Obserwujemy dziś rozwój plagi obstawiania Polski symboliką związaną z metropolitą Szeptyckim. Instytucje polskie, które pozwalają państwu ukraińskiemu i jego władzom, odwołującym się do ideologii banderowskiej, zawieszać jakiekolwiek gloryfikacje ukraińskie na ścianach swych budynków, dokonują czegoś na kształt samo-zborsuczenia. Dlatego mój komentarz do wrocławskiej tablicy da się ująć jednym słowem: wstyd – komentuje dla portalu Kresy.pl dr hab. Andrzej Zięba.

W ubiegłym tygodniu w budynku rektoratu Uniwersytetu Wrocławskiego odsłonięto tablicę upamiętniającą abpa metropolity lwowskiego Andrzeja Szeptyckiego, zwierzchnika Kościoła Greckokatolickiego w latach 1900-1944, a zarazem hitlerowskiego kolaboranta i autora wiernopoddańczego listu do Stalina. Dokonał tego odchodzący prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz, w obecności władz uczelni i Cerkwi greckokatolickiej.

Sprawę tę dla portalu Kresy.pl skomentował dr hab. Andrzej A. Zięba, kierownik Zakładu Stosunków Etnicznych w Europie, Instytut Etnologii i Antropologii Kulturowej Uniwersytetu Jagiellońskiego, sekretarz Komisji Wschodnioeuropejskiej Polskiej Akademii Umiejętności i jeden z największych znawców biografii metropolity Andrzeja Szeptyckiego.

„Obserwujemy dziś rozwój plagi obstawiania Polski symboliką związaną z metropolitą Szeptyckim – tablice, ulice, brak tylko jeszcze jakiegoś solidnego posągu” – komentuje prof. Zięba.

Jedno słowo: wstyd

„Można było zrozumieć wmurowanie przed laty tablicy upamiętniającej jego pobyt i działalność w Krakowie, na ścianie kamienicy, w której mieszkał z matką i braćmi, bo upamiętniała polski okres jego życia, ówczesne dobre jego uczynki i była inicjatywą miejscowej społeczności greckokatolickiej – obywateli Polski. To co się dzieje dziś, zwłaszcza we Wrocławiu, to – jak się wydaje – nie oddolna lokalna inicjatywa, ale międzynarodowa hucpa polityczna, przekraczająca granice przyzwoitości. Towarzyszą jej emblematy obcego państwa i władz miejskich z terytorium tego państwa. Przypomnę – to jest państwo i to są władze odwołujące się do ideologii banderowskiej, tej samej, która przyniosła śmierć Polakom i Żydom w intencji uczynienia wspólnej ziemi tych narodowości, ziemią wyłącznie dla Ukraińców czystej krwi. Dlatego uważam, że instytucje polskie, które pozwalają takim władzom i takiemu państwu zawieszać jakiekolwiek gloryfikacje ukraińskie na ścianach swych budynków, dokonują czegoś na kształt samo-zborsuczenia. I tak będzie dotąd, dokąd Ukraina nie wyprze się Bandery i nie potępi jego zbrodniczego, rasistowskiego nauczania. Dlatego mój komentarz do wrocławskiej tablicy da się ująć jednym słowem: wstyd”.

„Po takich decyzjach i czynach wrocławskich polityków słowo Polak, będące dla wielu wschodnich Europejczyków synonimem człowieka honoru, nabiera odmiennej konotacji. Nie rozumiem tego zapału wrocławian do samoponiżania się. Chyba nie załapali, że nawet salonowa moda na tego typu praktyki już mija” – dodaje prof. Zięba.

Ekspert zaznacza, że treść tablicy ma charakter noty encyklopedycznej:

„Tyle że gwoli encyklopedycznej prawdy należałoby dodać jeszcze kilka zdań. Koniecznie te: “W latach okupacji niemieckiej Lwowa metropolita Szeptycki okłamywał Stolicę Apostolską, nie informując jej o swoich prohitlerowskich wystąpieniach publicznych, których celem było zmobilizować grekokatolików do walki pod sztandarami hitlerowskiej “Nowej Europy”. Nie chciał też napiętnować imiennie ludobójczych zbrodni zachodnioukraińskich nacjonalistów, popełnianych na Polakach – choć był o to usilnie proszony i nikt mu tego nie zabraniał, nawet niemieccy okupanci””.

CZYTAJ TAKŻE: Hitlerowski kolaborant zostanie błogosławionym? Kontrowersje wokół beatyfikacji metropolity Szeptyckiego

Kolaboracja z Hitlerem

„Autorzy napisu na tablicy wrocławskiej rozwodzą się na temat działalności Szeptyckiego jako studenta we Wrocławiu” – zaznacza profesor. „Zwraca uwagę zdanie, że Szeptycki lansował we Wrocławiu swego dziadka Fredrę. O ile wiem, lansował raczej poezję Jana Kasprowicza. Ale taki szczegół może nie pasował do nachalnej propagandy, którą ta tablica jest. Chodziło o wspomnienie polskiego dziadka, o wywołanie w umysłach Polaków pozytywnych skojarzeń z Szeptyckim. Tylko że, co ma polski dziadek do brzydkich uczynków swego wnuka? Z takich samych powodów – jak sądzę – znalazł się na tablicy Uniwersytet Jagielloński – najstarsza polska uczelnia. I ona posłużyła tu jako bodziec skojarzeniowy. Typowa socjotechnika. Jednak ani polska rodzina, ani doktorat obroniony w najstarszym polskim uniwersytecie (ówczesny odpowiednik magisterium) nie rozgrzeszą metropolity z kolaboracji z Hitlerem”.

