Środowiska kresowe, narodowe i patriotyczne zorganizowały we Wrocławiu kolejną pikietę przeciwko umieszczeniu w budynku rektoratu Uniwersytetu Wrocławskiego tablicy ku czci ukraińskiego arcybiskupa Andrzeja Szeptyckiego. “To dla Rzeczypospolitej postać haniebna. To jest tablica kłamstwa i hańby” – mówił Stanisław Srokowski.

Zgodnie z zapowiedziami, w piątek o godzinie 17:00 na Placu Uniwersyteckim we Wrocławiu, pod gmachem głównym Uniwersytetu Wrocławskiego, odbyła się kolejna pikieta przeciw tablicy upamiętniającej greckokatolickiego metropolitę lwowskiego, abpa Andreja Szeptyckiego, hitlerowskiego kolaboranta. Organizatorami pikiety były: Akademia Patriotów, Narodowe Forum Kresowe, Młodzież Wszechpolska, Obóz Narodowo-Radykalny i Ruch Narodowy. Wzięło w niej udział około 50 osób w różnym wieku.

Przeczytaj: Wrocław: Kresowianie protestują przeciw upamiętnieniu abp. Szeptyckiego

Pikietę otworzył Paweł Luberadzki, szef wrocławskich struktur ONR. Na wstępie podkreślił, że nie może być zgody na upamiętnianie takich postaci, jak metropolita Andrej Szeptycki ani przez władze Uniwersytetu Wrocławskiego, ani przez władze Wrocławia ani jakiekolwiek inne. Zaznaczył, że uczelnia broni poświęconej mu tablicy tym, że późniejszy arcybiskup studiował tam i obronił doktorat. – Metropolita Szeptycki nie ma zasług ani dla uniwersytetu, ani dla miasta Wrocław, ani dla Polski. Dlaczego jest tu tak honorowany? Nie można pozwolić, by jawny wróg narodu polskiego był honorowany w Polsce.

Głos zabrał następnie Stanisław Srokowski, znany pisarz i przedstawiciel Narodowego Forum Kresowego. Podkreślał, że potrzebny jest bój o prawdę, sprawiedliwość i o Wrocław. Srokowski przypomniał też sylwetkę metropolity Szeptyckiego. – To dla Rzeczypospolitej postać haniebna – podkreślał. W swoim wystąpieniu przypomniał m.in., że greckokatolicki abp Szeptycki w listopadzie 1918 roku, gdy Ukraińcy chcieli powołać na polskiej ziemi swoje państwo, stanął po ich stronie, a przeciw Polsce. – Później było coraz gorzej – dodał. Przypomniał też m.in. o tym, że metropolita nie potępił mordu ukraińskich nacjonalistów na ministrze Bronisławie Pierackim, a podczas II wojny światowej, choć miał taką możliwość i wielki wpływ na Ukraińców, to nie powstrzymał rzezi wołyńskiej i masowych mordów na Polakach. Także wówczas, gdy prosił go o to rzymskokatolicki metropolita lwowski, abp Bolesław Twardowski.

– To jest postać z najgorszych snów – mówił Srokowski. Przypomniał też, że gdy w 1941 roku Niemcy ruszyli na ZSRR, to abp Szeptycki „współpracował z Banderą” chcąc stworzyć na polskiej ziemi państwo ukraińskie. – To był kolaborant Hitlera. Pisał też listy poddańcze do Stalina, a jeszcze wcześniej do cara. Wszystko przeciwko Polsce – podkreślał Srokowski. Pytał też, z jakiej racji taka osoba ma być w Polsce honorowana. – Co takiego skłoniło władze UWr, żeby uczynić go słynną, wielką postacią tego miasta? To jest wielkie oszustwo. (…) Po Polsce rozlewa się fala kłamstwa, w które wpisuje się także ta tablica. Na tej tablicy nie znajdziecie ani słowa o tym, co tutaj mówię. Wszystkie jego zasługi to to, że tu studiował i że bardzo kochał swojego dziadka.

