Ks. Isakowicz-Zaleski: Uniwersytet Wrocławski upamiętnił hitlerowskiego kolaboranta

Dlaczego swoich tablic nie ma wielu zasłużonych Polaków, którzy w XIX i XX studiowali we Wrocławiu, a funduje się tablicę komuś, kto opowiedział się przeciwko Polsce? – pyta ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, przypominając „dokonania” metropolity Andrzeja Szeptyckiego, hitlerowskiego kolaboranta i autora wiernopoddańczego listu do Stalina.

Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski odniósł się na swoim blogu na portalu rmf24.pl do sprawy tablicy poświęconej Andrejowi Szeptyckiemu, zwierzchnika Kościoła Greckokatolickiego w latach 1900-1944, odsłoniętej w budynku rektoratu Uniwersytetu Wrocławskiego. Dokonał tego w ubiegłym tygodniu odchodzący prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz, w obecności władz uczelni i Cerkwi greckokatolickiej.

Ksiądz przypomina, że hrabia Roman Szeptycki (takie nosił imię przed wstąpieniem do zakonu) był postacią, „która źle zapisała się w historii Lwowa i Kresów Wschodnich”, choć pochodził z rodziny polskich patriotów:

„Jego dziadkiem był pisarz Aleksander Fredro, a bratem generał Stanisław Szeptycki, który w 1922 roku przejmował w imieniu władz polskich Górny Śląsk. Z kolei jego bratanek, kleryk rzymskokatolicki i oficer rezerwy WP, zginął w Katyniu”.

 

Młody Roman Szeptycki po odbyciu studiów w Krakowie i Wrocławiu przeszedł z obrządku łacińskiego na greckokatolicki. Ks. Isakowicz-Zaleski podkreśla, że „w ówczesnych realiach jednoznaczne było [to-red.] z wyborem narodowości ukraińskiej”. Później Szeptycki wstąpił do zakonu, przyjmując imię Andrzej.

W swoim tekście ksiądz przypomina, że dzięki koligacjom rodzinnym Andrzej Szeptycki szybko został greckokatolickim biskupem Stanisławowa, a w 1900 roku arcybiskupem Lwowa.

„W ciągu 45-letniej posługi biskupiej dał się poznać jako gorliwy duszpasterz. Jego tragedią były jednak fatalne decyzje polityczne. Można go zrozumieć, że w 1918 r. wraz księciem Wilhelmem Habsburgiem, zwanym “Wasylem Wyszywanym”, próbował utworzyć niepodległe państwo ukraińskie. Jednak przymykanie oczu w okresie międzywojennym na konszachty Cerkwi z banderowcami, którzy dokonywali akcji terrorystycznych, było poważnym błędem. Nawiasem mówić, tej postawie metropolity zdecydowanie sprzeciwiał się biskup stanisławowski Grzegorz Chomyszyn” – pisze ks. Isakowicz-Zaleski.

Podkreśla, że „jeszcze większym błędem Szeptyckiego było poparcie dla Adolfa Hitlera i wojsk niemieckich, które w lipcu 1941 r. wraz z ukraińskimi kolaborantami, wkroczyły do Lwowa”. Przypomniał, że greckokatolicki arcybiskup Lwowa wydał wówczas odezwę do wiernych, zarządzając modły dziękczynne we wszystkich cerkwiach archidiecezji „za wyzwolenie Ukrainy i w intencji zwycięskiej hitlerowskiej armii”. Według jednego z kronikarzy, sam odprawił takie nabożeństwo w katedrze św. Jura we Lwowie, a gdy Niemcy zdobyli Kijów, wysłał Hitlerowi gratulacje.

CZYTAJ TAKŻE: Hitlerowski kolaborant zostanie błogosławionym? Kontrowersje wokół beatyfikacji metropolity Szeptyckiego

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl
 

Ponadto, abp Szeptycki poparł ukraińską ochotniczą formację kolaborancką, Waffen-SS Galiziein. 23 kwietnia 1943 roku świętowała ona swoje powstanie w katedrze greckokatolickiej, z udziałem władz niemieckich.

„A działo się to w chwili, gdy Niemcy z SS, wspierani przez policję ukraińską, dokonywali masowych mordów na Żydach” – zaznacza ksiądz, dodając, że Szeptycki mianował też kilkunastu księży unickich kapelanami SS, a podczas mszy polowych krzyże otaczane były swastykami i znakami SS.

„Prawdziwą tragedią było też “kapelaństwo” w UPA niektórych księży greckokatolickich, którzy nie tylko święcili narzędzia zbrodni i do mordów zachęcali, ale i mordami tymi wręcz kierowali. Takie drastyczne przypadki miały miejsce m.in. w Korościatynie i Kutach” – przypomina ks. Isakowicz-Zaleski, zaznaczając, że „na szczęście nie wszyscy księża uniccy ulegali temu zaczadzeniu”.