Zobacz: Lwów: odsłonięto pomnik kolaboranta III Rzeszy i autora wiernopoddańczego listu do Stalina [+VIDEO]

„A co do powiązań z Wrocławiem (wówczas pruskim), rodzi się pytanie, dlaczego autorzy tekstu na tablicy nie poszli nieco dalej w czasie? Dlaczego nie napisali o patronowaniu przez Szeptyckiego, już jako metropolity, współpracy pomiędzy klerem greckokatolickim ze Lwowa a Hakatą w dziele rugowania Polaków z Prus w czasie największych prześladowań polskości przed pierwszą wojną światową? To wyznaczony i upełnomocniony przez metropolitę lwowskiego i halickiego doradca Hakaty – duchowny greckokatolicki – poradził wtedy Prusakom, żeby polecali robotnikom jadącym z Galicji na roboty sezonowe na Śląsk czynić podczas odprawy granicznej znak krzyża, aby w ten sposób odsiewać Polaków i zakazywać im wstępu, bo żegnali się inaczej niż grekokatolicy. To m. in. z wrocławskimi kręgami niemieckimi utrzymywał Szeptycki relacje w latach trzydziestych, a zaowocowały one jego koneksjami z hitlerowskimi okupantami w latach 1941-1944” – przypomniał biograf metropolity Szeptyckiego.

Niedobry wzór dla chrześcijan

„Życiorys metropolity jest wieloznaczny, jest w nim i trochę światła i niestety wiele brzydkiego cienia. Choć Polak z urodzenia i biskup katolicki, nie nadaje się on na patrona pojednania polsko-ukraińskiego. Wręcz odwrotnie. Budzi i będzie budził przypomnienie nieukaranego i niepotępionego na Ukrainie ludobójstwa Polaków. Stanowi niedobry wzór dla chrześcijan, bo mimo, że dobitnie deklarował znajomość Dekalogu, swą niekonsekwencją, to jest niektórymi swymi publicznymi uczynkami, rozgrzesza tych, którzy Boga poniżają wyborem szowinizmu” – uważa prof. Zięba.

„Z tego właśnie powodu jest to kandydat na “świętego” bardzo wygodny dla ukraińskiego nacjonalizmu. A tablica wrocławska to dla mnie po prostu przejaw toczącej się od dziesięcioleci batalii ukraińskich szowinistów o uznanie go za wszelką ceną błogosławionym w Kościele katolickim. Jak wszyscy kontrowersyjni politycy działający w trudnych czasach, Szeptycki powinien budzić uwagę historyków i rodzić dyskusję. Pozostaje mieć nadzieję, że w Polsce publiczna hagiografia autorstwa polityków jej nie zablokuje. Przynajmniej poza Wrocławiem, gdzie salonowe kręgi pseudoliberalne tę blokadę już od dłuższego czasu skutecznie uprawiają” – podsumowuje ekspert.

Wcześniej głos ws. tablicy poświęconej metropolicie Szeptyckiemu zabrał ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski.

„Dlaczego swoich tablic nie ma wielu zasłużonych Polaków, którzy w XIX i XX studiowali we Wrocławiu, a funduje się tablicę komuś, kto opowiedział się przeciwko Polsce?” – pytał ks. Isakowicz-Zaleski, przypominając „dokonania” metropolity Andrzeja Szeptyckiego.

Przeczytaj także: Chrześcijaństwo i radykalny nacjonalizm: Metropolita Szeptycki i ruch Bandery

Kresy.pl

4 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. roob
    roob :

    Ja to nazywam miękką banderyzacją. To oczywiste, że na pomnik Bandery we Wrocławiu póki co liczyć nie mogą, ale już na ulice Szewczenki, potem tablice poświęcone kontrowersyjnym mówiąc delikatnie postaciom, potem coraz bardziej kontrowersyjnym… Taka polityka małych kroków. W końcu jak 2-5 mln Ukraińców ma do nas przyjechać to muszą się czuć jak u siebie w domu. A Polacy? No cóż skoro się przez ostatnie 200 lat nie dbało o swój dom jak należy…

  2. jaro7
    jaro7 :

    A co na to studenci? Zbyt zajęci imprezowaniem? A może polskich studentów juz tam nie ma?O kadrach UWrocławskiego i warszawskiego szkoda się wypowiadać-DNO ,jedni stawiaja tablicę antypolskiemu kolaborantowi Hitlera a drudzy goszczą antypolski neobanderowski Korpus Azov.Jak nisko trzeba upaść.O Dutkiewiczu tez szkoda pisać,niestety następca został namaszczony własnie przez niego czyli będzie kontynuacja.