Zaznaczył też, że młodzi studenci nie znając faktów, widząc tablicę ku czci metropolity odnoszą wrażenie, że był jakimś bohaterem. – To jest kłamstwo historyczne, w którym uczestniczy rektor tej uczelni, jej profesorowie, którzy mają strzec prawdy. A to jest tablica kłamstwa i hańby.

Głos zabrał też Oliwier Iwanowski z Młodzieży Wszechpolskiej, który pytał, dlaczego na uniwersytecie honorowany jest ktoś, „kto dokonał najwyższej zdrady”, także w stosunku do własnego siebie, jako kapłana. Podkreślał, że takie działania nie mają nic wspólnego z pojednaniem polsko-ukraińskim, ale są przyjęciem ukraińskiej narracji. Pytał też, dlaczego na proteście w takiej sprawie jest tak niewiele osób i dlaczego profesorowie przyzwalają na honorowanie takiej postaci. Zaznaczył, że może to mieć związek „z promowaniem Wrocławia jako miasto wielokulturowego, pełnego mniejszości ukraińskiej”, wobec której czyni się szereg ustępstw. – Ta tablica jest przyzwoleniem dla budowania przez Ukraińców własnej tożsamości, kosztem naszej. Abp Szeptycki jest symbolem tożsamości ukraińskiej, budowanej w opozycji do tożsamości polskiej.

Zbigniew Jarząbek, przedstawiciel Akademii Patriotów, przypomniał o okrucieństwach ludobójstwa na Kresach. – Dziś walczymy o jedną tablicę. To mało. Byłem na Ukrainie. Tam w każdej wsi stoją pomniki tych łotrów, a są zakusy, żeby takie pomniki stawały u nas, na wschodzie Polski. Niektóre już tam stały. Dziś musimy walczyć o to, żeby ta ideologia, te pomniki, zniknęły na zawsze. Stąd i z tego młodego państwa ukraińskiego, które dziś na trupach [Polaków – red.] próbuje budować swoją tożsamość.

Stanisław Zapotoczny z Ruchu Narodowego przypomniał, że wielu mieszkańców miasta pochodzi z Kresów Południowo-Wschodnich. Zwrócił uwagę, że z jednej strony bestialstwo ludobójstwa na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej było bezprecedensowe, a z drugiej strony Ukraińcy kształtowali się na ideologii socjalistycznej, zbrodniczej, która z ideą narodową nie miała nic wspólnego. Zaznaczył, że młode pokolenia trzeba uchronić przed zaszczepianiem im właśnie ideologii socjalistycznej.

Powinniśmy przychodzić tu do skutku, dopóki władze uniwersytetu się nie opamiętają – powiedział Zapotoczny. Jego zdaniem upamiętnianie metropolity Szeptyckiego to szydzenie z potomków mieszkańców Kresów i tych, którzy zginęli z rąk banderowców. Wypomniał też władzom UWr, że nikt z nich nie pojawił się na pikiecie, choćby po to, żeby przedstawić swoje racje. Pytał też, czemu nie reagował minister odpowiedzialny za uczelnie wyższe. Jak przypuszcza, umieszczenie tablicy ku czci metropolity Szeptyckiego mogło mieć na celu wzbudzenie w stosunku do niego pozytywnych emocji, szczególnie wśród osób nie znających jego biografii, nie podając prawdy. Poinformował też, że protesty będą kontynuowane.

Na koniec Luberadzki przypomniał jeszcze, że tablicę odsłonięto w obecności przedstawicieli uniwersytetu, władz Wrocławia, Lwowa i Cerkwi Greckokatolickiej, ale „po cichu”, żeby postawić ludzi przed faktem dokonanym. – Całe szczęście, są ludzie, którzy na to nie pozwolą. (…) My tej sprawy nie zostawimy! – powiedział. Zwrócił się też do nieobecnego rektora uczelni: – Wstydź się człowieku! Hańba! Przyznał, że rektor najpewniej będzie tej tablicy dalej bronił, choć „tego nie da się logicznie wytłumaczyć”. – Jeśli będzie trzeba, przyjdziemy tu znów, ale ta tablica zniknie!

Była to już druga pikieta środowisk kresowych, patriotycznych i narodowych w tej sprawie. Poprzednia miała miejsce 1 grudnia ub. roku.

