojej etnicznej ojczyzny i asymilacja, następująca przede wszystkim ze względu na tzw. “rodziny mieszane”, liczba ich w Polsce powoli się zmniejsza. Zapytana, z kim Alicija Birgelytė chętniej założyłaby rodzinę – z Polakiem czy Litwinem, zamyśliła się.
– Oczywiście, chętniej założyłabym z Litwinem – odpowiada po chwili. – Byłoby mniej problemów wtedy, chociażby z wychowaniem, wykształceniem dzieci. Choć, oczywiście narodowość nie jest najważniejsza.

Mieszkanka Puńska przyznała jednak, że jest to drażliwy aspekt w każdej rodzinie.
– Ale pewnie u was jest podobnie, nie muszę tego tłumaczyć – dodaje.

Podobne jest i jeszcze jedno – dbanie o swoją kulturę narodową. Jak się wyraziła Alicija, życie kulturowe w gminie po prostu “kipi”.
– W ciągu roku odbywa się u nas ponad 80 przeróżnych imprez kulturowych – chwalił się zastępca wójta w Puńsku. – Jak dajemy sobie radę? No, trudno jest. Ale dajemy – dodaje z uśmiechem.
Chociaż krążą plotki, że w Puńsku nie ma święta, które odbywałoby się w języku polskim, Jonas Vaičiulis obala to:
– Obchody świąt państwowych, na przykład 11 Listopada, zawsze się odbywają w języku państwowym. Inne święta często są dwujęzyczne. Oczywiście, nie brak tych tylko litewskich – tłumaczy.

Według prawa polskiego, w miastach, w których ponad 20 proc. to mniejszość narodowa, można zamieszczać dwujęzyczne nazwy ulic, a w urzędach każdy zwracający się może np. napisać podanie w swoim języku ojczystym. Jednak, choć takie prawo jest, nie jest ono obowiązujące.
– Mamy taką możliwość, jednak w naszym samorządzie wszystko się odbywa tylko w języku państwowym, czyli po polsku. Posiedzenia Rady, dokumentacja – wszystko po polsku. Podania nasi mieszkańcy też piszą w tym języku – twierdzi Jonas Vaičiulis.
Tak, zdaniem zastępcy wójta, jest prościej – nie potrzebują dodatkowych wydatków na wprowadzenie dwujęzyczności w urzędach. Związane z tym są jednak pewne wydatki, takie jak zatrudnienie tłumacza, itp.

Podobną sytuację mają też z nazwami ulic:
– Nie na wszystkich ulicach mamy nazwy dwujęzyczne, tak samo jest i z nazwami miejscowości – opowiada, dodając, że z tym też wiążą się dodatkowe koszta. – Sami mieszkańcy na zamieszczanie takiej tabliczki mają prawo, jednak sami pokrywają koszta.
Natomiast o dwujęzyczność na tablicach z nazwami miejscowości pytają samych mieszkańców w lokalnym referendum.

Przypominając stosunki między Litwinami a Polakami w naszym kraju, zapytałam też o to mieszkańców Puńska – czy tam też są podobne problemy?
– Wiele słyszałem o tym, co się dzieje na Litwie – mówi Jonas Vaičiulis. – Że ciągłe są jakieś zamieszki między Litwinami a Polakami. Ale cóż, wybory się pewnie zbliżają?
Jak twierdzi, u nich jest inaczej – sąsiedzi, niezależnie od narodowości, żyją w zgodzie.
– Jesteśmy niezwykle zgodną wspólnotą – dodaje zastępca wójta.

Alicija Birgelytė jest podobnego zdania.
– Jeżeli i zdarzają się jakieś zamieszki, najczęściej są wywołane przez przyjezdnych, a nie przez mieszkańców tych okolic – mówi. – Zresztą, zauważyłam, że o wiele bardziej “bojowi” są ci, którzy jeszcze niedawno nazywali się Litwinami, ale się “spolonizowali”.
– U nas, w Sejnach przy konsulacie wiszącą flagę??? też nie raz zrywali – opowiadał Jonas Vaičiulis. – Nie było innego wyjścia – teraz tam ochrona.

O sprawach narodowościowych zastępca wójta mówi bardzo dyplomatycznie.
– Jak i wśród Polaków, tak i wśród Litwinów są ludzie kulturalni i nie – stwierdza filozoficznie.

Gmina w Puńsku, zamieszkiwana w większości przez Litwinów, może być także przykładem dla wielu naszych miejscowości, zamieszkiwanych przez Polaków.
– Jesteśmy gminą wzorową. Wszyscy mieszkańcy są niezwykle zgodni i niezwykle pracowici. Już nie raz zostaliśmy wyróżnieni w wielu konkursach, mamy także dyplom od Senatu Rzeczpospolitej Polskiej za działalność na rzecz kultury.

Katarzyna Kuckiewicz
1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. hetmanski
    hetmanski :

    Nie ma podstaw do porównywania tych dwóch nacji .Po pierwsze do 1990 r na Litwie obowiązywał j rosyjski .zamieszkujący tereny województwa wileńskiego od roku 1945 byli pod okupacją sowiecką i nie poczuwali się do nauki języka okupanta w sposób większy od potrzebnego minimum . Natomiast nawet w czasach PRL litwini mieszkający na terenach Polski mieli możliwość kultywowania swojego języka i kultury