Komisja Europejska przyjęła w piątek projekt Europejskiego Prawa o Wolności Mediów (EMFA) w celu “ochrony pluralizmu”. Unijni prawodawcy “niemal otwarcie” przyznają, że mocną inspiracją do prac nad nowym prawem były “zagrożenia dla mediów na Węgrzech rządzonych przez Viktora Orbana oraz w Polsce pod rządami PiS”.

“Media publiczne nie mogą być przekaźnikiem propagandy, a reklamy od państwowych władz i spółek nie powinny być nagrodą za lojalność wobec rządu” – dw. com podaje cele projektu Europejskiego Prawa o Wolności Mediów.

Projekt EMFA to projekt unijnego rozporządzenia – oznacza to, że prawo po przyjęciu przez Parlament Europejski i przegłosowaniu przez unijnych ministrów w Radzie UE stałoby się wiążącym prawem UE.

“To jest prawodawstwo na czasy, w których żyjemy, a nie na czasy, w których chcielibyśmy żyć” – powiedziała Vera Jourova, wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej, wskazując na wymóg obrony mediów przed obecnie coraz silniejszymi zagrożeniami w UE.

“Mocną inspiracją dla prac nad EMFA były – jak niemal otwarcie przyznają urzędnicy w instytucjach UE – zagrożenia dla mediów na Węgrzech rządzonych przez Viktora Orbana oraz w Polsce pod rządami PiS” – podkreśla dw.com.

Projekt zajmuje się m.in. reklamami od organów władzy oraz spółek skarbu państwa. EMFA wymaga, aby przydzielanie ich reklam było „przejrzyste, obiektywne, proporcjonalne i niedyskryminujące”. Instytucje publiczne i takie przedsiębiorstwa będą musiały publikować precyzyjne informacje o swoich wydatkach na reklamę oraz ich beneficjentach.

Egzekwowanie wymogów EMFA pozostałoby w rękach krajowych regulatorów, a nowa Europejska Rada ds. Usług Medialnych wydawałaby tylko niewiążące opinie. KE w ostateczności mogłaby sięgać jednak po postępowania przeciwnaruszeniowe i skargi do TSUE także, jak pisze dw.com, “w reakcji na brak systemowych zabezpieczeń dla współmiernej dystrybucji reklam państwowych w Polsce”.

“Również w takich przypadkach, jak zagrożenia dla koncesji TVN, decyzje państwa musiałby być dokładnie uzasadnione” – tłumaczyła Jourova.

KE chce również, by kraje UE ustanowiły kryteria „testu pluralizmu mediów”, który musiałby być stosowany przy udzielaniu zgody na duże koncentracje mediów – “jak przypadku węgierskiej KESMA, która przejęła kontrolę nad kilkuset tytułami, oraz Orlenu, który kupił media Polska Press“.

EMFA zawiera także wymóg krajowych zabezpieczeń prawnych przed stosowaniem oprogramowania szpiegowskiego wobec mediów, dziennikarzy oraz ich rodzin.

“Niektórzy oczekiwali, że wymyślimy coś w rodzaju bomby atomowej. A inni oczekiwali, że zaproponujemy tylko słowa. Ale jesteśmy gdzieś pośrodku, więc proponujemy coś pragmatycznego” – przekonywała Jourova.

CZYTAJ TAKŻE: “Ta Komisja ma problem z demokracją”. Szefowa KE zawarła wielomiliardową umowę z Pfizerem po wymianie SMS-ów?

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

Jak informowaliśmy, w czerwcu Komisja Europejska ogłosiła, że kolejne firmy technologiczne wprowadzą „środki zapobiegające czerpaniu zysków z fałszywych informacji online”.

Ponad 30 firm i grup (dwa razy więcej niż w ub. roku) – w tym  Google, Twitter, Meta, TikTok i Twitch, ale także mniejsi gracze tacy jak Vimeo i Clubhouse – podpisało nową wersję unijnego kodeksu „anty-dezinformacyjnego”. Apple, Amazon czy Telegram dotychczas nie podpisały dokumentu.

Firmy, które zaakceptowały unijne warunki, nie będą mogły wyświetlać reklam obok treści zawierających „dezinformację”. Zobowiązują się również do większej przejrzystości reklam politycznych, podejmowania działań przeciwko „kontom botów” i udostępniania użytkownikom narzędzi do oznaczania wszelkich dezinformacji, które zobaczą.

„Kodeks postępowania w zakresie dezinformacji” będzie wymagał od platform internetowych wykazania, w jaki sposób radzą sobie ze „szkodliwymi treściami”. Będzie to również wymagało od platform aktywnej walki z dezinformacją poprzez tworzenie partnerstw z „weryfikatorami faktów” i opracowywaniem narzędzi. Będą zmuszeni dołączyć „wskaźniki wiarygodności” w informacjach zweryfikowanych niezależnie w tematach „gorących”.

CZYTAJ TAKŻE: Unia Europejska chce czytać elektroniczną korespondencję jeszcze przed wysłaniem

Dezinformacja „jest rosnącym problemem w UE i naprawdę musimy podjąć bardziej zdecydowane działania” – powiedziała dziennikarzom w Brukseli wiceprzewodnicząca KE Vera Jourova.

Jourova powiedziała, że ​​zaktualizowany kodeks nie opiera się już na samoregulacji platform i pojawia się w czasie, gdy „widzimy wyraźniej ataki na demokrację”.

Kresy.pl / dw.com

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply