Z Watykanu dochodzą informacje o zgodzie papieża Franciszka na beatyfikację greckokatolickiego arcybiskupa Andrzeja Szeptyckiego ze Lwowa, kolaboranta Hitlera i SS Galizien – informuje ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski.

W poniedziałek ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski przekazał nowe informacje ws. procesu beatyfikacyjnego greckokatolickiego metropolity Lwowa, abpa Andreja Szeptyckiego, hitlerowskiego kolaboranta.

PRZECZYTAJ: Hitlerowski kolaborant zostanie błogosławionym? Kontrowersje wokół beatyfikacji metropolity Szeptyckiego

– Otrzymałem wczoraj informację z Watykanu, od jednego z zaprzyjaźnionych księży włoskich, że papież Franciszek, który mimo protestów najpierw ogłosił tzw. heroiczność cnót abpa Szeptyckiego, kolaboranta hitlerowskiego, obecnie nosi się z zamiarem ogłoszenia tej beatyfikacji – mówi ks. Isakowicz-Zaleski na wideo-blogu.

Podkreśla, że jest to sprawa niezwykle bulwersująca, z uwagi na działalność abpa Szeptyckiego. Przypomniał, że był on z pewnością bardzo wykształcony i zasłużony dla Cerkwi Greckokatolickiej, lecz jako młody człowiek wybrał obrządek greckokatolicki i narodowość ukraińską. Miał do tego pełne prawo, ale w okresie międzywojennym i w czasie II wojny światowej „arcybiskup niepomny na ostrzeżenia, np. ze strony dzisiejszego błogosławionego bpa Grzegorza Chomyszyna (…) uczynił małą furtkę, a później szeroką bramę dla nacjonalizmu ukraińskiego, który był, jak określał to Chomyszyn, odmianą satanizmu”.

Ksiądz przypomniał też, że w 1941 roku po wkroczeniu Niemców poparł Hitlera i wydał list pasterski wzywający swoich wiernych do poparcia wodza III Rzeszy, a także gratulował mu zajęcia Kijowa i wsparł inicjatywę utworzenia ochotniczej formacji kolaboracyjnej Waffen-SS Galizien. – Jego wsparcie dla okupantów niemieckich i dla nacjonalistów ukraińskich było jednoznaczne – powiedział. Dodał, że później, gdy losy wojny się odwróciły, popierał Stalina.

– Ta postać to jedna wielka kontrowersja, nie tylko dla byłym mieszkańców Kresów wschodnich, ale dla wszystkich, którzy słusznie uważają, że nie można w żaden sposób usprawiedliwiać kolaboracji z hitlerowcami, tym bardziej wsparcia dla SS – podkreśla ks. Isakowicz-Zaleski. Przypomniał też, że po II wojnie światowej, gdy Ukraińcy starali się o beatyfikację abpa Szeptyckiego, prymas kard. Stefan Wyszyński sprzeciwiał się temu. Również Jan Paweł II nie zgodził się na tę beatyfikację, podobnie jak Benedykt XVI. Ponadto, środowiska żydowskie krytycznie go oceniały.

– Obecny papież Franciszek nie tylko zdecydował się na ogłoszenie heroiczności cnót abpa, ale w ostatnim czasie podjął jednoznaczne działania, które mają doprowadzić do beatyfikacji – powiedział duchowny. Zaznaczył, że wymagany jest do tego cud, „co jeszcze, Chwała Panu Bogu, nie miało miejsca”. Przypomnijmy jednak, że w lipcu 2015 roku poinformowano, że za wstawiennictwem metropolity Szeptyckiego miał się dokonać cud. Tego rodzaju wydarzenie w zasadzie bezpośrednio umożliwia beatyfikację, jednak musi to zostać zatwierdzone przez Watykan.

– Jako ksiądz rzymskokatolicki i potomek księży greckokatolickich (…) muszę wyrazić swój sprzeciw w tej sprawie. Ewentualne, nie daj Boże, uznanie Szeptyckiego za godnego na wyniesienia na ołtarze będzie wielkim konfliktem w obrębie Kościoła zaznaczył ks. Isakowicz-Zaleski. Zachęcił też wiernych do protestowania w tej sprawie i przypominania prawdy o postaci abpa Szeptyckiego, m.in. poprzez wysyłanie listów do nuncjatury apostolskiej czy do Watykanu. – Trzeba też podkreślić, że nie jest to w żaden sposób atakowanie Cerkwi Greckokatolickiej, ale wskazywanie, że ta postać jest niegodna chwały ołtarzy.

Ks. Isakowicz-Zaleski przyznał, że zdaje sobie sprawę, iż jego wypowiedź na ten temat może wywołać kontrowersje, ale uważa, że „dopóki nie nastąpi akt beatyfikacji, to każdy duchowny i świecki ma prawo, a nawet obowiązek, zgłosić od Watykanu swoje zastrzeżenia”. Dodał, że osobiście dziwi się decyzji papieża Franciszka, co jego zdaniem może wynikać z jego niezbyt dobrej znajomości historii Europy Wschodniej.

