Minister spraw zagranicznych Ukrainy Andrij Sybiha skomentował decyzję Stanów Zjednoczonych o odmowie nazwania Rosji agresorem w kilku rezolucjach.


Minister spraw zagranicznych Ukrainy Andrij Sybiha wezwał w niedzielę do przyjrzenia się działaniom Rosji pośród doniesień, że Stany Zjednoczone odmawiają nazwania Rosji agresorem w kilku rezolucjach.

Sybiha napisał o tym na portalu społecznościowym X (Twitter), donosi Europejska Prawda.

Minister zauważył, że tej nocy Rosja wystrzeliła rekordową liczbę 267 śmiercionośnych dronów nad Ukrainę, atakując ludność cywilną i obiekty infrastruktury krytycznej.

„To pokazuje, że unikanie nazywania Rosji agresorem nie zmienia faktu, że nią jest. Zamiast tego spójrz na jej działania” – podkreślił Sybiha.

Jak informowaliśmy na naszym portalu, Stany Zjednoczone sprzeciwiają się próbom określenia Rosji jako agresora w oświadczeniu grupy G7 z okazji trzeciej rocznicy inwazji Moskwy na Ukrainę, donosi Financial Times, powołując się na anonimowych zachodnich urzędników znających sprawę.

Financial Times zacytował pięć anonimowych źródeł, które stwierdziły, że Stany Zjednoczone sprzeciwiają się określeniu Rosji jako agresora w oświadczeniu z okazji trzeciej rocznicy pełnoskalowej wojny.

Ponadto, udział Zełenskiego w wirtualnym szczycie przywódców Grupy Siedmiu zaplanowanym na poniedziałek nie został jeszcze uzgodniony.

Waszyngton ma sprzeciwiać się standardowemu językowi zwykle używanemu w oświadczeniach G7 na temat wojny, w szczególności określeniu „rosyjska agresja”.

„Jesteśmy nieugięci, że należy rozróżniać Rosję i Ukrainę. Nie są takie same… Amerykanie blokują ten język, ale wciąż nad tym pracujemy i mamy nadzieję na porozumienie” – podkreśliło źródło.

Od 2022 r. G7 wydaje oświadczenie popierające Ukrainę każdego 24 lutego, w dniu, w którym prezydent Rosji Władimir Putin wydał rozkaz przeprowadzenia inwazji. Odmowa Waszyngtonu użycia terminu „agresor” odzwierciedla szerszą zmianę w polityce USA, która coraz częściej określa wojnę jako „konflikt na Ukrainie”, według dwóch źródeł FT. Ostatnie oświadczenia USA dotyczące polityki zagranicznej użyto podobnego sformułowania. „To nie to samo” — powiedział anonimowy urzędnik poinformowany o tej sprawie, dodając, że „należy dokonać rozróżnienia między Rosją a Ukrainą”.

Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Dodaj komentarz