Według nowych informacji dotyczących stanu zdrowia Andrzeja Poczobuta, polskiego działacza z Grodna więzionego przez białoruskie władze, obecnie przebywa on na sali dla chorych zakaźnie i odbywa kwarantannę w związku z pozytywnym testem na koronawirusa.
Andrzej Poczobut, działacz Związku Polaków na Białorusi, jest przetrzymywany w areszcie w Żodzino pod Mińskiem. Dwa tygodnie temu poinformowano, że zaraził się tam SARS-CoV-2 i zachorował. Żona Poczobuta, Oksana, była poważnie zaniepokojona stanem jego zdrowia. W ubiegłym tygodniu poinformowała o pogorszeniu stanu jego zdrowia. Podkreślała, że jej mąż wymaga pilnej pomocy lekarskiej, ma wadę serca, a w jego celi panują bardzo złe warunki.
Okazało się, że niedługo po tym, jak sprawę stanu zdrowia polskiego działacza nagłośniły media, administracja postanowiła zainteresować się jego stanem.
Oksana Poczobut poinformowała, że w środę udało jej się porozmawiać z lekarzem więziennym. Jej mężowi zrobiono test na Covid-19, ale dopiero 16 czerwca, czyli pięć dni po tym, jak sam uwięziony przekazał, że uważa, iż jest chory. Test okazał się pozytywny, w związku z czym Polak do 8 lipca pozostaje na kwarantannie.
Jak podano, Andrzej Poczobut został przeniesiony z przepełnionej i dusznej celi na obserwację. Od kilku dni przebywa na sali dla osób z chorobami zakaźnymi. W najbliższy wtorek ma mieć wykonany kolejny test, a w razie wyniku negatywnego ma wrócić do zwykłej celi i tam kontynuować kwarantannę. Według portalu ZnadNiemna.pl, nie wiadomo jednak, czy władze kolonii pozwolą mu leżeć na pryczy w ciągu dnia. Na razie przyjmuje leki, a z racji wysokiego poziomu OB przepisano mu antybiotyk.
Jak informowaliśmy, Oksana Poczobut otrzymała list, według którego jej mąż po nie zgodzeniu się na wyjazd do Polski w zamian za zwolnienie, odczuł pogorszenie traktowania przez służbę więzienną.
Wcześniej, Andrzej Poczobut otrzymał w areszcie śledczym status „osoby skłonnej do ekstremizmu i działań destrukcyjnych”. Portal ZnadNiemna.pl zaznacza, że „według licznych relacji w ostatnich miesiącach status ekstremisty jest przyznawany licznym więźniom politycznym, którzy podlegają nasilonej kontroli ze strony administracji aresztów i więzień”. Oznacza to surowsze traktowanie w areszcie czy w więzieniu. Dodaje, że jeśli osoba o takim statusie zostaje skazana na kolonię karną, to oznacza się ją żółtą naszywką z nazwiskiem.
Od połowy maja br. Poczobut przebywa w areszcie śledczym w Żodzinie pod Mińskiem, podobnie jak szefowa Związku Polaków na Białorusi, Andżelika Borys. Oboje zostali aresztowani w marcu br. pod zarzutem podżegania nienawiści na tle narodowościowym i propagowania nazizmu. To samo zarzucano trzem innym polskim działaczkom, Annie Paniszewej, Marii Tiszkowskiej i Irenie Biernackiej, które 25 maja br. wydalono z Białorusi do Polski. ZnadNiemna.pl zaznacza, że jeśli będą chciały wrócić na Białoruś, to grozi im areszt i wznowienie sprawy karnej.
Zatrzymany przez białoruskie służby polski działacz z Grodna, Andrzej Poczobut, usłyszał w kwietniu zarzuty podżegania do nienawiści i „rehabilitacji nazizmu”. W Kodeksie Karnym Republiki Białoruś czyny takie są zagrożone pozbawieniem wolności w wymiarze od 5 do 12 lat. Według białoruskiej Prokuratury Generalnej, współkierowany przez Poczobuta Związek Polaków na Białorusi od 2018 roku miał organizować imprezy poświęcone „żołnierzom wyklętym”. Białoruska propaganda insynuuje polskiemu podziemiu antykomunistycznemu współpracę z III Rzeszą i dopuszczanie się zbrodni na ludności cywilnej.
znadniemna.pl / Kresy.pl
Wygląda na to, że w białoruskim więzieniu opieka lekarska jest lepsza niż w Polsce na wolności. Szybkie rozpoznanie, rozmowa żony lekarzem – w Polsce to science fiction.