Ksiądz przypomniał też o manifestacji pod Uniwersytetem Wrocławskim, gdzie w miniony piątek środowiska kresowe, narodowe i patriotyczne zorganizowały kolejną pikietę przeciwko umieszczeniu w budynku rektoratu Uniwersytetu Wrocławskiego tablicy ku czci ukraińskiego arcybiskupa Andrzeja Szeptyckiego. „To dla Rzeczypospolitej postać haniebna. To jest tablica kłamstwa i hańby” – mówił podczas manifestacji Stanisław Srokowski.

Przeczytaj: Prof. Zięba o tablicy ku czci Szeptyckiego we Wrocławiu: wstyd – nic nie rozgrzeszy go z kolaboracji z Hitlerem

Postać Andreja Szeptyckiego do dzisiaj budzi kontrowersje. Był on wielokrotnie oskarżany o pobłażliwość wobec ukraińskiego nacjonalizmu. Ostrą krytykę jego postawy zawarł w swoich zapiskach, wydanych w 2016 roku, współczesny mu greckokatolicki biskup Grzegorz Chomyszyn. Uważał on, że Szeptycki umywał ręce wobec „herezji nacjonalizmu” i doprowadził do jej rozpanoszenia się w Kościele greckokatolickim. Polacy zarzucali Szeptyckiemu brak należytej reakcji na zbrodnie popełniane rękami jego wiernych zarówno podczas wojny polsko-ukraińskiej 1918-19 jak i podczas późniejszego ludobójstwa OUN-UPA, a także brak lojalności wobec państwa polskiego i kolaborację z III Rzeszą.

W 2015 roku greckokatolicki metropolita lwowski Andrzej Szeptycki znalazł się wśród ośmiorga sług Bożych, których dekrety o heroiczności cnót zatwierdził 16 lipca papież Franciszek. Oznacza to, że może on zostać zaliczony w poczet błogosławionych. Z kolei 27 lipca 2015 roku poinformowano, że za wstawiennictwem metropolity Szeptyckiego miał się dokonać cud. Tego rodzaju wydarzenie w zasadzie bezpośrednio umożliwia beatyfikację, jednak musi to zostać zatwierdzone przez Watykan.

Fakty są takie, że metropolita Andrzej Szeptycki walczył o interesy ukraińskie, kolaborował z III Rzeszą, reprezentował społeczeństwo masowo uczestniczące w Holokauście i nie chciał powstrzymać ludobójstwa na Kresach Wschodnich. Teraz może zostać wyniesiony na ołtarze. A niewykluczone, że będzie to wstęp do beatyfikacji krewnych Bandery – mówił w rozmowie z portalem Kresy.pl jeden z największych znawców biografii metropolity Andrzeja Szeptyckiego, profesor Andrzej Zięba z Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Polecamy artykuł: Chrześcijaństwo i radykalny nacjonalizm: Metropolita Szeptycki i ruch Bandery

Wcześniej zwracaliśmy uwagę, że diecezja lwowska ma w swoich planach beatyfikację ojca Stepana Bandery, Andrija, a także jego braci. Istnieje prawdopodobieństwo, że beatyfikacja metropolity Szeptyckiego może w znacznym stopniu ułatwić przedstawienie krewnych Stepana Bandery jako kandydatów na ołtarze. Według ekspertów pokazuje to, jak obecna cerkiew greckokatolicka traktuje kwestię ukraińskiego nacjonalizmu i odwoływania się do ideologii banderyzmu.

„Obserwujemy dziś rozwój plagi obstawiania Polski symboliką związaną z metropolitą Szeptyckim. Instytucje polskie, które pozwalają państwu ukraińskiemu i jego władzom, odwołującym się do ideologii banderowskiej, zawieszać jakiekolwiek gloryfikacje ukraińskie na ścianach swych budynków, dokonują czegoś na kształt samo-zborsuczenia. Dlatego mój komentarz do wrocławskiej tablicy da się ująć jednym słowem: wstyd” – komentował dla portalu Kresy.pl sprawę tablicy upamiętniającej metropolitę Szeptyckiego dr hab. Andrzej Zięba (UJ), jeden z największych znawców jego biografii.

PRZECZYTAJ KONIECZNIE: Ukraiński Kościół Grekokatolicki – flirt z neobanderyzmem i wrogość wobec obrządku łacińskiego

Youtube.com / Kresy.pl

4 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. Accipiter
    Accipiter :

    Francis, ek to nie papież tylko lewak w bis łych szatach. Ewentualne ogłoszenie tego probanderowskiego ścierwa błogosławionym uznać należałoby za skanda i świętokractwo. Dlaczego polscy hierarchów ie nie przeciwstawia temu? Nie mam zamiaru chodzić do kościoła, którego błogosławionym jest kolaborant i poplecznik zbrodniarzy.

  2. tagore
    tagore :

    Przyczyna działań Franciszka jest prosta, w Argentynie w jego otoczeniu był po wojnie
    Greko Katolicki kapłan bliski Szeptyckiemu . Skutki tej “nominacji” mogą być trudne do przewidzenia nie tylko w sferze religijnej ,ale również społecznej i politycznej.