Przypomnijmy, że tablica ku czci promotora ukraińskiego separatyzmu w II Rzeczpospolitej została odsłonięta na Uniwersytecie Wrocławskim 15 listopada ub. roku. Inicjatywa opuszczającego urząd prezydenta Wrocławia Dutkiewicza oraz władz uczelni wywołała silny sprzeciw środowisk kresowych, które zorganizowały w internecie zbiórkę podpisów pod petycją do rektora UWr w sprawie usunięcia tablicy. 1. grudnia pod gmachem głównym Uniwersytetu zebrało się kilkadziesiąt osób sprzeciwiających się instalowaniu tego rodzaju tablicy na uczelni, tworzonej po 1945 r. w znacznej mierze przez naukowców z dawnego Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie.

Postać Andreja Szeptyckiego do dzisiaj budzi kontrowersje. Był on wielokrotnie oskarżany o pobłażliwość wobec ukraińskiego nacjonalizmu. Ostrą krytykę jego postawy zawarł w swoich zapiskach, wydanych w 2016 roku, współczesny mu greckokatolicki biskup Grzegorz Chomyszyn. Uważał on, że Szeptycki umywał ręce wobec „herezji nacjonalizmu” i doprowadził do jej rozpanoszenia się w Kościele greckokatolickim. Polacy zarzucali Szeptyckiemu brak należytej reakcji na zbrodnie popełniane rękami jego wiernych zarówno podczas wojny polsko-ukraińskiej 1918-19 jak i podczas późniejszego ludobójstwa OUN-UPA, a także brak lojalności wobec państwa polskiego i kolaborację z III Rzeszą.

CZYTAJ TAKŻE: Hitlerowski kolaborant zostanie błogosławionym? Kontrowersje wokół beatyfikacji metropolity Szeptyckiego

„Obserwujemy dziś rozwój plagi obstawiania Polski symboliką związaną z metropolitą Szeptyckim. Instytucje polskie, które pozwalają państwu ukraińskiemu i jego władzom, odwołującym się do ideologii banderowskiej, zawieszać jakiekolwiek gloryfikacje ukraińskie na ścianach swych budynków, dokonują czegoś na kształt samo-zborsuczenia. Dlatego mój komentarz do wrocławskiej tablicy da się ująć jednym słowem: wstyd” – komentował dla portalu Kresy.pl sprawę tablicy upamiętniającej metropolitę Szeptyckiego dr hab. Andrzej Zięba (UJ), jeden z największych znawców jego biografii.

Przeczytaj także: Chrześcijaństwo i radykalny nacjonalizm: Metropolita Szeptycki i ruch Bandery

Kresy.pl

4 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. Wolne Pomorze
    Wolne Pomorze :

    To proste BRACIA WROCŁAWIANIE : podać do publicznej wiadomości nazwisko tego s…………. pomysłodawcy powieszenia tablicy szeptyckiego i pomagierów na UW tak, żeby wszyscy wiedzieli że to banderowskie ścierwo. Podejrzewam z własnego doświadczenia, że to banderowiec w drugim lub trzecim pokoleniu z AKCJI WISŁA – dużo mamy w POLSCE tego ukrytego wroga.

  2. MadMike
    MadMike :

    Mam pytanie. Dlaczego nie złożyć pozwu zbiorowego przeciw wszystkim zaangażowanym w zawieszenie tej tablicy? Wszak Szeptycki ma udowodnioną współpracę z III Rzeszą i nakłanianie ukraińców aby wstępowali do SS. Wobec tego ta tablica to nic innego jak promowanie ustroju nazistowskiego a to jest przecież w Polsce karalne. Niech ciągają się po sądach i próbują wybronić. Sadzę, że gdy tak zostanie postawiona sprawa to tablica ku czci kolaboranta szybko zniknie…

    • budulaj
      budulaj :

      @MadMike – obawiam się , że nie zniknie, ministerstwo sprawiedliwości, sądy i prokuratura sąw rekach JEDNEJ tyko osoby, która jest członkiem rządu zdecydowanie popierającym nacjonalistyczno-fasystowsko-banderowską ukrainę i finansuję ją w najróżnieszy sposób z naszych podatków.