Ksiądz zwraca też uwagę na wątpliwą postawę metropolity w kwestii ludobójstwa dokonanego przez UPA:

„Próbował on wprawdzie przeciwstawić się temu, ale jego list pasterski “Nie zabijaj” z założenia nie mógł odnieść żadnego skutku. List ten był bowiem długim wykładem teologicznym, którego wierni kompletnie nie rozumieli. Co więcej, w liście tym ani razu nie padły słowa o mordowanych Żydach i Polakach. Z kolei rozdział pt. “Zabójstwo brata współobywatela” nacjonaliści ukraińscy, w tym także niektórzy duchowni, od razu tłumaczyli, że takim bratem, którego nie wolno zabijać, nie jest z pewnością ani Żyd, ani Lach”.

Metropolita Szeptycki potępił mordy na Polakach dopiero w połowie 1944 roku, po wycofania się Niemców. Wówczas, jak pisze ks. Isakowicz-Zaleski, „popełnił wtedy nowy błąd”: wysłał list hołdowniczy do Józefa Stalina, dziękując mu za przyłączenie Lwowa i Kresów do ZSRR.

„Nic to jednak nie dało, bo Sowieci wkrótce rozbili struktury Cerkwi i uwięzili jej biskupów, wykorzystując jako pretekst kolaborację z Niemcami” – przypomina ksiądz. Dodaje, że po śmierci metropolity w listopadzie 1944 roku, na jego pogrzebie obecna była kompania Armii Czerwonej.

„Umierając, był świadkiem katastrofy swoich planów politycznych. Szokujące jest to, jego postawa w czasie wojny nie przeszkadza obecnym władzom obrządku starać się- uwagę! – o beatyfikację metropolity. Nawiasem mówiąc, prymas Stefan Wyszyński dwukrotnie temu się sprzeciwiał” – zaznacza ksiądz. Uważa, że w takim kontekście decyzja prezydenta Dutkiewicza i władz uniwersyteckich to kij wsadzony w mrowisko. Tym bardziej, że stało się to w 100. rocznicę powstania Orląt Lwowskich.

Zobacz: Lwów: odsłonięto pomnik kolaboranta III Rzeszy i autora wiernopoddańczego listu do Stalina [+VIDEO]

„Dlaczego więc pomija się polskich bohaterów, a upamiętnia się hitlerowskiego kolaboranta? Dlaczego swoich tablic nie ma wielu zasłużonych Polaków, którzy w XIX i XX studiowali na Uniwersytecie Wrocławskim, a funduje się tablice komuś, kto opowiedział się przeciwko Polsce?” – pyta duchowny. Dodaje, że są już protesty w tej sprawie. „Mam nadzieję, że władze uczelniane ich nie zbagatelizują”.

Przeczytaj także: Chrześcijaństwo i radykalny nacjonalizm: Metropolita Szeptycki i ruch Bandery

rmf24.pl / Kresy.pl

7 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. Accipiter
    Accipiter :

    Mam nadzieję, że studencie ratując resztki honoru UWr zniszczą tą tablice. Czy na tej “uczelni” nie ma Wydziału Historii? Każdy średnio rozgarniety historyk wie kim był szeptycki i jak negatywnie odznaczył się wobec Polaków w czasie ludobójstwa dokonanego przez ukraińców. Każdy wie, że kolaborował z Niemcami, wyznaczł nawet duchownych do pełnienia posług w ukraińskich oddziałach SS. Po przegranej Niemiec zaczoł wielbić Stalina. I takie coś, taki robak jest upamiętniany na UWr? Wstyd. Po tej kanali dudkiewiczu niczego dobrego nie można się spodziewać. Dla mnie to krypto banderowiec. Ale co z władzami uczelni, z jej senatem, co z samorządem studenckim? Żenada.
    Jako absolwent PWr moge stwierdzić tylko tyle, że na mojej uczelni taka sytuacja nie mogła by mieć miejsca.

    • Accipiter
      Accipiter :

      Przepraszam panią Oksanę Zabużko, arcybiskupa Światosława Szewczuka, pana Andrija Deszczycę, pana Igora Isajewa, pana Grzegorza Kuprianowicza, pana Petra Poroszenkę, pana Piotra Tymę oraz pozostałych członków narodu ukraińskiego, a także naród czeczeński oraz imigrantów z krajów Afryki za ich publiczne znieważenie w Internecie z powodu przynależności narodowej, etnicznej i rasowej, a także za publiczne nawoływanie do nienawiści na tle różnic narodowościowych, publicznego nawoływania do przestępstwa na ich szkodę i za publiczne pochwalanie przestępstwa. Zwracam uwagę i ostrzegam wszystkich, że tego rodzaju zachowania są niezgodne z polskim prawem.

  2. jaro7
    jaro7 :

    Jak się patrzy na kadry Uniwersyteckie zwłaszcza warszawskiego wrocławskiego to ma się problem z określeniem ich jako Polaków.Oczywiście nie wszyscy. Auto z banderowskimi znakami które zatrzymał Polak pewnie wiozło banderowców z tej imprezy.